– Uważam, że mieliśmy swoją okazję w 2018 roku. Mamy dobry zespół, ale jednocześnie starzejemy się. Straciliśmy kilku kluczowych zawodników. Mamy kilku nowych graczy, ale nie są oni na poziomie piłkarzy, którzy byli z nami cztery lata temu. Postrzegam nas jako outsiderów – powiedział w sobotę, na dzień przed meczem z Marokiem, Kevin De Bruyne.
Takie słowa totalnie zaskoczyły opinię publiczną, bo Czerwone Diabły były zaliczane do szerokiego grona faworytów Mundialu. Wprawdzie w pierwszym meczu 3. drużyna poprzednich mistrzostw nie rzuciła na kolana swoją grą, ale ostatecznie wygrała z Kanadą 1-0. Nie mniej zaskakujący był fakt, że De Bruyne na swoją deklarację zdecydował się w trakcie wielkiego turnieju, a ponadto w swoich słowach zakwestionował możliwości młodszych kolegów.
Jak się jednak okazało, De Bruyne wiedział o czym mówi. Przeciwko Maroku jego drużyna ponownie zagrała przeciętnie, ale tym razem miała mniej szczęścia niż 4 dni temu. Przez większość spotkania faworyt bił głową w mur, a przewaga w posiadaniu piłki nie przekładała się na stuprocentowe okazje. Wreszcie w 73 minucie wynik otworzyli Marokańczycy – z rzutu wolnego trafienie zanotował Abdelhamid Sabiri, doprowadzając afrykańskich kibiców do ekstazy.
𝐒𝐄𝐍𝐒𝐀𝐂𝐉𝐀❗ 𝐌𝐚𝐫𝐨𝐤𝐨 𝐩𝐫𝐨𝐰𝐚𝐝𝐳𝐢 𝐳 𝐁𝐞𝐥𝐠𝐢𝐚̨ 😮
TRANSMISJA ▶ https://t.co/lmjpUNY3So
__________#BELMAR 🇧🇪🇲🇦 • #mundialove pic.twitter.com/6yfjHDblaY— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 27, 2022
De Bruyne i spółka rzucili się do odrabiania strat, ale w marokańskiej bramce dwoił się i troił Munir. Jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry Lwy Atlasu wyprowadziły kolejny, śmiertelny cios. Hakim Ziyech wygrał pojedynek o piłkę z Tobym Alderweireldem, po czym obsłużył Zakarię Aboukhlala, a ten ustalił wynik meczu na 2-0.
Martinez bez koncepcji, Vertonghen uderza
W drugim kolejnym spotkaniu Belgowie wykazali się brakiem pomysłu na pokonanie rywala. Muszą także dziwić niektóre wybory personalne Roberto Martineza.
Przede wszystkim, uparte stawianie na Edena Hazarda. Piłkarz Realu Madryt każdym kolejnym występem udowadnia, że nie ma nic wspólnego z zawodnikiem, który przed czterema laty był największą gwiazdą belgijskiej kadry. W niedzielę Hazard zaliczył szokujące 12 strat, przegrał 5 pojedynków i jako pierwszy „zjechał do bazy”. Pytanie, dlaczego zaczął ważny mecz od pierwszej minuty, skoro od kilku już lat jest pod formą?
Martinez ma alternatywy, ale ich wykorzystanie pozostawia wiele do życzenia. Próby wprowadzania młodszych zawodników są nietrafione (przekład Onany w meczu z Marokiem), jednocześnie szkoleniowiec zupełnie nie potrafi wykorzystać potencjału na przykład Leandro Trossarda, który przed Mundialem błyszczał w Premier League.
– W ofensywie prawie nie tworzymy okazji strzeleckich. Wiele rzeczy przechodzi mi teraz przez głowę, ale są to rzeczy, których lepiej nie mówić przed kamerą. To nie wystarczyło. Z przodu nie tworzymy zbyt wiele, w zasadzie prawie nic. Mamy jednak dużo jakości. Może też źle atakujemy, bo chłopaki są za starzy – stwierdził po meczu Jan Vertonghen. Szpilka w stronę De Bruyne – oczywista.
Na obronę Martineza trzeba przyznać, że ubytki kadrowe są rzeczywiście poważne, tym bardziej, że do pełni formy wciąż nie doszedł Romelu Lukaku. Mimo wszystko, Red Devils grają bez wątpienia mocno poniżej możliwości.
Z Chorwacją o wszystko
Jeśli Belgia chce wyjść z grupy, musi w czwartek pokonać Chorwację, która w niedzielę pokonała Kanadę 4-1. Istnieje także scenariusz, w którym De Bruyne i spółce do awansu wystarczyłby remis, jednak szanse na to są bardzo małe. Wymagałoby to porażki Maroka z pozbawionymi szans na dalszą grę Kanadyjczykami.
*****
MM
Wszystkie mecze Mistrzostw Świata wytypujesz na stronie forBET