Niewielu we współczesnym futbolu jest takich gości. Niemal dwie dekady w jednym klubie?! Podobna lojalność jest dziś towarem mocno deficytowym, piłkarze idą tam, gdzie dostaną więcej: kasy albo meczów w podstawowej jedenastce. Nawet jeśli zarzekają się w pożegnalnych wywiadach, że ten czy tamten klub będą zawsze „nosili w sercach”, to jednak trąci to przede wszystkim wystudiowaną gadką PR-ową. W przypadku Chielliniego trudno mówić o tanim lub celowo łzawym sentymentalizmie. Włoch to inteligentny gość, który nie boi się mówić tego, co myśli. Poza tym, wystarczy spojrzeć na jego dokonania w Juve, by przekonać się, że żal z powodu odejścia do innego klubu jest jak najbardziej szczery:
– 9 x Mistrzostwo Włoch;
– 5 x Puchar Włoch;
– 2 finały Ligi Mistrzów
I choć w środowy wieczór jemu i jego kolegom po kapitalnym meczu z Interem nie udało się dopisać kolejnego triumfu w Coppa Italia, to jednak powyższa lista trofeów (a łącznie w Juve sięgnął po 20) musi budzić ogromny szacunek.
– W poniedziałek pożegnam się z kibicami na moim Juventus Stadium, a potem, jeśli będę miał jeszcze siły, może uda mi się wystąpić we Florencji. To mój wybór, w 100 procentach cieszę się, że odchodzę na tak wysokim poziomie, ponieważ przez wiele lat mówiłem, że nie chcę kończyć zmagając się z kontuzjami – powiedział Chiellini po pucharowej porażce. – Dałem z siebie wszystko. Wkrótce będę największym fanem Juventusu! Po tylu latach spędzonych w tym klubie nie można się z tego tak po prostu otrząsnąć – dodał.
37-latek faktycznie odchodzi w pełni piłkarskich sił witalnych, choć na pewno z lekkim niedosytem po tak kiepskim sezonie w wykonaniu Starej Damy, w którym turyński klub nie zdobył żadnego trofeum. Cóż, Chielliniego jako piłkarza wielce ambitnego taki obrót spraw musi boleć, ale kto jak kto, ale on akurat swoje dla tego klubu wyszarpał, reprezentując go w łącznie 559 meczach. Takich gości jak on łatwo nie zapomina się – jego charakter, twardość w grze, a jednocześnie rozbrajający, jakby przepraszający uśmiech po kolejnym mocnym wejściu w rywala wyjątkowo utkwią nam w pamięci. Podobnie jak ostatnie Euro, podczas którego Signore Giorgio grał jak z nut, doprowadzając Włochy do wspaniałego triumfu.
Co dalej z 37-latkiem? Kontraktu ważnego jeszcze przez rok w Juventusie nie wypełni, ale nie znaczy to, że już za chwilę wbije się w kapcie albo dyrektorski fotel. Sporo mówi się o tym, że Chiellini wyleci do ligi MLS: ponoć dwa kluby (z Los Angeles i Vancouver) są nim mocno zainteresowane, choć oczywiście najpierw muszą dogadać się z turyńczykami. A co później? Andrea Agnelli przyznał otwarcie, że od samego Giorgio zależy kiedy ten obejmie jakąś funkcję w prowadzeniu Juventusu już nie z poziomu murawy, a z prezesowskich gabinetów.
Jacek Hafka