Na ostatnim sparingu pękł mi mostek 🤯
Czlowiek chciał z kopyta ruszać z treningiem a znowu czeka mnie przerwa. Fatum jakieś czy co?— Maciej Sulęcki (@SuleckiMaciej) January 14, 2023
Gdy w kwietniu 2018 Striczu przegrał minimalnie na punkty z Danielem Jacobsem wszyscy kibice boksu byli przekonani, że będziemy mieli w przyszłości z niego jeszcze wiele pożytku. Pięściarz z Warszawy był jednym z najbardziej obiecujących naszych zawodników, miał 29 lat i już spore doświadczenie, które miało pomóc mu zaprocentować. W wieku 29 lat mistrzami świata zostawali Tomasz Adamek i Krzysztof Głowacki, więc dobra walka Sulęckiego kazała nam wierzyć, że podobną drogą w podobnym momencie swojej kariery pójdzie również Striczu. Z tym że poza tym, że po Jacobsie MS dostał jeszcze swoją szansę, której nie wykorzystał, jego kariera stoi. W ciągu ostatnich ponad 40 miesięcy Polak pokazał się dwukrotnie, podczas gal w Suwalkach i Wyszkowie. Mimo różnych prób ściągnięcia go do Ameryki ten nie zrobił żadnego kroku. Ani w przód, ani w tył…
„Będziemy chcieli zaryzykować. Mamy plan, jak pokonać Charlo i przejść do historii polskiego boksu”
I właśnie to jest największy problem polskich pięściarzy – bardzo rzadko odbywają się ich pojedynki. W ciągu ostatnich 4 lat:
– Krzysztof Włodarczyk walczył pięć razy
– Krzysztof Głowacki walczył trzy razy
– Adam Kownacki walczył pięć razy
– Mateusz Masternak walczył sześć razy
Sulęcki po dwukrotnym przesunięciu i koniec końców odwołaniu walki z Munguią, po odwołaniu pojedynku z Charlo, siłą rzeczy robi sobie kolejną długą przerwę w momencie, gdy na osiąganie sukcesów może mieć największe szanse. Trzy i pół roku temu, tuż po walce z Andreade i po jeszcze wcześniejszym starciu z Jacobsem mało kto obstawiał, że Polak przepadnie wśród wielu. Raczej głosy były takie, że ten chłopak za moment sporo namiesza. I zamiast iść z nurtem rzeki, nagle przyszedł przestój, który nikomu nie służy. Odpoczynek, który stopuje jego karierę.
Czemu Sulęcki nie wziął walki z Munguią? Polak chciał spędzić sześć tygodni w Stanach Zjedoczonych, gdzie mógłby się w idealnych warunkach przygotowować do pojedynku. Chodzi o sparingpartnerów, którzy odpowiednio by go dociążyli, chodzi o zostawienie „normalnego życia”, czyli rodziny i dzieci, by skoncentrować się tylko na sporcie. Przed walką z Jacobsem Striczu wyprowadził się i zamieszkał w Warszawie, kilka kilometrów od swojego domu, tylko po to, aby nie rozpraszać się, skupić się, trenować, a między zajęciami wypoczywać. Nie chciał pojechać do USA przygotowany na 80%. Wie doskonale, że tyle może zabraknąć, aby zwyciężyć, a na porażkę nie może sobie już pozwolić.
Czemu nie doszło do walki z Charlo? To Amerykanin nabawił się tajemniczej kontuzji. Wtedy Striczu postawił wszystko na jedną kartę. W dalszym ciągu czeka na zwrot około 40 tysięcy dolarów, które włożył w przygotowania.
Czas w sporcie bardzo szybko leci, a nasi pięściarze z różnych przyczyn regularnie go tracą. Zamiast na boksowanie i wygrywanie, to na sprzeczki, wyczekiwanie i siedzenie na kanapie przed telewizorem. A gdy już można zawalczyć to przychodzi kontuzja. Uraz, który znowu wywraca wszystko do góry nogami.
Jakub Borowicz