… chciałoby się zapytać za bohaterem filmu Andrzeja Kondratiuka pt. „Wniebowzięci”, granym przez Jana Himilsbacha. A Stefan, właściwie Stephan, bynajmniej nie żyje z całą wielką rodziną w małym mieszkaniu. Nie. Były gwiazdor AC Milan i Romy zapewne mieszka więcej niż wygodnie w dalekich Chinach, gdzie postanowił kontynuować swoją karierę. A ma dopiero 27 lat – urodziny świętuje dzisiaj.
Czy El Shaarawy faktycznie ma co świętować? Sprawy wyłącznie prywatne nas nie interesują, ale mamy wrażenie, że pod względem piłkarskim cieszyć się nie ma z czego. To zresztą temat, który szczególnie nas interesuje – nie tak dawno na naszych łamach gościł, znany z występów w Chelsea, Brazylijczyk Oscar. Niemal równolatek „Faraona” miał już wracać do Europy, już go widzieli tu i tam i co? I został w Państwie Środka.
Brazylijczyk w obecnych rozgrywkach w Chinach jeszcze sobie jakoś radzi: 7 goli, 14 asyst w 25 meczach. El Shaarawy natomiast nie ma tak dobrych statystyk. Urodzony we włoskiej Savonie gracz o egipskich korzeniach w barwach Shanghai Shenhua wystąpił w 7 spotkaniach, w których tylko raz wpisał się na listę strzelców, zaliczył 2 asysty. To zdecydowanie za mało na skrzydłowego o tak wielkich swego czasu umiejętnościach. I na kogoś, kto w słabej przecież lidze inkasuje „na rękę” 15 mln euro za sezon. To oczywiście nie jest jeszcze poziom Carlosa Teveza, który, jak sam przyznał, w Chinach spędził „siedmiomiesięczne wakacje”, zarabiając z kontraktu największe wówczas (2017 rok) pieniądze na świecie: 650 tys. tygodniowo. Argentyńczyk zaliczył bardzo szybki zjazd sportowy i z nadwagą niemal uciekł z kraju swojego dobrobytu do kraju swojego urodzenia (aktualnie gra dla Boca). Z El Shaarawy’m może być podobnie.
27-latek jeszcze 4 miesiące temu przekonywał dziennikarzy z „La Repubblica”, że jest zbyt młody, by wyjeżdżać do Chin, co określił jako „drastyczny krok”, choć szczegóły kuszącej umowy były już dogadane. Po zaledwie tygodniu El Shaarawy… zmienił zdanie. Już perspektywa gry dla zespołu z Szanghaju nie była „drastyczna”, stosunkowo młody wiek przestał mieć znaczenie, tak jak marny poziom tamtejszej ligi. Oczywiście za zmianą podejścia stała kasa: na rzymskim stole pojawiły się „zaledwie” 4 mln euro, na szanghajskim 15 mln. Kto nie dałby się skusić, ręka w górę?
Z drugiej strony, to zawsze szkoda, gdy nadal całkiem młody zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach postanawia za gigantycznymi pieniędzmi wyjechać np. do tak egzotycznego piłkarsko kraju, jak Chiny. Tak, rozumiemy, że „życie sportowca jest krótkie”, że trzeba dbać o rodzinę, że to i owo, ale czy w dłuższej perspektywie taka decyzja jest opłacalna? El Shaarawy wypadł z obiegu, nie jest w centrum europejskiej piłki. I najwyraźniej w Chinach szybko poczuł się wyjątkowo wyobcowany – dziennikarze, tym razem z „Corriere dello Sport”, już na początku października donosili, że Włoch chce stamtąd jak najszybciej wyjechać. Padły w tym kontekście dwa konkretne hasła: „styczniowe okienko” i „Juventus”, ale… najpierw trzeba przekonać samych Chińczyków, których sprowadzenie El Shaarawy’ego kosztowało łącznie jakieś 30 mln euro. Przykład Oscara wskazuje, że tak wielka operacja w krótkim czasie od przyjazdu niekoniecznie jest możliwa. A to na pewno nie pomoże byłemu gwiazdorowi Serie A w zbudowaniu dobrego samopoczucia i formy, gdy tymczasem w czerwcu 2020 rozpoczynają się Mistrzostwa Europy. € okazało się jednak ważniejsze.
Dziś o godz. 18 spotkają się dwa byłe kluby El Shaarawy’ego: AS Roma podejmie AC Milan – wytypuj wynik na stronie forBET!