Mistrzostwa Europy lekkoatletów
Wrzucamy wiele osób do jednego worka, ale ciężko wyróżnić wszystkich. Po nieudanych mistrzostwach świata przyszedł europejski czempionat i biało-czerwoni wskoczyli na wyższy poziom. Jasne, konkurencja była zdecydowanie słabsza niż w Eugene, ale każdy medal warto docenić. Szokujące wręcz złoto w maratonie Aleksandry Lisowskiej, potwierdzenie klasy Wojtka Nowickiego, wspaniała Pia Skrzyszowska, waleczna Adrianna Sułek, znakomite Natalia Kaczmarek i Anna Kiełbasińska – było co oglądać i z czego się cieszyć.
Ultra triathlon
Kto by pomyślał, że przez kilka dobrych dni będziemy żyli rywalizacja w ultra triathlonie? Ale tak faktycznie było. Najpierw patrzyliśmy jak Robert Karaś oddala się od stawki i wydawało się, że jest na autostradzie do zwycięstwa z niebotyczną przewagą, ale przy tak wyczerpujących zawodach noga zawsze może się powinąć, szczególnie, gdy niedawno miało się operację. Gdy lider zszedł z trasy nasza cała uwaga przeszła na Adriana Kosterę, który co prawda ostatecznie nie wygrał, ale ukończył ten morderczy triathlon i zajął miejsce na najniższym stopniu podium.
Kolejny Polak w UFC
Zawsze cieszymy się, gdy reprezentant Polski trafia do najlepszej ligi świata. Tak trzeba powiedzieć o Mateuszu Rębeckim, czyli zawodniku MMA, który przez lata królował w oktagonie krajowej federacji FEN, ale ciągle marzył o wielkich rzeczach globalnie. Przed nim jeszcze długa droga, ale zrobił najważniejszy krok, czyli dostał angaż w UFC przez wygranie walki w Dana White Contender Series, gdzie boss najlepszej organizacji świata rozdaje kontrakty i jeden z nich przypadł właśnie “Chińczykowi”. Co ważniejsze sam White indywidualnie wyróżnił występ Rębeckiego, także dzięki temu droga do poważnych walk może znacząco się skrócić.
Krok od złota w “czarnym sporcie”
Do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale dalej cieszy. Bartosz Zmarzlik można powiedzieć, że jest już na autostradzie do wygrania kolejnego indywidualnego mistrzostwa świata w żużlu, a ostatni krok może postawić już w ten weekend. W ubiegłotygodniowym Grand Prix rozgrywanym w Danii zwyciężył i umocnił się na pozycji lidera. Przy dobrym występie w Szwecji, Zmarzlik z tytułu może się już cieszyć w sobotę. Nie chcemy zapeszać, ale czujemy w powietrzu kolejne złoto naszego najlepszego żużlowca.
Król jest tylko jeden
Temat przemielony już na każdy sposób i pewnie wiele osób nie może już czytać artykułów na temat Roberta Lewandowskiego. Fakty są jednak takie, że Polak wszedł do nowej drużyny z buta i rozgościł się w niej, jak u siebie. Nie zmieni tego, nawet ostatni przegrany mecz z Bayernem Monachium, gdzie Lewy zmarnował kilka sytuacji. Miło się patrzy, gdy Polak przychodzi do jednego z największych klubów w historii futbolu i z miejsca staje się tam najlepszym zawodnikiem. Chyba każdej ze stron ten transfer wyszedł na dobre. Bayern mógł zająć się przebudową i odmłodzeniem klubu, Barcelona dostała gotowego snajpera, mogącego strzelić kilkadziesiąt goli w sezonie, a Robert kolejne ekscytujące wyzwanie.
Królowa jest tylko jedna
Ta gówniara z paletką ciągle nie przestaje zaskakiwać. Wspaniale żyć w erze Igi Świątek, dwa wygrane turnieje wielkoszlemowe w jednym sezonie, to osiągnięcie wybitne, które będziemy wspominać latami. Polka przyjechała do USA w teoretycznie słabszej formie, przegrała kilka wcześniejszych turniejów, narzekała na piłki, nie grała na swojej ulubionej nawierzchni, a i tak wygrała cały US Open, co najważniejsze z meczu na mecz prezentując się coraz lepiej, a najlepszą formę zostawiając na finał. Gdzie znajduje się sufit Igi? Najlepsze jest to, że tego nie wie nawet ona sama.
Tylko i aż wicemistrzowie świata
W sezonie wakacyjnym najczęściej wszyscy zaczynamy być kibicami siatkówki. Właśnie wtedy mamy turnieje reprezentacyjne, a tak się składa, że nasza kadra często gwarantuje nam sukcesy. “Gang Łysego” zapewnił nam bardzo emocjonujące lato, zwieńczone mistrzostwami świata rozgrywanymi na polskiej ziemi. Tym razem wymarzony scenariusz nie spełnił się w 100%, bo przegraliśmy finał z Włochami, ale kolejny medal z imprezy mistrzowskiej wstydu nie przynosi. Teraz czekamy tylko na przełamanie klątwy i w końcu zdobycie medalu olimpijskiego.
Hej, hej, hej wracajcie do NBA
Giannis Antetokounmpo, Rudy Gobert, Nikola Jokic, Goran Dragic, Luka Doncic – to nie lista graczy powołanych na mecz gwiazd NBA, a zawodnicy, którzy rozgrywali lub jeszcze rozgrywają swoje mecze na mistrzostwach Europy w koszykówce rozgrywane w Niemczech. Kto by pomyślał, że w takim gronie może namieszać nasza reprezentacja, nie mająca w szeregach tak wielkich nazwisk. Radość, szczęście, smutek, złość, zażenowanie, euforia – ciężko, żeby kibic czuł te wszystkie emocje w trakcie jednego meczu, a jednak, to wszystko nami szargało podczas spotkania ze Słowenią. Na szczęście cała historia zakończyła się happy endem, a dziś na luzie podejmiemy Francję. Nie mamy dużych oczekiwań, ale w tej sytuacji chyba już nie wypada wrócić do kraju bez medalu.