Mamy nowego mistrza KSW w kategorii półciężkiej, mamy Mariana Ziółkowskiego, który zdał w końcu egzamin dojrzałości i pokonał klasowego przeciwnika. Zbyt wielu niespodzianek nie było, za dużo widowiskowych skończeń ani elektryzujących walk nie obejrzeliśmy, bo w porównaniu chociażby z poprzednią edycją nasze odczucia są zupełnie odmienne. Wśród pozytywów możemy oczywiście wymienić dwóch mistrzów – nowego i starego – oraz Michała Materlę, Gracjana Szadzińskiego i Sebastiana Rajewskiego. Wśród minusów postawę Roberta Maciejowskiego, którego sobotnia postawa nie daje nam cały czas spokoju.
Sytuacja wyglądała tak: Maciejowski wskoczył do karty walk na ostatnią chwilę i nikt się po nim niczego nie spodziewał. Wiedzieliśmy, że to dobry uderzacz, który z pięciu zwycięskich walk wszystkie pięć wygrał przez nokauty, mieliśmy świadomość, że właśnie w stójce będzie próbował pokonać Krystiana Kaszubowskiego, który również preferuje bić się na pięści. Pod koniec pierwszej rundy zawodnik z Gdyni doznał urazu nogi, która widocznie osłabiła jego mobilność. Kaszubowski do końca walki był bardzo statyczny, nie poruszał się prawie w ogóle, próbował klinczować, dociskać do siatki, obalać i kontrolować pojedynek z góry tylko po to, aby nie wchodzić z nim w wymiany. Co na to Maciejowski? Nic – próbował dostosować się do tego, co zaproponował jego rywal. Miłosierny Samarytanin z Żywca postanowił nie wykorzystać słabości rywala, tylko dać mu szansę. Nie wykorzystywać jego słabości i kontynuować walkę na takich zasadach, jakie ten zaproponuje.
Zawodnik z Żywca przegrał z walczącym z jedną nogą Krystianem Kaszubowskim na #KSW66 decyzją sędziów (26:30).
Po takim występie i mając "dożywotni ban" od FEN, to gdzie odbędzie się jego następna walka? pic.twitter.com/yNFCK0CKVA
— Mateusz Paczkowski (@PaczMat) January 15, 2022
Nie no… Maciejowski miał wygraną na wyciągnięcie ręki. Tylko nie dać się obalić rywalowi z jedną nogą. Dla mnie zawiodło IQ. Kaszubowski uciekł spod topora. Brawa za charakter.
— Maciej Turski (@m_turski) January 15, 2022
Zawodnik może w emocjach tego nie zauważyć… ale narożnik powinien obowiązkowo to wychwycić i przekazać wskazówki 🤷♂️
— Patryk Prokulski (@PProkulski) January 15, 2022
Kaszubowski powinien sobie 2 zwycięstwa dopisać po tej walce. Młynarz z niego wybitny, zajechał rywala 1 rundą siłowania choć ten ponoć był w treningu.
Maciejowski jednak ringowe IQ fatalne. Bić na twarz zamiast kopać w kostkę WTF. W MMA mało miejsca dla dobrych Samarytan.
— Tomasz "TJ" Marciniak (@tjmarciniak) January 15, 2022
Oczywiście lubimy gości z klasą i zawsze ze sporym szacunkiem patrzymy na zawodników, którzy szlachetnie postępują w klatce i nie dobijają znokautowanego rywala. Mamy respekt do wojowników, którzy marzą przez całą karierę o widowiskowych skończeniach, a stojąc u progu właśnie takiego rozstrzygnięcia pojedynku odpuszczają i zamiast walczyć o nagrodę za najlepszy nokaut roku przemawiają do publiki ze statuetką fair play. Kurde, to co zrobił jednak Maciejowski, to sytuacja, której prawdę powiedziawszy ani razu nie widzieliśmy. Kaszubowski nie potrafił zrobić kroku w bok, ledwo schodził do narożnika pomiędzy rundami. Lekarz rozmawiał z nim w przerwie i istniało ryzyko, że ten pojedynek zostanie skończony zdecydowanie szybciej. Maciejowski zamiast kopnąć kilka razy w łydkę, udo, biodro, kolano – gdziekolwiek – postanowił skracać dystans i bawić się w zapasy. Kulanki w parterze, które idealnie pasowały do tego, co od końca premierowej odsłony było po myśli Kaszubowskiego.
Ktoś powie: zawodnik może tego nie zauważyć, zdarza się. No dobra – niech będzie, że jakoś to kupujemy. A co z jego narożnikiem? Dlaczego nikt mu tego nie zaugerował, nie podpowiedział, dlaczego nikt nie dał znać czegoś w stylu: „Robert, on ma wyłączoną nogę – kop w to miejsce, nie skracaj dystansu. Kilka kopnięć i będzie po zabawie, uważaj na obalenia?” Czy ktoś rozumie, dlaczego tak się stało?
Kaszubowski, który teraz od sportu na pewno odpocznie, wygrał tę walkę 30:26 i zasługuje naszym zdaniem na nagrodę za najlepszy występ podczas całej gali KSW 66. Maciejowski pod koniec grudnia będzie ubiegał się o jedną z dwóch statuetek: albo tę fair play, albo o nagrodę dla największego gamonia 2021 roku.
Jakub Borowicz