Kolejny rok, kolejna kontrowersja związana z ostatnią kolejką. W zeszłym sezonie piłkarskiej Ekstraklasy sporą falę krytyki wywołał bowiem fakt zrezygnowania z systemu VAR w decydującej serii gier sezonu zasadniczego. Mimo ogromnych głosów sprzeciwu płynących wówczas w stronę PZPN, związek postanowił powtórzyć swój błąd i ponownie spowodować napięcia związane z VAR, tym razem przypisując go do konkretnych starć. A chyba nie tak powinna wyglądać rywalizacja w decydującym momencie bieżącej kampanii ligowej…
„Komora losowania jest pusta, następuje zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie czterech spotkań” – tak, prawdopodobnie, wyglądał od kulis proces decyzyjny najważniejszych ludzi piłki w naszym kraju. Trudno przecież jakkolwiek inaczej wytłumaczyć wybór spotkań z systemem wideoweryfikacji, który to przedstawia się następująco:
Arka Gdynia – Miedź Legnica
Cracovia – Lechia Gdańsk
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin
Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock
I nic to, że pominięto mecze Lech Poznań – Jagiellonia Białystok oraz Zagłębie Lubin – Wisła Kraków, bezpośrednio decydujące o kształcie górnej ósemki Ekstraklasy. Dla władz PZPN liczyły się bowiem tylko mecze o mistrzostwo oraz te o utrzymanie: jasne, że każdą decyzję można skrytykować, bo samo ograniczanie się tylko do połowy spotkań jest wielce ryzykowne, lecz spójrzmy na sprawę rzeczowo. Wyniki najbliższej serii gier nie przesądzą BEZPOŚREDNIO o utrzymaniu, a właśnie o kształcie grup mistrzowskiej oraz spadkowej. Czy zatem nie istotniejsze, dla aktualnego stanu rzeczy, jest pozbawienie wszelkich kontrowersji w meczach o tzw. „sześć punktów”? PZPN wybrał niesamowicie absurdalny klucz i zapewne teraz modli się o to, aby w Lubinie oraz Poznaniu nie pojawiła się ani jedna, zła decyzja tamtejszych arbitrów. Znając jednak specyfikę Ekstraklasy – będzie o to naprawdę trudno…
[KOMUNIKAT]
Polski Związek Piłki Nożnej zabezpieczy system VAR na czterech meczach 30. kolejki @_Ekstraklasa_.
Więcej –> https://t.co/yzhDGnS4PL pic.twitter.com/a9G73UTp9q
— PZPN (@pzpn_pl) April 8, 2019
Ktoś powie, że zanotowany został pewien progres, bo wreszcie zdecydowano się nie ignorować całkowicie VAR’u, a dokonać pewnego rodzaju selekcji. Tylko, że to także nie rozwiązuje problemu. Wielokrotnie, czy to trenerzy, czy to piłkarze podkreślają przecież, że dla nich nie liczy się faza rozgrywek lub obecne miejsce w tabeli. Każda konfrontacja odbywa się o trzy punkty. Pytanie zatem, czy właśnie PZPN nie dokonał bardzo ryzykownego zabiegu, t.j. dzielenia spotkań na lepsze i gorsze, co może nieco dyskredytować wartość naszych rozgrywek (jakby narzekały one na zbytnią promocję, prawda?). I pewnie, że w kibicowskich rozmowach często przewija się temat tego, że jedno spotkanie jest zdecydowanie ważniejsze od drugiego: związek musi natomiast w stu procentach dbać o przejrzystość, klarowność, a także szacunek wobec wszystkich drużyn. Traktowanie niektórych konfrontacji jako bardziej uprzywilejowane jest bardzo ryzykowne…
To absurd że nie będzie VAR w Poznaniu i Lubinie, przecież tam się będzie grało o największą stawkę w tej kolejce… Losowaliście te mecze czy na benzynę zabrakło?
— Pan Pralina (@Pan_Pralina) April 8, 2019
Nie jest to problem nowy, nie jest to sytuacja świeża, z którą musi się zmierzyć PZPN ad hoc – podobne dywagacje przeżywaliśmy również rok temu. Wówczas zadecydowano, że system VAR całkowicie zostanie odstawiony w ramach sprawiedliwości we wszystkich spotkaniach kolejki, co także budziło głosy krytyki. Bo skoro jest przygotowany cały system, to kiedy z niego korzystać, jak nie w newralgicznym punkcie danej kampanii ligowej? Teraz natomiast postanowiono wyciągnąć z tego lekcję i pozbyć się głosów niezadowolenia z braku VAR’u, lecz pojawiły się kolejne problemy. Czy nie lepiej zatem, skoro już sklasyfikowano cztery mecze wedle jakiegoś klucza, rozłożyć rozegranie 30. kolejki sezonu zasadniczego na dwa dni? Trudno przecież o lepsze narzędzie kontroli, aniżeli właśnie wideoweryfikacja. Rozgrywanie spotkań o tej samej godzinie także można zgrabnie ominąć, co udowodniło przecież spotkanie sezonu 2016/17, gdy Jagiellonia Białystok mierzyła się z Lechem Poznań. Z powodu doliczonych aż 12 minut gry (spora w tym zasługa kibiców gospodarzy), Legia na potwierdzenie mistrzostwa Polski musiała czekać do zakończenia właśnie tamtej potyczki. Być może na to działanie trochę za późno, bo komunikat o takim kształtowaniu terminarza powinien pojawić się wraz z ogłoszeniem terminarza na bieżący sezon, aczkolwiek lepsze to niż oskarżenia o faworyzowanie konkretnych spotkań względem reszty stawki…
Szczerze życzymy, aby ostatnia kolejka przebiegła bez jakichkolwiek kontrowersji. Nikomu w smak będą kolejne głosy narzekania na decyzję arbitrów, które mogą wypaczyć losy danego zespołu w grupie mistrzowskiej/spadkowej danego sezonu. Obawiamy się jednak, że każdy, nawet najmniejszy błąd sędziów poważnie obciąży konto właśnie PZPN. Trzeba przyznać, że związek podjął naprawdę ogromne ryzyko i naraził się na ostrzał ze strony drużyn, które uznano za niegodne systemu VAR. Najbardziej zadziwia jednak zupełnie inny fakt – od 17 lipca 2017 roku w naszym kraju obecny jest właśnie ten system. Wprowadzono go stopniowo, co nie dziwiło, bo wówczas wszyscy uczyliśmy się jego działania. Dzisiaj jednak nasze rozgrywki są jednymi z najbardziej doświadczonych, pod tym względem, w Europie. Brakuje wyszkolonych arbitrów? Brakuje wozów VAR? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo przy odpowiedniej organizacji zapewne wszystko dałoby się odpowiednio rozegrać. Jak widać jednak, niestety, rok to zdecydowanie za mało, aby uporać się ze starymi problemami. A najbardziej ucierpią na tym kibice, których także potraktowano jak ich ulubione zespoły: w kategorii lepszego oraz gorszego sortu…
Karol Czyżewski
forBET przygotował ofertę na wszystkie ćwierćfinałowe mecze Ligi Mistrzów:
Tottenham vs Manchester City: 1 – 4.10, X – 3.85, 2 – 1.88
Liverpool vs FC Porto : 1- 1.29, X – 5.80, 2 – 11.00
Manchester United vs FC Barcelona: 1 – 3.70, X – 3.70, 2 – 2.01
Ajax Amsterdam vs Juventus Turyn: 1 – 3.35, X – 3.40, 2 – 2.24