– Nie uważam, żeby tak było. Jakbym wygrał 10 Futuresów w roku, to wówczas można tak mówić i musiałbym z nich uciekać – to słowa Daniela Michalskiego po trzech ubiegłorocznych triumfach w imprezach ITF, kiedy został przez nas zapytany, czy to nie jest odpowiedni moment na spróbowanie swoich sił poziom wyżej, czyli w ATP Challenger Tour.
Reprezentant Polski został na szczeblu ITF i dalej robi swoje. 2022 rok rozpoczął w egipskim Kairze, gdzie wziął udział w dwóch turniejach. Jego bilans jest wyśmienity – 10 wygranych spotkań bez porażki, dwa stracone sety oraz dwa zdobyte tytuły. 22-latek tym samym ma na swoim koncie 25 wygranych z rzędu w Futuresach, choć, co ciekawe, do rekordu brakuje mu sporo! Arnau Brugues-Davi, bo to jest niezaprzeczalny lider w tej klasyfikacji, w latach 2011-2012 wygrał – uwaga – 44 spotkania z rzędu. Hiszpan zatrzymał się dopiero w drodze po dziewiąty tytuł.
Michalski już wkrótce będzie miał okazję do szlifowania zwycięskiej serii, gdyż w przyszłym tygodniu znów stanie na starcie zawodów w Kairze. Z jedną różnicą – tym razem będzie to turniej o puli nagród 25 tysięcy dolarów (wcześniejsze dwa, które wygrał, miały pulę 15 tysięcy dolarów). W związku z tym należy się spodziewać mocniejszej obsady, co widać po liście zgłoszeniowej – jeśli nie dojdzie do wycofań tuż przed rozlosowaniem drabinki, to Michalski będzie rozstawiony z „szóstką” (dla porównaniu w tym tygodniu przy jego nazwisku widniał numer trzy). Reprezentant Polski w kolejnych tygodniach przeniesie się do tureckiej Antalyi, gdzie po raz kolejny weźmie udział w turnieju ITF. Natomiast od marca będzie próbował swoich sił poziom wyżej – w zależności od tego, gdzie się dostanie, stanie na starcie europejskich bądź południowo-amerykańskich imprez.