Do mety pierwszego etapu Czterech Dni Dunkierki, odbywających się po raz pierwszy od początku pandemii koronawirusa, pozostawało zaledwie kilkaset metrów, a o zwycięstwo walczyło dwóch zawodników: Sam Welsford i Arnaud De Lie. Ten drugi mocno przyspieszył na finiszu i wiele wskazywało na to, że za chwilę wysunie się na prowadzenie. Nie zrobił tego. Ale nie przez swój błąd, a przez złe zachowanie Welsforda, mające bardzo mało wspólnego z duchem fair play. Brytyjczyk uderzył łokciem Belga, który wpadł z impetem na innego zawodnika, przewracając go, a także kilkunastu innych kolarzy jadących za nimi.
Taki sposób „eliminacji” przeciwników nie był jednak dla Welsforda opłacalny. Początkowo 26-latek co prawda wygrał etap, ale później, gdy sędziowie przeanalizowali kraksę, do jakiej doszło tuż przed metą, odebrali zwycięstwo Brytyjczykowi za popchnięcie jednego z rywali i spowodowanie jego upadku. Ostatecznie zwycięzcą został Arvid de Kleijn z Human Powered Health.
Wielka kraksa w wyścigu Dunkierki. Ucierpiał polski zawodnik
Na kraksie ucierpiał nie tylko De Lie, którego popchnął Welsford. Ucierpiał także, m.in. Stanisław Aniołowski. Polak miał realne szanse na zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce, ale niestety przewrócił się, wpadając na leżących już na ulicy kolarzy i ich rowery. 25-latek spadł przez to na odległe, 102. miejsce. W klasyfikacji generalnej znajduje się jednak zdecydowanie wyżej, rzeczywiście będą w czołowej dziesiątce. Wszystko za sprawą ostatniej premii lotnej, wynoszącej dwie sekundy. Za Aniołowskim w generalce znajduje się jeszcze dwóch Polaków. Maciej Bodnar jest 47., a Szymon Sajnok 78..
Drugi etap wyścigu, liczący 180 kilometrów, odbędzie się w środę. Ze względu na trasę, jaką będą jechać kolarze, największe szanse na dobry wynik i premie będą mieli sprinterzy. Środowa rywalizacja rozpocznie się o godz. 15:00.
***
BR