Przenosiny Neymara do PSG były jednym z najgłosniejszych transferów ostatnich lat w światowej piłce. Chcący błyszczeć pod Wieżą Eiffla Brazylijczyk przeniósł się do ekipy, w której brak było wyraźnego lidera i miał wynieść ją na szczyt. Zdaniem wielu ludzi z otoczenia FC Barcelony, Ney nie chciał być przez całą karierę w cieniu Leo Messiego.
W cieniu, z którego pewnie by długo nie wyszedł. Co prawda to Argentyńczyk jest starszym o pięć lat piłkarzem i pewnie szybciej skończy karierę, ale wątpliwe, by w momencie, gdy obaj będą aktywnie kopać piłkę, to młodszy z graczy bardziej zachwycał swoimi umiejętnościami kibiców na całym świecie. Neymar przeniósł się do stolicy Francji, gdzie miał być liderem, gwiazdą i ulubieńcem fanów. Miał być Messim w oddalonym od 831 kilometrów od Barcelony Paryżu.
Ryzyko wynikające z tego transferu było ogromne. Po pierwsze, PSG jeszcze nigdy nie wygrało Ligi Mistrzów, a to było obsesją włodarzy francuskiego klubu. Regularne porażki w fazie pucharowej CL dawały się we znaki wszystkim fanom w Paryżu, którzy myśleli o tym, by rozpocząć swoje panowanie w Europie. Ryzyko jednak, że ten plan nie wypali, było spore. Rozpędzony Real wygrał to trofeum trzykrotnie z rzędu. Barcelona z Messim w składzie również nie składała broni. Drugim czynnikiem, który miał stawiać znak zapytania nad sensem sprowadzenia Brazylijczyka na Parc des Princes, była mało atrakcyjna Ligue 1. W momencie, gdy AS Monaco sięgało po mistrzowski tytuł, liga wydawała się być ciekawa – coś w końcu się działo. W każdym z pozostałych sezonów jednak w ostatnich latach we Francji wieje nudą i nikt tego nie chce oglądać. Monopol na wygrywanie ma ekipa, która jest piłkarskim dream teamem i która pod każdym względem resztę stawki wyprzedza o trzy długości.
Neymar wybrał jednak opcję bezpieczną, opcję wygodną i bardzo atrakcyjną finansowo, co wydawało się kluczem w podejmowanej przez niego decyzji. Brazylijczyk jest w piłce od bardzo dawna i wie, jaka jest obecnie hierarchia w światowym futbolu. Zdawał sobie sprawę w momencie podpisywania kontraktu z PSG z tego, że sukcesem tej transakcji będzie wygranie przez jego nowy klub najwyższych trofeów i zdetronizowanie w bezpośrednich starciach tych ekip, które w ostatnich latach rozdają karty. W każdym innym wypadku, mistrzostwo Francji czy krajowy puchar niczego nie wniesie. Neymar zakładał oczywiście, że do ewentualnych sukcesów PSG to on dołoży największą cegiełkę. W innej sytuacji jego ego w dalszym ciągu będzie podrażnione, bo to przez patrzenie tylko na czubek własnego nosa w ogóle powstał temat jego odejścia z Barcelony. Gdyby nie jego własne ambicje, to na pewno nigdy nie zdecydowałby się na taki krok.
Czy Neymar dobrze zrobił odchodząc z Barcelony?
Minęły dwa sezony od momentu przenosin Neymara do PSG, a jego nowy klub ani razu nie awansował nawet do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W rewanżowym spotkaniu przeciwko Realowi przed rokiem Brazylijczyk nie zagrał. W obu meczach fazy pucharowej tej edycji rozgrywek również nie pojawił się na murawie. W najważniejszych momentach lidera zespołu nie było tam, gdzie być powinien – na boisku. Nieważne w tym momencie jest to, że w obu przypadkach z występów wyeliminowały go poważne urazy – nie było go na boisku. Klubowi włodarze też z pewnością interesuje tylko to, że najdroższy transfer w historii futbolu, którego za własne pieniądze dokonali, nie spłaca im się i nie daje tego, co od wielu lat jest ich obsesją.
Neymar wybrał ciepłe kapcie, czyli mistrzostwo Francji w każdym sezonie i dwucyfrową liczbę goli oraz asyst na francuskich prowincjach. Za bardzo nie ma go za co winić, bo niczego w Paryżu nie popsuł – PSG i bez niego nie było w stanie nic znaczącego wygrać. Sam jednak mając na uwadze swój osobisty sukces zdecydował się na bardzo prawdopodobny brak trofeów w przyszłości z klubem, który jest za słaby, żeby je zdobywać. Bo wydaje się, że za rok paryżanom znowu czegoś zabraknie w najważniejszym momencie sezonu.
forBET przygotował ofertę kursową na wszystkie mecze w Lidze Europy, które znajdują się TUTAJ.