Internet to niezwykle przebiegła maszyna – z uwagi na ogromną popularność tego narzędzia, coraz trudniej zachęcić przeciętnego czytelnika do kliknięcia w nagłówek informacji, których codziennie dostajemy multum. Niektórzy starają się iść w stronę absurdów i na tym oprzeć swoją działalność. Doskonale pokazały to przedwczoraj WP Sportowe Fakty, które dumnie poinformowały: „LEO MESSI WYRAZIŁ ZGODĘ NA TRANSFER KRZYSZTOFA PIĄTKĄ!”. Niestety nie mam dostępu do statystyk, więc nie wiem jak z wyświetleniami, lecz na Twitterze sprawa odbiła się szerokim echem, niekoniecznie w pozytywnym aspekcie. Zupełnie odwrotnie jak domniemana deklaracja Adama Nawałki, że poprowadzi on Lecha, gdy w Polsce przestanie być łamana konstytucja – tamtą sprawę wzięto na śmiertelnie poważnie. Coś chyba poszło nie tak…
To bardzo niebezpieczna sytuacja, gdy rzeczywistość miesza nam się z fikcją, a prawdopodobnie taka sytuacja dopadła wspomnianą wyżej redakcję. Z treści tego newsa wynika bowiem, że o to swoisty Don Corleone Barcelony przyjął na audiencji osoby odpowiedzialne za transfery Blaugrany i dał zielone światło na przyjście gracza Genui. Ponoć z tego powodu mają się powoli organizować specjalne grupy, które przy następnych meczach naszej kadry zadzwonią do Argentyńczyka, aby ten wydał zgodę na występ byłego napastnika w barwach biało – czerwonych: mógłby się tam przydać. Idąc jednak w bardziej poważny ton, trudno jednoznacznie określić, w jaki sposób uważać taką informację za źródło potrzebnej wiedzy – sprawdzając, że coś takiego powstało, trzeba było aż zerknąć do oryginału, bo wyglądało to na przeróbkę. Sportowe Fakty próbują aspirować do miana portalu informacyjnego, lecz widocznie dwa dni temu postanowiły przebranżowić się na produkcję Sportowych Memów. Już pomijam rzetelność, bo hiszpański „Don Balon” został nazwany włoskim, lecz naprawdę zastanawiam się, co musiałbym mieć w swojej głowie, aby próbować choć w minimalnym stopniu poważnie podchodzić do tego rodzaju doniesień. W pogoni za wyświetleniami warto zatem zachować choć odrobinę godności, bo może i na tekście liczby będą niezłe, ale renoma portalu zacznie drastycznie spadać. A apropos spadku: coraz poważniej zmniejsza się chyba poczucie humoru, bo za poważną deklarację został potraktowany pewien tweet…
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) November 20, 2018
Telenowela odnośnie angażu Adama Nawałki do Lecha Poznań zdaje się nie mieć końca: były selekcjoner naszej reprezentacji nieustannie łączony jest z pracą przy Bułgarskiej, a na jaw wychodzą coraz to pikantniejsze doniesienia odnośnie warunków ewentualnej współpracy. Ostatnio największe emocje wzbudziła chęć współpracy z Leo Beenhakerem: były trener naszej kadry miałby doradzać Kolejorzowi przy podejmowaniu strategicznych decyzji. Wciąż nie wiadomo, co z przyszłością Nawałki, a więc głos postanowił zabrać sam główny bohater, a raczej jego fikcyjne wcielenie.
Poprowadzę Lecha jeśli rząd Polski przestanie łamać konstytucję
— Adam Nawałka (@AdamPZPN) November 19, 2018
Jakąś sekundę zajmuje sprawdzenie, czy dane konto jest prawdziwe, czy fałszywe – jak widać dla niektórych to i tak za duży wysiłek, a zatem lepiej łykać wszystko niczym pelikan i zamiast chwilę pomyśleć, lepiej wylać posiadany w sobie jad, bo przecież nadarzyła się ku temu idealna okazja. Niektórym bowiem wystarczy zdjęcie z Google, imię i nazwisko, a także login AdamPZPN (nie wiem, czy po zwolnieniu Nawałka by sam sobie taki chciał nadawać), aby stwierdzić, że mają do czynienia z rzeczywistą osobą trenera. Nikogo wszak nie obchodzi przecież, że Nawałka był jednym z najmniej medialnych selekcjonerów polskiej reprezentacji, więc ciężko spodziewać się, aby z własnej woli zakładał konto na Twitterze i wygłaszał tak radykalne deklaracje. I to jest właśnie najlepsze odzwierciedlenie doskonałego żartu: człowiek zakłada fałszywy profil, pisze na nim absurd, który nie ma nic wspólnego z prawdą i rozpoczyna wielką debatę. Redakcji Sportowych Faktów może być naprawdę głupio, że taki wpis potraktowano o wiele poważniej niż nagłówek ich wiadomości…
A w którym miejscu ja złamał? Konkrety☝️
— Pani Hania ?? ?? (@HMaegerle) November 19, 2018
O ile w przypadku Twittera nie mam wątpliwości, że zamysł został w stu procentach zrealizowany, o tyle w Sportowych Faktach pewnie trwa poważna narada. Patrząc na poziom powyższego artykułu, gdybyśmy wysłali na nie licealistę z klasy humanistycznej, zdecydowanie podwyższyłby on wiek całego zgromadzenia. Rozumiemy doskonale misję tego portalu i nie ulega najmniejszej wątpliwości, że idzie on zdecydowanie na ilość, aniżeli jakość, lecz wszystko ma swoje granice. W dość wymagającym świecie Internetu nikogo nie obchodzi przecież, że napiszesz 50 dobrych tekstów – dla każdego liczyć będzie się tylko ten jeden raz, gdy postanowiłeś zrobić ze swoich czytelników źródło swojego artykułu. Nikt wszak nie lubi być nabijanym w balona…
Karol Czyżewski