Holandia – Polska | 1.38 / 5.20 / 8.60
W tym meczu przede wszystkim musimy odpowiedzieć sobie na pytanie z jakim nastawieniem wyjść na przeciwnika. Czy chcemy spróbować grać, jak równy z równym, czy bardziej się cofnąć i liczyć na nasz ulubiony styl, czyli kontry. Piłkarsko i w kontekście kultury gry bardzo ciężko będzie nam rywalizować z Holandią. Trudno sobie wyobrazić, że my dostaliśmy 6 goli od Belgii, a Oranje chwilę wcześniej pokonali “Czerwone Diabły” w stosunku 4:1. Wiadomo, mecz meczowi nierówny i na De Kuip wszystko może potoczyć się w zupełnie inny sposób. Trzeba też jasno przyznać, że rozgrywki Ligi Narodów są poligonem doświadczalnym dla wielu reprezentacji. Mistrzostwa świata rozgrywane w wyjątkowym terminie, w środku sezonu ligowego, spowodują, że przygotowania będą mocno zaburzone, dlatego różne warianty warto testować teraz.
Patrząc na ostatnie wyniki Holandii, nie napawają one dla nas zbyt dużym optymizmem. Ostatni mecz przegrali podczas Euro 2020 przeciwko reprezentacji Czech, a na ławce siedział jeszcze Frank de Boer. Mają aktualnie serię 11 meczów bez porażki, a w tym czasie grali min. przeciwko Danii, Niemcom, czy właśnie Belgii. Van Gaal i kadra są chyba sobie pisani. Trener Oranje łamie schemat, nie gra tradycyjnym holenderskim ustawieniem 4-3-3, tylko 3-5-2, ale co najważniejsze – to działa. Doświadczony szkoleniowiec nie ulega presji i robi swoje. Nie tak dawno Van Gaal zaszokował informacją, że zmaga się z rakiem i nawet podczas zgrupowań przyjmował leczenie. To pokazuje nam z jak silną osobowością mamy do czynienia. Holender już dawno mógłby zakończyć karierę trenerską, skupić się na wypoczynku i własnym zdrowiu, ale wie, że naród go potrzebuje i ma w sobie swego rodzaju magię, która wpływa też na zawodników. Ciężko powiedzieć, czy Holandia ma szanse na coś więcej na Mundialu, ale nie zdziwimy się, jeśli będą jednym z czarnych koni tej imprezy.
Chcemy wierzyć, że Czesław Michniewicz też coś w sobie ma. Kilkukrotnie już to zaprezentował, ale na mniejszej scenie. Jeśli mamy popełniać błędy, tracić głupie gole, przegrywać mecze, to nie znajdziemy lepszego momentu niż mecze towarzyskie i Liga Narodów. Zdaje się, że nasz selekcjoner doskonale zdaje sobie z tego sprawę, bo nie zamierza ulegać presji wyniku i chce postępować według swojego planu. Na wczorajszej konferencji prasowej Michniewicz jasno oznajmił, że chce dać szansę zawodnikom, którzy grali do tej pory mało lub wcale. Nie mówimy, że zbagatelizował porażkę z Belgią, ale przyjął ją po prostu do wiadomości i fakt, że zwyczajnie wygrała drużyna lepsza. Selekcjoner biało-czerwonych doskonale wie, że mundialowe testy musi dokonywać tu i teraz, dlatego zamierza z tego skorzystać. Generalnie od selekcjonera bił spokój i mieliśmy wrażenie, że wie o czym mówi i co robi. Ładne i okrągłe słowa swoją drogą, ale zawsze na końcu jest wynik i kolejna wysoka porażka może włożyć poważny kij w szprychy biało-czerwonego rowerku.
Na przedmeczowej konferencji pojawił się również Jan Bednarek, co do którego, delikatnie mówiąc, nie jesteśmy do końca przekonani. Czy dowiedzieliśmy się z jego ust czegoś odkrywczego? Raczej nie. Typowe zdania, które padają na każdej konferencji prasowej, czyli że po Belgii powinniśmy patrzeć do przodu, a nie w tył oraz każdy z zawodników musi sam spojrzeć w lustro i ocenić, czy dał z siebie wszystko. Przed Bednarkiem prawdopodobnie kolejny bardzo ciężki wieczór, tym bardziej, że wokół niego może być wielu niedoświadczonych na poziomie reprezentacyjnym zawodników. Tym razem Kamil Glik nie będzie ostatnią instancją, która w ostatnim momencie może uratować zespół. Partnerem Bednarka na środku obrony ma być Jakub Kiwior, także wywiezienie korzystnego wyniku może być skrajnie trudne. O ile przed Belgią mieliśmy pozytywne nastawienie i nadzieje na być może urwanie nawet punktów, to teraz przyjmujemy scenariusz negatywny, a nóż pozytywnie się zaskoczymy.