W niecodziennych słowach Grzegorz Lato odniósł się do „współpracy” z Leo Beenhakkerem w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Jak się okazuje, były prezes PZPN nie ma najlepszego zdania o Holendrze.
– Nie chciałbym, żeby w Polskim Związku Piłki Nożnej było tak jak wtedy, gdy zostałem prezesem. Michał Listkiewicz już przed mistrzostwami Europy podpisał następny kontrakt na trzy lata z Beenhakkerem i zostawił mi w prezencie pajaca. Powiem szczerze, to był pajac – „ocenił” Lato w rozmowie z Interia.pl.
– Myślał, że jesteśmy czarnym ludem i będzie nas pouczał, co mamy robić. Powiedziałem mu kiedyś – albo przeprosisz Antoniego Piechniczka, albo paragraf numer dwa, gdzie było napisane: mam dbać o dobre imię Polskiego Związku Piłki Nożnej – dodał były prezes PZPN.
– Ja go zwolniłem po meczu ze Słowenią. Mogłem poczekać. Ale ja idę do szatni podziękować zawodnikom, a przy szatni stoi ochroniarz i mówi od mnie: „Panie prezesie, trener prosił, by nikt nie wchodził do szatni” – wspomina dalej Lato.
– Ja odpowiedziałem: „Ja jako prezes PZPN jestem właścicielem tej drużyny” . On mi zabronił wejścia do szatni? To tak jakby w Bayernie zabronić Rummenigge wejścia do szatni. Ja mówię, jak ty jesteś taki cham, to ja cię załatwię błyskawicznie. Podziękowałem, wypłaciłem, do widzenia – zakończył Lato.

Przypomnijmy, Leo Beenhakker był pierwszym selekcjonerem w historii reprezentacji Polski, któremu udało się wywalczyć awans na Mistrzostwa Europy. Polacy okazali się najlepsi w grupie eliminacyjnej z Portugalią, Serbią, Belgią, Finlandią oraz Kazachstanem. Warto pamiętać, że EURO 2008 odbywało się w mniejszej niż obecnie, 16-zespołowej formule.
Z perspektywy czasu należy także docenić fakt, że były szkoleniowiec Realu Madryt dysponował nieporównywalnie mniejszym potencjałem kadrowym niż choćby obecny selekcjoner, Jerzy Brzęczek. Gwiazdami reprezentacji byli przecież: piłkarz greckiej Larisy Maciej Żurawski, znajdujący się poza kadrą meczową Wolfsburga Jacek Krzynówek czy rezerwowy Racingu Santander Ebi Smolarek. Obroną dowodził natomiast wiekowy, występujący na Bliskim Wschodzie Jacek Bąk. Mimo tego, Beenhakker potrafił z tą kadrą bić się dzielnie z dużo wyżej notowanymi rywalami.
Pierwszą delikatną skazą na wizerunku uwielbianego w Polsce Holendra były nieudane mistrzostwa kontynentu, na których Biało-Czerwoni ugrali tylko jeden punkt. Potem było już tylko gorzej: Polacy zanotowali bardzo nieudane eliminacje do Mistrzostw Świata w RPA, tracąc ostatecznie szanse na awans po porażce 0-3 ze Słowenią w Mariborze. Był to ostatni mecz Beenhakkera w roli selekcjonera reprezentacji Polski.
Podsumowując, Leo Beenhakker rozstawał się z reprezentacją Polski w złej atmosferze, ale nadal pozostaje autorem jednego z największych (a zdaniem niektórych: wprost największego) sukcesów naszej kadry narodowej w XXI wieku. Z tego względu tak obcesowa ocena holenderskiego fachowca przez byłego prezesa PZPN musi budzić zaskoczenie.
Choć z drugiej strony, mówimy o Grzegorzu Lacie – oczekiwania powinniśmy więc ograniczyć niemal do zera.