Wszystko wskazuje na to, że w nowy sezon klubowy Real Madryt wejdzie bez swoich dwóch najważniejszy postaci ostatnich latach: trenera i najlepszego zawodnika. Jaki to może mieć wpływ na madrycki zespół?
Zinedine Zidane nie jest już szkoleniowcem „Królewskich”. O krok od odejścia z Bernabeu jest też Cristiano Ronaldo, który ma zostać nowym piłkarzem Juventusu. W Madrycie następuje właśnie trzęsienie ziemi, którego nikt się nie spodziewał.
Wpierw Zidane zaskoczył cały świat – na czele z prezesem Realu Florentino Perezem. Byłem akurat na zgrupowaniu polskiej kadry w Arłamowie, gdy 31 maja w czwartek około południa pojawiła się informacja, iż francuski opiekun opuszcza „Królewskich”. Teoretycznie nie powinno nas to dziwić – po wygraniu trzeciej Ligi Mistrzów z rzędu mógł czuć się wypalony. Ale sposób zakomunikowania tej decyzji, brak jakiegokolwiek uprzedzenia wcześniej Pereza – to mogło szokować. Na konferencji prasowej dało się wyczytać z twarzy prezesa Realu zdziwienie i lekkie rozczarowanie. Nawet nie tym, że Zidane odchodzi, tylko tym, że Francuz ogłosił to tak nagle, nie przygotował na to klubu. Nie dał czasu na wybranie nowego szkoleniowca.
Według dziennikarza Sky Sports, Gianluki Di Marzio, już tylko formalności dzielą Cristiano Ronaldo od transferu do Juventusu! #CR7 #Juventus #calciomercato
— Sebastian Kramarewicz (@sebastianbunia) July 7, 2018
W efekcie madrycki klub musiał w popłochu szukać nowego trenera. Wybór padł ostatecznie na Julena Lopeteguiego, a z tego zaś powstała niezła afera. Prezes hiszpańskiej federacji zdenerwował się, że negocjacje odbyły się za jego plecami i na dwa dni przed pierwszym meczem Hiszpanów na mundialu zwolnił Lopeteguiego. Hiszpania zremisowała 3:3 z Portugalią, więc wydawało się, że zmiana selekcjonera nie wpłynie negatywnie na reprezentację. Nic bardziej mylnego, w kolejnych spotkaniach La Roja grała coraz gorzej, aż odpadła w 1/8 finału po beznadziejnym pojedynku z Rosją. Stało się to, co się musiało stać – zamieszanie wokół trenera kadry wpłynęło negatywnie na drużynę narodową. Ta miała walczyć o medale, a wróciła do kraju z niczym.
Ostatnie tygodnie w Realu są nader gorące. Nowy szkoleniowiec to nie wszystko – zespół najprawdopodobniej straci też swoją największą gwiazdę – Cristino Ronaldo. Portugalczyk jest bardzo bliski przejścia do Juventusu. Sam transfer może nieco dziwić, zważywszy na fakt, że Serie A daleko do La Liga, a Juve jest o klasę gorsze od „Królewskich”. Faktem jest jednak, że to kolejny cios w serce madryckiego klubu. Co prawda szopka z odejściem Ronaldo trwa już od dobrych kilku lat, wraca jak bumerang co okienko transferowe, ale teraz sprawy zdają się wyglądać naprawdę poważnie. Sam zawodnik w dość dziwny sposób naciskał na transfer tuż po finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem. Wypadł w nim słabo i zamiast siedzieć cicho, to ogłosił wszem i wobec, że żegna się z Madrytem. Potem wyjechał na mistrzostwa i temat nieco ucichł. Portugalia jednak opadła w poprzedni weekend w 1/8 z Urugwajem i kwestia odejścia CR7 znów wróciła. Chyba jeszcze nigdy Portugalczyk nie był tak bliski pożegnania się z Realem Madryt, jak teraz.
Zmiana trenera i bardzo prawdopodobne odejście Ronaldo sprawiają, że kibice Realu mogą czuć się przed najbliższym sezonem mocno zaniepokojeni. Zastąpić ich nie będzie bowiem łatwo. Zidane, mimo różnych błędów taktycznych, które popełniał, a wynikających z małego doświadczenia trenerskiego, był szkoleniowcem idealnie skrojonym pod „Królewskich”. Były piłkarz tego klubu, gwiazda światowego formatu, elegancki. Miał posłuch wśród piłkarzy, umiał zapanować nad szatnią, w której aż roi się od ludzi z wysokim ego. Był idealnym zarządcą. Umiał rotować składem, utrzymywać w ryzach zespół. To nie przypadek, że udało mu się wygrać Champions League aż trzy razy z rzędu. Jego następcą został Lopetegui, który w poprzednich latach pracował głównie z reprezentacjami juniorskimi Hiszpanii, a ostatnio seniorską. Był na tyle ważny dla pierwszej kadry, że z nim La Roja nie przegrała 20 spotkań z rzędu. Jak tylko odszedł, to drużyna zawiodła na mundialu.
Pytanie tylko, czy będzie on w stanie odpowiednio zastąpić Zidane’a? Niby zna wielu z tych zawodników z ekipy narodowej, ale praca w klubie, a praca w reprezentacji to zupełnie inna bajka. Lopetegui jako trener w piłce klubowej najlepiej radził sobie w FC Porto. Tamtejsze jego dokonania trzeba doceniać. Jednak mam obawy, czy jest to opiekun dostatecznie wysokiego kalibru do takiej drużyny, jak Real.
Kownacki, Stępiński, Piątek, Ronaldo, Icardi. Top 5 strzelców serie a w następnym sezonie
— Jankiew (@jankiew_lp) July 5, 2018
Tym bardziej, gdyby z Madrytu ostatecznie odszedł Ronaldo. Mimo, że ma już 33 lata, to wciąż jest najważniejszym piłkarzem „Królewskich”. Trudno sobie wyobrazić zespół bez niego. Nawet jeśli w lidze nie zawsze był w topowej formie, to jednak w Champions League ciągnął ten Real. Ok, w finale z The Reds Portugalczyk nieco zawiódł. Ale wcześniej to jego bramki dawały awanse do kolejnych faz Ligi Mistrzów. I tak jest od wielu lat. Gdy drużyna jest w trudnej sytuacji, to zawsze może liczyć na Ronaldo. Albo inaczej: mogła. Bo niebawem może to się już zmienić.
Madrycki klub jest obrzydliwie bogaty. Do tego za CR7 dostanie pewnie +/- 100 mln euro. Gdy tylko skończy się mundial, a Cris odejdzie, „Królewscy” rzucą się na zakupy. Neymar? Hazard? Mbappe? Wszystkie opcje wzmocnień wydają się możliwe. Mam jednak pewne wątpliwości, czy którykolwiek z nich będzie w stanie (a przynajmniej od razu) zastąpić Ronaldo. Dobrze wiemy, że kapitan Portugalii to tytan pracy. Najlepszy zawodnik ostatnich lat, na równi z Leo Messim. Dlaczego ci dwaj goście są uznawani za najwybitniejszych graczy naszych czasów? Bo są regularni. Dla nich nie ma różnicy czy grają przeciwko Levante w Pucharze Króla, czy przeciwko United w Lidze Mistrzów. W każdym meczu mogą zdobyć bramkę. To cecha geniuszy, których tak mało jest na piłkarskim świecie.
Nie wiem czy np. taki Hazard, który aktualnie na mundialu prezentuje znakomitą formę, będzie w stanie w Madrycie grać tak równo przez cały sezon. W Londynie miewał w ostatnim czasie takie zjazdy formy, że to wydaje się niemożliwe. Neymar i Mbappe to kolejne genialne talenty, ale żaden z nich nie daje gwarancji, że wejdzie w buty Ronaldo. Czyli będzie prawdziwym liderem Realu, który trafia i jak drużynie idzie, i jak jej nie idzie. Kimś, na kim można zawsze polegać – a zwłaszcza wtedy, gdy przychodzą mecze z najtrudniejszymi rywalami o najwyższą stawkę. Nie potrafię znaleźć na świecie gościa (oprócz Messiego), który gwarantowałby już teraz, że będzie godnym następcą Ronaldo w stolicy Hiszpanii.
Real Madryt wchodzi w nowy okres. Już bez Zidane’a, najpewniej też bez Ronaldo. Nowe ciekawe czasy pełne niepewności. Gdyby to tylko chodziło o zmianę trenera – obaw byłoby mniej. Gdyby to tylko chodziło o odejście Ronaldo – obaw byłoby mniej. Ale oba wydarzenia nachodzą na siebie w bardzo krótkim odstępie czasu. Sprawiają, że przyszły sezon dla „Królewskich” będzie nie lada wyzwaniem. Być może nawet większym niż było wygranie Ligi Mistrzów drugi i trzeci raz z rzędu.
Dominik Senkowski