Fani piłki, choć kalendarz jest przeładowany najróżniejszymi meczami, wypatrują już zbliżających się, przełożonych z ubiegłego roku Mistrzostw Europy, które zaczną się 11 czerwca. Format, nawet bez trwania śmiercionośnej pandemii, budził poważne zastrzeżenia. I wszystko wskazuje na to, że UEFA nie zamierza wycofać się z często krytykowanego pomysłu Michela Platiniego.
Francuz dokonał rewolucji w sposobie organizowania mistrzostw. Oficjalnie powodem było uczczenie w ten sposób okrągłej, 60. rocznicy pierwszego Euro zorganizowanego, a jakże, we Francji. Tyle, że sama procedura losowania grup najbliższych ME była tak zagmatwana, że samo przytoczenie jej tajników zabrałoby nam zdecydowanie zbyt dużo miejsca i czasu. Darujmy więc sobie. Krytykowano zresztą nie tylko to, ale i sam fakt, że w imprezie weźmie udział rekordowa liczba 24 drużyn narodowych. – Europę stać na to, by wystawić 24 silne reprezentacje – szedł w zaparte Platini, podkreślając, że jego pomysł jest „doskonałym rozwiązaniem”: – Zamiast budować nowe stadiony, skorzystamy z infrastruktury, którą mamy do dyspozycji w wielu krajach. A w dobie tanich lotów przemieszczanie się pomiędzy miastami nie będzie kłopotliwe dla kibiców – podkreślał. Tyle, że słowa te padły na długo przed pandemią, ta zaś pokrzyżowała wiele planów, w tym oczywiście także sportowe. Niedawno więc gruchnęła plotka, autorstwa włoskiego dziennikarza Tancredi Palmieriego, że UEFA chce wycofać się z rozbuchanej imprezy i zorganizować ją w jednym kraju, najpewniej w Anglii:
In an unexpected plot twist, the only country that opted for leaving Europe is actually the only country at the moment with good perspective of good conditions to host European championships https://t.co/HoDoxkM1he
— Tancredi Palmeri (@tancredipalmeri) February 25, 2021
Jak się jednak okazuje, powyższy tweet to raczej efekt dziennikarskiego bajania i chęci rozgłosu. Żadna poważna redakcja na Wyspach dotąd nawet nie schyliła się po ten temat, zaś brukowiec Daily Mail rozpisał się o Euro na Wembley (tu zaplanowany jest m.in. finał imprezy) w kontekście „mapy drogowej” zaprezentowanej przez premiera Borisa Johnsona: według niej w 3. poziomie łagodzenia obostrzeń (od 17 maja) na arenach sportowych mogłoby zasiąść do 10 tys. fanów, zaś od 21 czerwca trybuny miałaby zostać w pełni otwarte. To jednak zależy od rozwoju pandemii i programu szczepień, a także – w kontekście Euro – od decyzji UEFA.
Na chwilę obecną, wbrew doniesieniom Palmieriego, Aleksander Ceferin i spółka podtrzymują chęć zorganizowania Euro w bombastycznym formacie Platiniego. – Z tego co mi wiadomo, nie ma w ogóle takiej opcji żeby mistrzostwa Europy były rozważane w wariancie rozgrywana ich w jednym kraju. UEFA szykuje podstawowy scenariusz na to, żeby mistrzostwa były rozgrywane w 12 krajach, tak jak to pierwotnie zostało zaplanowane. W połowie kwietnia będziemy znali konkretną liczbę widzów, którzy będą mogli zasiąść na trybunach w konkretnych miastach – gospodarzach tego turnieju – w rozmowie z radiem RDC przyznał sekretarz generalny PZPN, Maciej Sawicki.
UEFA rzadko zmienia zdanie. Tym bardziej, gdy chodzi o pieniądze, czy prestiż związany z samą instytucją. W przypadku Euro na 12 stadionach różnych państw ważne jest prawdopodobnie jeszcze co innego: pokazanie, że Europa (+Baku…) nie została złamana przez wirusa. Że właśnie ME mogą być spoiwem fanów piłki, czy patrząc szerzej – zmęczonych covidowymi obostrzeniami ludzi – na całym kontynencie, dla których Euro będzie świętem czysto piłkarskim, ale i pokazem ponadnarodowej solidarności. Piękne to, prawda?
JH