Jagiellonia sięgnęła dna. Klęska z Legią przy Łazienkowskiej brutalnie pokazała, w którym miejscu znajduje się dziś „Duma Podlasia”. Zespół, który nie tak dawno walczył o mistrzostwo Polski, wygląda dziś jak zbieranina przypadkowych studentów z erasmusa: drużyna nie ma tożsamości, o stylu czy pomyśle na grę nawet nie wspominając. Wypada zapytać, tropem jednego z wiernych kibiców Jagi, „jak do tego doszło?”
Odpowiedź wcale nie brzmi „nie wiem”. Fani z Białegostoku od dawna wykazują zaniepokojenie kierunkiem, w jakim „rozwija się” drużyna i można śmiało powiedzieć, że zapaść wisiała w powietrzu. Jedna strona medalu jest jasna – prezes Kulesza za spore pieniądze sprzedaje wyróżniających się, rodzimych graczy, jak Frankowski, Świderski czy ostatnio Klimala. Problem nie polega jednak na tym, że w ich miejsce Jagiellonia sprowadza piłkarzy wyłącznie niskiej jakości: Imaz, Kostal, Arsenić czy Camara przychodzili na Słoneczną jako wyróżniający się zawodnicy Ekstraklasy. Szkopuł, zdaniem większości ekspertów, leży w totalnym i całkowitym zrujnowaniu klubowej tożsamości .
Jaga przypomina dziś słabo zorganizowany obóz najemny, który mimo werbowania solidnych kandydatów, puszcza w bój plutony żenującej jakości. Jedynym piłkarzem pierwszej jedenastki, który czuje przywiązanie do barw jest prawdopodobnie Taras Romańczuk. Pozostali członkowie drużyny chyba sami nie do końca wiedzą, co robią w tej części Europy – kilku z nich zapewne marzy o rychłej zmianie miejsca pracy (jak Imaz czy Runje), ci zaś, którzy przyszli niedawno, tym bardziej nie wiedzą, jak wiele dla lokalnej społeczności znaczy Jagiellonia. Trudno się dziwić, od kogo niby mieliby się o tym dowiedzieć?
Drugi problem to duch zespołu, czy też po prostu kolektyw. Pojęcia to obecnie w klubie zupełnie nieznane, co nie zaskakuje szczególnie – pierwszy problem pojawić się musi już na etapie codziennej komunikacji między piłkarzami. W drużynie żaden język nie jest wiodący, równie „mocno” jak polski są w pierwszej jedenastce reprezentowane czeski, chorwacki, a czasem i hiszpański. Dorzućmy do tego, że wielu piłkarzy dołączyło do zespołu względnie niedawno, więc tym bardzie komunikuje się słabo. W takich warunkach nie sposób zbudować silnego wewnętrznie zespołu. A przecież, gdyby zsumować umiejętności poszczególnych piłkarzy, drużyna z Białegostoku biłaby się o czołowe lokaty. Każdy z zawodników pierwszego składu (choć nie tylko) zdążył udowodnić, że umiejętności ma nieprzeciętne – kilku wspomnianych graczy potrafiło wręcz brylować na boiskach Ekstraklasy. Gdy jednak zawodnicy ci wychodzą wspólnie na boisko, nie stanowią jako kolektyw żadnej wartości.
Tak samo, kiedy współudziałem prezesa Cezarego Kuleszy był fakt, iż Jagiellonia należała do ścisłej czołówki ligi, dziś identycznie ponosi on współodpowiedzialność za stan dzisiejszy, czyli katastrofę.
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) February 22, 2020
Wyniki doskonale oddają to, co piłkarze w żółto-czerwonych barwach pokazują na zielonej murawie. Jagiellonia ostatni mecz na wyjeździe wygrała… w sierpniu, ze słabiutką Koroną. Od tej pory gracze ze stolicy Podlasia zawsze wracają do domu z potężnym bagażem bramek, potrafili przecież przegrać 0-3 nawet z Górnikiem Zabrze, którego kibice sami chyba byli zdziwieni takim obrotem spraw. Trzy gole białostoczanom wbijali także Nafciarze z Płocka, a ostatnio krakowska Wisła, która na dużym luzie zdeklasowała gości ze wschodniej Polski. Początek tego roku pokazuje, że wiosną nawet u siebie wcale nie musi być lekko – Jaga wygląda po prostu beznadziejnie w każdym elemencie gry.
Dla wielu komentatorów zajmujących się Jagiellonią jest to oczywisty efekt dotychczasowej polityki transferowej. Wydaje się zresztą, że sam prezes Kulesza zebrał się na refleksję. Jeszcze kilka miesięcy temu sternik klubu twierdził przecież, że sprowadzanie obcokrajowców w miejsce Polaków to proces nieunikniony, który będzie postępował – rodzimi gracze są bowiem zbyt kosztowni. Transfery last minute Borysiuka i Makuszewskiego pokazują, że w Białymstoku może dojść do korekty strategii kształtowania zespołu. Budowanie Wieży Babel, czy raczej – biorąc pod uwagę poziom wewnętrznej komunikacji – akademika dla studentów erasmusa, okazuje się być kosztownym, acz mało skutecznym pomysłem. Nawiązanie do europejskiego programu międzynarodowej wymiany studentów jest oczywiste: w ostatnich meczach Jagi wybiega w pierwszej jedenastce ledwie dwóch Polaków: Romańczuk i młodziutki Wdowik, którego obecność w składzie wymusza przepis o młodzieżowcu…
MM
Mecze ekstraklasy można obstawiać na stronie forBET.