Wybór Polaka z numerem 9 w tegorocznym drafcie wzbudził w nas spory entuzjazm. San Antonio Spurs to ekipa, w której 19-latek będzie mógł spokojnie rozwinąć skrzydła. Co więcej, zespół z Teksasu dopiero niedawno oficjalnie parafował z nim 4-letnią umowę, na podstawie której Sochan w debiutanckim sezonie zarobi ponad 4 mln dolarów, co wynika z reguł obowiązujących w NBA.
Pen to paper 🖋@JeremySochan is officially a Spur!
— San Antonio Spurs (@spurs) July 9, 2022
Kasa jest ważna, ale na absolutnie początkowym etapie jednak drugorzędna. Polak ma być stopniowo wdrażany w klimat San Antonio, w tryby całej organizacji, co zdecydowanie ułatwi mu wyłączne skupienie się na koszykówce i sportowy rozwój w najlepszej lidze świata. Na razie jednak Sochan o grze może zapomnieć. Dlaczego? Niedługo po drafcie został objęty protokołem koronawirusowym, a to uniemożliwiło mu treningi przed Ligą Letnią. Włodarze SAS uznali zatem, że nie będą ryzykować kontuzji młodego Polaka i nie zgłoszą go do rozgrywek.
Wszystko wskazuje więc na to, że 19-latek zadebiutuje w barwach Spurs dopiero w meczach przedsezonowych, a więc na początku października. A co z wrześniowym Eurobasketem w Pradze? Czy gracz NBA zostanie powołany do Kosz Kadry trenera Igora Milicicia?
– Na pewno trzeba z Sochanem rozmawiać i dać do zrozumienia, że on jest teraz naszym koszykarskim „dobrem narodowym”, że w niego wierzymy i na niego czekamy. Dyskutowałem o tym z moimi kolegami koszykarzami. Oni uważają i ja zresztą też, że w to lato Jeremy powinien skupić się na starcie NBA i przygotowaniach. To najważniejszy moment jego kariery i życia, powinien zrobić wszystko perfekcyjnie – podkreślił były zawodnik, a dziś trener Radosław Hyży (za: polskikosz.pl). Po czym dodał:
– Trzeba też z niego zdjąć presję, że musi dla reprezentacji zrobić coś wielkiego już teraz. My nie powinniśmy potrzebować go dziś do tego, żeby pomógł wyjść z grupy na Eurobaskecie. My będziemy go potrzebować, gdy mając 25-26 lat i kilka dobrych sezonów NBA na koncie, jako gwiazda poprowadzi Polskę do wygrania wreszcie czegoś dużego.
Z Hyżym pełna zgoda, my także uważamy, że nie ma co już teraz robić z Sochana zbawcy reprezentacji Polski. Tyle, że cierpliwość to nie jest cecha szczególnie często obecna w naszym sporcie…
Sochana w Lidze Letniej NBA nie ma, jest za to draftowy nr 1, a więc Paolo Banchero. Wiadomo, że w tych wakacyjnych rozgrywkach chodzi przede wszystkim o pokazanie umiejętności: nikt tam nie będzie forsował agresywnej obrony, taktyka też schodzi na dalszy plan. Jak wypadł Banchero w debiucie w koszulce Magic?
Facet zrobił niezłą furorę. Już nawet nie chodzi o same liczby, ale o to, jak ten 208-centymetrowy jegomość poruszał się po parkiecie, z jak wielką pewnością siebie grał, jak kapitalnie panował nad piłką, którą potrafił się także dzielić. Czy podobnie będzie, gdy poprzeczka trudności gry w NBA poszybuje na zdecydowanie wyższy pułap?