Drugi z półfinałów forBET Mazowieckiego Pucharu Polski był równie emocjonujący, co ten sprzed dwóch tygodni pomiędzy Legionovią i Polonią. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sensacyjnie prowadziła Pilica Białobrzegi, po dogrywce i rzutach karnych zwyciężyły jednak rezerwy Legii Warszawa.
Wizyta Legii Warszawa budzi emocje na każdym stadionie w Polsce. Nie inaczej było w Białobrzegach, gdzie w środę przyjechały co prawda rezerwy stołecznego klubu, za to stawka meczu była wysoka – awans do finału forBET Mazowieckiego Pucharu Polski. Lokalni kibice dopisali, choć niektórzy mogli mieć rozdarte serca. W Białobrzegach wiele osób kibicuje bowiem Legii. Przykładem jest choćby najsłynniejszy sportowiec z tego miasta, Andrzej Fonfara. Dwukrotny pretendent do tytułu mistrza świata WBC wagi półciężkiej wytatuował sobie nawet „eLkę” na bicepsie. Z Pilicą też jest jednak silnie związany. Lata temu bronił w trampkarzach klubu, a obecnie jego firma jest jednym ze sponsorów drużyny.
Z kolei starsi kibice Pilicy doskonale pamiętali trenera rezerw Legii Marka Gołębiewskiego. W Białobrzegach spędził on kilka lat jako piłkarz, a potem pracował z młodzieżą. Szerszą rozpoznawalność zyskał jesienią ubiegłego roku jako trener pierwszej drużyny Legii. Szło mu jednak słabo (3 zwycięstwa w 11 meczach) i szybko wrócił do rezerw. Jak na ironię, na finiszu pełnego klęsk sezonu został ostatnią nadzieją Legii na wywalczenie trofeum. O mały włos, a szansę pogrzebałby w Białobrzegach.
Przed meczem faworyt był klarowny. Pilica zmaga się z problemami kadrowymi, do tego czeka ją walka o utrzymanie w III lidze. Kurs na zwycięstwo z rezerwami Legii (3. miejsce w tabeli) eksperci forBET-u ocenili na 5,15. Za remis płacili po kursie 4,0, a wygraną gości – 1,55. Kibice mogli spodziewać się też ofensywnej gry. Ostatnie ligowe mecze kończyły się wynikami 3:1 (w Białobrzegach) i 5:2 (w Urszulinie, gdzie grają legioniści).
https://twitter.com/T_Debek/status/1526975185752150018
Jak to już jednak w piłce bywa, przewidywania z rzeczywistością miały niewiele wspólnego. Kibice Pilicy pocieszali się, że w rozgrywkach pucharowych ich piłkarzom idzie lepiej niż w lidze, lecz sami dziwili się, jak dobrze grają na tle faworyzowanej Legii. W końcówce gospodarze sensacyjnie objęli nawet prowadzenie i aby zagwarantować sobie awans oraz 20 tys. zł dla finalisty forBET Mazowieckiego Pucharu Polski (a to wszystko na obchody 100-lecia klubu!) musieli utrzymać wynik przez kilka minut. W doliczonym czasie gry sprokurowali jednak rzut karny i musieli szykować się na dogrywkę.
W niej Legia szybko objęła prowadzenie, a pewność wyniku u gości wzrastała jeszcze z każdym wyrzuconym z boiska zawodnikiem Pilicy (w sumie czerwone kartki dostało trzech). Na ostatni rzut rożny dodatkowych 30 minut w pole karne Legii pobiegł nawet bramkarz gospodarzy. W ogromnym zamieszaniu sędzia główny po konsultacji z asystentem wskazał na 11 metr! Fani Pilicy łapali się za głowy, a chwilę później dzięki pewnemu trafieniu wychowanka klubu Marcina Bykowskiego cieszyli się na nieoczekiwaną serię „jedenastek”.
Karne lepiej strzelali jednak legioniści (4:2) i to oni 15 czerwca zagrają z Legionovią na stadionie Aktywnej Warszawy (Hutnika) o trofeum, 50 tys. złotych oraz prawo występu w głównej drabince kolejnej edycji Pucharu Tysiąca Drużyn. Jeśli półfinały coś nam pokazały, to fakt, że w forBET Mazowieckim Pucharze Polski trzeba grać do końca. Po 90. minutach prowadziły bowiem Polonia i Pilica. W wielkim finale wszyscy liczą na podobną dawkę emocji!.