Nie będziemy tu oczywiście szerzej rozwodzić się nad tematem alkoholizmu w Finlandii, bo to nie ten adres. Problem jednak istnieje i to na pewno nie od wczoraj, co znajduje odzwierciedlenie choćby w filmach znanego fińskiego reżysera Akiego Kaurismakiego i co znalazło także swoje dramatyczne odbicie w biografiach najwybitniejszych przedstawicieli fińskich skoków z Mattim Nykanenem, Tonim Nieminenem i Harrim Ollim na czele. Jak całkiem niedawno w wywiadzie dla fińskiej telewizji przyznał Ahonen, problem alkoholu dotyczy nadal także i jego.
– Postanowiłem przestać pić w 2013 roku. Spostrzegłem, że spożywanie alkoholu w moim przypadku przestało się mieścić w granicach rozsądku. Czułem trochę nacisków z zewnątrz, ale to była moja decyzja. Stwierdziłem, że jestem twardym facetem i sam sobie dam radę – przyznał na początku. Po chwili zaś dodał, że w swoim postanowieniu wytrwał 8 lat. – Myślałem, że będzie w porządku. Wypiłem kilka piw z przyjaciółmi. Myślałem, że dojrzałem, nauczyłem się i stałem się mądrzejszy, ale natychmiast wróciłem do punktu wyjścia. Nic się nie zmieniło. Potem zrozumiałem, że potrzebuję pomocy i zacząłem jej szukać na zewnątrz. Mimo że nie piłem od ośmiu lat, to nie wyleczyłem mojej choroby. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę miał z tym do czynienia – zaznaczył.
Ahonen już wcześniej specjalnie nie krył się ze swoimi problemami. Doskonale pamiętamy jak głośnym echem w mediach odbiła się jego biografia pt. „Królewski orzeł” wydana w 2009 roku i napisana wspólnie z Pekką Holopainenem, w której przyznał, że gdy w 2005 roku w Planicy jako pierwszy zawodnik w historii skoczył 240 metrów, miał potężnego kaca i dlatego nie ustał rekordowej próby. – Przed tamtym skokiem bolało mnie całe ciało. Miałem kaca, nie mogłem się skoncentrować. Zionęło ode mnie alkoholem, nie chciałem, żeby trener dowiedział się, co zrobiłem. Kiedy upadłem i podbiegli do mnie lekarze, próbowałem uciekać, bo bałem się wyniku badania krwi. Było mi głupio – można przeczytać w biografii.
Skąd u Janne wzięły się te problemy? Ciekawą i wychodzącą poza stereotyp pijącego Fina diagnozę wskazał współautor biografii Mistrza: – Skoczek narciarski musi być bardzo zdyscyplinowany, jeśli chodzi o dietę. W niektórych zawodników uderza to szczególnie mocno i właśnie kimś takim był Janne. Gdy skakał najlepiej, ważył 65-66 kg. Co roku, na początku października, musiał w kilka tygodni stracić sześć czy siedem kilogramów. Ahonen działał radykalnie, odmawiał sobie prawie wszystkiego. Przez cały dzień jadł tylko jabłko i kawałek chleba, pił kawę, zapalił papierosa. I tyle. Takie coś, powtarzane wiele razy, jest szokiem dla organizmu i może powodować później wiele innych problemów – powiedział Holopainen w rozmowie z Onetem.
Janne Ahonen całkiem niedawno postanowił kolejny raz wrócić na skocznię: w wieku 44 lat i po zaledwie kilku treningach zajął 3. miejsce w mistrzostwach swojego kraju. To świadczy nie tylko o skali talentu legendarnego Fina, ale i o skali zapaści, jaką od lat przeżywa ta dyscyplina w jego ojczyźnie. Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć Finom udanej odbudowy systemu szkolenia i powrotu do światowej czołówki. Za Mistrza Ahonena zaś trzymamy kciuki, by jego wyjście z nałogu było trwałe na wieki wieków. Janne, dasz radę!