Trenerskie posady w czołowych europejskich klubach drżą. Tylko na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy poważnie zagrożeni utratą pracy byli szkoleniowcy Realu Madryt, Manchesteru United, Chelsea czy Arsenalu. W Paryżu i Dortmundzie trenerskie głowy spadły, przy czym BVB nie ma jeszcze następcy z prawdziwego zdarzenia.
Kogo wielkie kluby powinny mieć na radarze, myśląc o zmianie menadżera? Oto lista kandydatów.
1. Massimiliano Allegri (ostatnio: Juventus)
Wydaje się, że to właśnie postać numer 1 na trenerskim rynku pracy. Problem z Allegrim z punktu widzenia potencjalnych pracodawców polega na tym, że Włoch nie podejmie się pierwszej lepszej „roboty”. Szkoleniowiec, który AC Milan i Juventus prowadził do mistrzostwa Italii czeka na ofertę z klubu z najwyższej półki wraz z jasno zarysowanymi perspektywami rozwoju.
Głównie dlatego jeszcze pozostaje na bezrobociu.
2. Thomas Tuchel (ostatnio: Paris Saint-Germain)
Zwolniony w Wigilię Bożego Narodzenia przez katarskich właścicieli PSG menadżer prawdopodobnie nie będzie musiał długo czekać na ofertę pracy. Każdy duży klub, który będzie poszukiwał szkoleniowca z całą pewnością Tuchela umieści wysoko na liście.
Szkoleniowiec, który w sierpniu poprowadził Mistrza Francji do finału Ligi Mistrzów, marzy ponoć o pracy w Premier League. Ta perspektywa wcale nie jest mglista, bo przecież w Anglii niepewne są posady w przynajmniej dwóch klubach z TOP6: Arsenalu i Chelsea.
3. Ernesto Valverde (ostatnio: Barcelona)
Niegdyś krytykowany za nadmiernie pragmatyczny styl, dziś każdy kibic Blaugrany z radością wróciłby do czasów, gdy Dumę Katalonii prowadził właśnie Ernesto Valverde. Za jego czasów Barca przynajmniej zazwyczaj świetnie spisywała się w La Liga, i gdyby nie wyjazdowe wpadki w Champions League…
Bask od momentu rozstania z Barceloną przed niespełna rokiem pozostaje „do wzięcia”. Z pewnością jest to świetna opcja dla klubu z potencjałem, który jednak potrzebuje taktycznej ogłady i uporządkowania.
4. Luciano Spaletti (ostatnio: Inter Mediolan)
To właśnie Włoch był wymieniany w medialnych dyskusjach i spekulacjach jako potencjalny następca Jerzego Brzęczka na stanowisku szkoleniowca reprezentacji Polski. Nie tylko ze względu na brak pracodawcy, ale także fakt, że pracował już wcześniej na wschodzi Europy – w Zenicie Sankt Petersburg.
Patrząc realnie, szansa na to, że Spaletii chciałby poprowadzić Biało-Czerwonych była niewielka. 61-latek cierpliwie czeka na ofertę, która będzie dla niego satysfakcjonująca – z drużyny z bardzo wysokiej półki. Patrząc na jego bogate CV, taka musi się w końcu pojawić.
5. Marcelino (ostatnio: Valencia)
Zwolnienie tego szkoleniowca przez władze Valencii stanowiło ogromny krok w drodze do upadku tego zasłużonego klubu. Decyzji tej nie sposób było uzasadnić, Nietoperze pod wodzą niezwykle cenionego w Hiszpanii Marcelino osiągały wyniki więcej niż przyzwoite, grając przy tym atrakcyjny futbol.
55-letni Hiszpan był swego czasu łączony między innymi z Arsenalem, który jednak finalnie postawił na Mikela Artetę. Można zastanawiać się, czy dziś Marcelino byłby zainteresowany pracą dla pogrążonych w kłopotach Kanonierów.
6. Maurizio Sarri (ostatnio: Juventus)
Oczywiście, dwa ostatnie podejścia Sarriego do pracy w wielkich klubach zakończyły się niepowodzeniami: najpierw pożegnano się z nim w Chelsea, potem zwolniono go w Turynie (trzeba przyznać, że jego mariaż z Juventusem od początku był szyty grubymi nićmi).
Nie wolno jednak zapominać, jak kapitalną robotę ten szkoleniowiec wykonywał wcześniej. Kwintesencją jego pracy było grające bajeczny futbol Napoli, które dosłownie otarło się o Scudetto w sezonie 2018/19. Wydaje się, że Sarri ze swoimi metodami i stylem bycia nie nadaje się do prowadzenia wielkich gwiazd, ale dla „klubów z aspiracjami” to fantastyczna opcja.
7. Lucien Favre (ostatnio: Borussia Dortmund)
Co oczywiste, zwolniony niedawno z BVB Szwajcar nie ma aktualnie dobrej prasy. Borussia pod jego wodzą – mimo gigantycznego potencjału – zawodziła przez cały sezon, a Favre potrafił osobiście rozczarować swoją postawą. Jak chociażby w trakcie meczu o Superpuchar Niemiec, w którym jego piłkarze mieli wszelkie szansę pokonać Bayern i zgarnąć trofeum, przy okazji odnosząc triumf ważny z punktu widzenia psychologicznego. Wówczas jednak, po tym jak Borussia odrobiła dwubramkową stratę i ruszyła po zwycięstwo, jej opiekun zdjął z boiska Haalanda i Reusa, wprowadzając w ich miejsce juniorów. Słowem: oddał mecz walkowerem.
Podobnie jednak jak Sarri, Favre w mniejszych klubach radził sobie świetnie. Z pewnością pozostaje ciekawą opcją na rynku, choćby dla drużyn z wyższej klasy średniej.
Niedzielne mecze piłkarskie i Turniej Czterech Skoczni można obstawiać na forBET.