Jerzy Brzęczek w 4 meczach, w których prowadził narodową kadrę, nie zaznał smaku zwycięstwa. Były szkoleniowiec Wisły Płock jest tym samym pierwszym selekcjonerem naszej reprezentacji od 18 lat, który tyle czeka na pierwszy tryumf (ostatnim był Jerzy Engel – wygrał dopiero w 7. meczu). Dzisiaj będzie doskonała okazja, żeby przerwać tę niechlubną passę – w Gdańsku o 18. Polska gra towarzyski mecz z reprezentacją Czech, która nie dość, że jest w przebudowie, to jeszcze w przyszłym tygodniu czeka na nią mecz o pozostanie w dywizji B (kursy w forBET na dzisiejsze starcie: 1 – 1.85, x – 3.45, 2 – 4.75).
Na początku staniemy w obronie Brzęczka, bo trzeba przyznać, iż nowy selekcjoner nie miał łatwych rywali, jak jego poprzednicy. „Winna” temu jest Liga Narodów i ranking FIFA, który nas niezasłużenie wywindował do pierwszej dziesiątki rankingu. Przez to popularny Papież musiał się mierzyć nie ze Słowenią, Finlandią czy Luksemburgiem, a z m.in. Portugalią i Włochami (dwukrotnie). Mogliśmy wymagać od niego jedynie zwycięstwa z Irlandią, ale ten mecz nasza kadra rozegrała w eksperymentalnym składzie. Wydaje się, że dziś nadarza się idealna okazja na pierwsze zwycięstwo, bowiem Czesi mają swoje problemy.
Ostatnim meczem z Ukrainą, który przegrali na wyjeździe 1:0 nasi południowi sąsiedzi skomplikowali sobie nieco sytuację w grupie w dywizji B. Ich poniedziałkowe, domowe spotkanie ze Słowacją będzie swoistym „być albo nie być” na tym szczeblu Ligi Narodów. Zadanie wydaje się proste, gdyż Czechom wystarczy remis, ale kiedy weźmiemy pod uwagę, że są oni w przebudowie, to ta misja nie wydaje się być taka oczywista. Zupełnie tak jak u nas powołanie Thiago Cionka…
Nie zazdrościmy Brzęczkowi składu personalnego, z którego będzie musiał sklecić formację obronną. Jednak jak wcześniej broniliśmy selekcjonera, tak teraz trochę na niego ponarzekamy. 47-latka od jego poprzednika różni podejście do mediów. Co rusz możemy go zobaczyć w różnych programach, co nie zdarzało się Adamowi Nawałce. I to byłoby dobre, gdyby nie to, że zdarza mu się mylić w zeznaniach… Selekcjoner na początku swojej pracy mówił o tym, że nie będzie w jego kadrze miejsca na tych, którzy nie grają w klubach. Jak wiadomo, chociażby po sytuacji Kuby Błaszczykowskiego, Brzęczek odszedł od tej deklaracji. Tak samo jak od tego, że w jego projekcie nie ma miejsca na Thiago Cionka. Wystarczyła jednak kontuzja Glika i selekcjoner dowołał obrońcę, po raz kolejny udowadniając, że nie ma co za bardzo liczyć się z jego słowami.
Czy Brzęczek się przełamie? Zobaczymy dzisiaj wieczorem. Nie tylko on czeka na przełamanie. Robert Lewandowski w kadrze narodowej jest bez gola od czerwca i napastnikowi tej klasy nie przystoi taka seria. Pytanie tylko, czy wystąpi? Ostatnio napastnik Bayernu szanuje swoje siły i coraz częściej rezygnuje z towarzyskich meczów. Czy tym razem też tak będzie? (kurs w forBET na gola RL9 – 1.85)