Atmosferę podgrzały w środowy poranek dwie wypowiedzi byłych sterników Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jako pierwszy na łamach „Super Expressu” głos zabrał Michał Listkiewicz, fanatyków Kolejorza nazwał „terrorystami mieniący się kibicami Lecha”.
Bezsensownym uporem pozbawili swoich rzekomych pupili wsparcia z trybun, a tysiącom wielkopolskich rodzin przybyłych do stolicy zepsuli majówkę. Pocieszałem pod stadionem zapłakane dzieci w koszulkach Kolejorza. Jak im wytłumaczyć, dlaczego po przejechaniu setek kilometrów stały godzinami pod bramą stadionu, na którym tak bardzo pragnęły być? – pyta Listkiewicz. – Dura lex sed lex, można dyskutować o słuszności administracyjnych decyzji, ale trzeba je respektować – dodawał.
Jego wpis wywołał lawinę komentarzy w sieci, do czego odniósł się po południu na Twitterze sam zainteresowany. „Moje wpisy o wydarzeniach przed Stadionem Narodowym wywołały burzę. I to mi chodziło, nie ma nic gorszego niż obojętność. Krytykom i popierającym mnie serdeczne dzięki” – napisał Listkiewicz.
Moje wpisy o wydarzeniach przed Stadionem Narodowym wywołały burzę. I to mi chodziło, nie ma nic gorszego niż obojętność. Krytykom i popierającym mnie serdeczne dzięki.
— Michał Listkiewicz (@MichaListkiewi2) May 3, 2022
Równie krytycznie z samego rana zachowanie najbardziej fanatycznych sympatyków Lecha ocenił Zbigniew Boniek. Wiceprezydent UEFA przedstawił w mediach społecznościowych swoje wnioski i postulaty płynące z poniedziałkowych wydarzeń na Narodowym. Jeden z nich brzmiał: „Nie można pozwolić by patologia decydowała kto wchodzi a kto nie na mecz finałowy..” [pisownia oryginalna – przyp. red.].
Słowa byłego prezesa PZPN wywołały lawinę reakcji. Wśród komentujących znalazł się dziennikarz Przeglądu Sportowego Marek Wawrzynowski, który wszedł w polemikę z jednym z kibiców „Kolejorza”.
„Dokładnie tak, zresztą nie wiem dlaczego cały czas mówimy o jakiejś winie. Straż pożarna wydała takie zalecenie mając zapewne w pamięci doświadczenia z kibicami, wszyscy dostali je z odpowiednim wyprzedzeniem i można było się dostosować” – napisał żurnalista pod wpisem Bońka, co spotkało się z ostrą reakcją jednego z fanów.
dokładnie tak, zresztą nie wiem dlaczego cały czas mówimy o jakiejś winie. Straż pożarna wydała takie zalecenie mając zapewne w pamięci doświadczenia z kibicami, wszyscy dostali je z odpowiednim wyprzedzeniem i można było się dostosować.
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) May 4, 2022
„Skończ pan kłamać. Nie dostali tego z odpowiednim wyprzedzeniem tylko tydzień przed meczem. Oprawa była zrobiona, bilety i transport opłacony. Zasady powinni zmienić przed uruchomieniem sprzedaży” – napisał sympatyk Lecha. Na odpowiedź Wawrzynowskiego nie musiał długo czekać. – No tak, tydzień przed meczem to faktycznie za późno, żeby zostawić flagi w domu, kolumna kibiców była już w okolicach Konina – zakpił dziennikarz.
Wymiana „ciosów” trwała dalej i nie brakowało w niej ciekawych wątków. W jednym z wpisów Warzynowski poinformował, że według wpisów kibiców na forach fanów Lecha, „grupa od opraw” miała atakować kibiców, którzy chcieli wejść na stadion.
czy naprawdę 10 tysięcy ludzi zdecydowało, czy jakaś grupka sterroryzowała resztę? Dodatkowo w sieci czytam wpisy ludzi, którzy twierdzą, ze ta grupa od opraw tłukła swoich kibiców, którzy chcieli wejść. Pytanie na ile wiarygodne.
PS. To nie była decyzja organizatora.— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) May 4, 2022
Ogółem zdania na temat poniedziałkowych wydarzeń wydają się być głęboko podzielone, zarówno wśród komentatorów, jak i kibiców. Na długie rozdzieranie ran w Poznaniu nie ma jednak czasu, już w weekend Lech wróci do walki o mistrzostwo Polski, Jeśli drużyna Macieja Skorży nie wygra w niedzielę na trudnym terenie w Gliwicach, trwający tydzień może okazać się jednym z najkoszmarniejszych w 100-letniej historii klubu.
Kursy na wszystkie weekendowe mecze Ekstraklasy znajdziesz na stronie forBET