Rybakina, która w sobotę pokonała w wielkim finale Ons Jabeur, do 2018 roku reprezentowała ojczystą Rosję. Przed 4 laty zmieniła barwy, ale nigdy nie ukrywała, że głównie ze względów praktycznych.
– To był dobry moment. W Kazachstanie szukano zawodniczki, a ja pomocy. Wierzyli we mnie. To było bardzo dobre połączenie. Znaleźliśmy siebie nawzajem. Zrobiono wszystko, bym mogła nadal grać i się rozwijać. Zapewniono mi warunki do trenowania i zadbano o całą resztę. To oczywiście bardzo pomogło w rozwoju mojego tenisa. Wciąż mi pomagają i wspierają mnie. Jestem bardzo szczęśliwa, że reprezentuję już tak długo ten kraj – mówiła Rybakina przed wielkim finałem. I dodawała: – Tenisiści z Rosji i Białorusi nie wybrali, gdzie się urodzili. Rozumiem ich, bo każdy chce rywalizować w największych turniejach.
Triumf moskwianki w „historycznym” Wimbledonie, bo pierwszym i być może ostatnim, z którego wykluczono Rosjan i Rosjanki – to coś więcej niż ironia losu. Tym bardziej, że przed turniejem nikt nie mógł przewidywać, że rozstawiona z 23. Rybakina dojdzie choćby do 2 tygodnia rywalizacji, a jej zwycięstwo to absolutna sensacja.
ELENA RYBAKINA MISTRZYNIĄ #WIMBLEDON!
Reprezentantka Kazachstanu pokonała Ons Jabeur 3:6, 6:2, 6:2 i po raz pierwszy w karierze zdobyła wielkoszlemowy tytuł.
📸 Elena Rybakina/Instagram pic.twitter.com/zWFffNkQp3
— Z kortu – informacje tenisowe (@z_kortu) July 9, 2022
W niedzielę o triumf w męskim finale powalczą Novak Djokovic i Nick Kyrgios. Będziemy zatem świadkami starcia dwóch spośród najbardziej „kontrowersyjnych” zawodników, jacy rozpoczęli udział w turnieju na londyńskich kortach.
Za „Djoko” ciągnie się cały czas łatka „antyszczepionkowca”, przez którą był wygwizdywany w tym roku na wielu kortach w różnych miastach świata. Sam zawodnik nie zamierza odpuszczać, w ostatnich dniach publicznie poinformował, że nie pojedzie na żaden ze zbliżających się turniej (na których będzie wymagany certyfikat COVID-owy – red.), bo podejmowanie decyzji w sprawie własnego ciała jest ważniejsze niż jakikolwiek tytuł. Do tego dochodzi fakt, że „Nole”, jak na Serba przystało, stanął w obronie rosyjskich kolegów i koleżanek po decyzji Brytyjczyków o ich wykluczeniu z cyklu turniejów trawiastych. O tym, że Djokovic na początku wojny na Ukrainie pisał do Serhija Stachowskiego (prawdopodobnie jako jedyny zawodnik z cyklu) z pytaniem o jego sytuację, niewielu dziś pamięta.
Po drugiej stronie siatki stanie Kyrgios, prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna postać w cyklu ATP. Próbkę jego „możliwości” widzieliśmy w tym roku: awantury z sędziami i prowokowanie rywali (w tym za sprawą serwów z zaskoczenia „od dołu”) pozostają dla Australijczyka chlebem powszednim i budzą zgorszenie dużej części tenisowego świata.
Jeśli powiemy, że dla organizatorów jest to w pewnym sensie finał jak z koszmaru, zapewne nie pomylimy się wiele.
Djokovic. Kyrgios.
Centre Court. Sunday.#Wimbledon | #CentreCourt100 pic.twitter.com/GUldzbDgmR
— Wimbledon (@Wimbledon) July 8, 2022
Na szczęście z punktu widzenia kibiców sprawa wygląda zupełnie inaczej. Przed nami kapitalnie zapowiadające się starcie legendy tenisa, walczącej o dogonienie Rafy Nadala w liczbie wielkoszlemowych tytułów, z jednym z największych niespełnionych talentów młodszego pokolenia. Niewykluczone, że niespełnionym już tylko przez kilka godzin, ewentualne zwycięstwo zupełnie zmieni postrzeganie przez świat krnąbrnego Australijczyka.
Bez wątpienia Kyrgios ma możliwości, by pokonać Djokovicia na trawie. Ma też jedną oczywistą przewagę: świeżość. „Nole” we wtorek rozegrał 5-setowy maraton z Jannickiem Sinnerem, a w piątek ciężki półfinał z Cameronem Norriem. Kyrgios dla odmiany ma za sobą jedynie trzysetową przeprawę z Cristianem Garinem w ćwierćfinale, półfinał z Nadalem wygrał walkowerem.
Mimo tego, faworytem analityków pozostaje legendarny Serb. Za zwycięstwo Kyrgiosa można zarobić w stosunku 4,5 do 1.
Novak Djokovic – Nick Kyrgios (najwyższe kursy, 0% marży) – 1 – 1.28, 2 – 4.50 | kursy forBET
*****
MM