Tak, wiemy, że dzisiaj przypada 83. rocznica urodzin Elvisa Presleya. Ale w naszym historycznym cyklu po przerwie świąteczno-noworocznej zajmiemy się innym „rockandrollowcem”, o którym także powstają artystyczne filmy:
Silvio Berlusconi. To nazwisko zna nie tylko każdy Włoch. Doskonale wiedzą o nim wszyscy spece (i nie) od nieruchomości, polityki, mediów, a także sportu. Berlusconi uosabia tak wiele, często przeciwstawnych, cech. Dla jednych mąż stanu i jednocześnie „swój chłop”, dla innych (nie)pospolity bandyta i błazen zarazem. Zwolennicy widzą w nim kogoś, kto własnymi rękami zbudował biznesowo-polityczne imperium. Przeciwnicy oskarżają go o to, że swoją pozycję zawdzięcza mafii.
Rzecz jasna, nie będziemy tu rozstrzygać, kim tak naprawdę jest Berlusconi. To postać fascynująca, bo wielowymiarowa. Przede wszystkim zajmiemy się niemal wyłącznie piłką nożną. Choć przecież tak trudno oddzielić ją od polityki, a już niemożliwe wydaje się odseparowanie jej od spraw biznesowych. Futbol jest biznesem. A wielkie w tym zasługi ma obecnie już 82-letni Silvio.
Urodził się w Mediolanie, co oczywiście ma ogromne znaczenie. Jego wspomnienia z dzieciństwa najsilniej obejmują postać ojca Luigiego i długie rozmowy z nim o wówczas mało znanym, średnim we Włoszech klubie – AC Milan. No dobrze, ale jak zaczęła się kariera Silvia? Jego tata był menadżerem banku, więc i on mógł zostać bankierem. Wybrał inną drogę.
Na mediolańskim uniwersytecie skończył studia prawnicze, po których wziął pożyczkę i od 1962 roku zaczął rozkręcać biznes w branży nieruchomości. Rok później założył firmę Edilnord, a momentem przełomowym było wygranie przez nią przetargu na rozbudowę przedmieść Mediolanu. Milano Due – to pierwsze poważne dziecko biznesowe 30-letniego wówczas Berlusconiego. Jego firma rosła, budowała kolejne osiedla, więc w 1974 roku Silvio postanowił – za pośrednictwem swojej firmy Telemilano – doprowadzić do nich telewizję kablową. Po kilku latach rozrosłą się ona do rozmiarów ogromnego koncernu. To właśnie pod koniec lat 70. w głowie rzutkiego Silvia zacznie kiełkować pomysł, by kupić swój ukochany klub piłkarski.
Przełomowy jest rok 1986. Berlusconi tworzy wówczas pierwszą we Włoszech prywatną stację telewizyjną, która dzięki koneksjom z odpowiednimi politykami, zyskuje ogólnokrajowy zasięg. Co tam Italia, jego przepełniona rozrywką telewizja dociera także do Francji, Hiszpanii oraz Niemiec. Berlusconi jest panem. Zbudował Mediolan 2, jest magnatem telewizyjnym. Pora wejść do piłki nożnej, a wejście miał efektowne, bo z helikoptera i przy dźwiękach „Cwału Walkirii” Richarda Wagnera, motywu zapożyczonego z „Czasu Apokalipsy” :
W biografii Berlusconiego pióra Alana Friedmana pt. „Berlusconi. Moja droga” (Katowice 2015), nasz bohater opowiada, co skłoniło go do tak efektownej inauguracji: „Miałem doświadczenie w świecie biznesu i telewizji, więc doszedłem do wniosku, że potrzeba nam czegoś ekstrawaganckiego, czegoś nowego, co będzie szeroko omawiane w mediach”.
Wejście jest ważne, ale najistotniejsze były decyzje personalne. Berlusconi w trakcie swoi 31 lat panowania w AC Milan wydał na znakomitych trenerów i piłkarzy kilkaset milionów euro. Dużo. Bardzo dużo, ale jak przyznał bliski współpracownik Silvia i wiceprezes mediolańczyków Adriano Galliani: „Pasja to niezwykle kosztowny luksus”.
Milan pod czujnym okiem Berlusconiego-właściciela miał grać ofensywny, ładny dla oka futbol. W 1987 roku z tego powodu zatrudniono trenera Arrigo Sacchiego, w kolejnych latach dokooptowano genialne, holenderskie trio: Ruud Gullit, Marco van Basten oraz Frank Rijkaard, które wespół z fantastycznymi włoskimi zawodnikami (m.in. Paolem Maldinim, Alessandrem Costacurtą, czy Frankiem Baresim) stworzyło zespół-marzenie. W trakcie czterech pierwszych sezonów za czasów Sacchiego Rossoneri sięgnęli po mistrzostwo Włoch oraz dwukrotnie Puchar Europy. „Sacchi miał bardzo silny i stanowczy charakter. Trudno było przekonać go do zmiany zdania w jakiejkolwiek kwestii” – powiedział Berlusconi, słynący z wtrącaniem się do spraw czysto piłkarskich.
Po erze Sacchiego w AC Milan nastał czas Fabio Cappello. I choć nie udało mu się wygrać pierwszej edycji Champions League…
Chwile nieulotne #10 – Pierwsza edycja Ligi Mistrzów (1992/93)
… to jednak mediolańczycy pod jego wodzą i tak zdobyli szereg tytułów, a zwycięstwo w Lidze Mistrzów przypieczętowali w 1994 roku po rozgromieniu 4:0 Barcelony:
Przed tym finałem Berlusconi postanowił tym razem zostać numero uno w polityce. Od stycznia 1994 roku musiał więc godzić karierę polityczną z kierowaniem swoim ulubionym klubem. Był to bez wątpienia bardzo burzliwy czas w jego życiu, znaczony m.in. licznymi procesami sądowymi oraz SKANDALAMI (bumga-bunga) i skandalikami. A przede wszystkim piastowaniem stanowiska premiera Włoch.
Ale wróćmy jeszcze do piłki. Trzecim znakomitym szkoleniowcem, sprowadzonym przez Berlusconiego na San Siro był Carlo Ancelotti. Ten, nazywany „ojcem drużyny”, z wielkim animuszem wprowadził Milan w XXI wiek, z sukcesami prowadząc Rossonerich w latach 2001-09. Po jego odejściu, klub Silvia właściwie nie odzyskał dawnego blasku.
Mniej więcej w podobnym czasie czerwono-czarnych barw bronił prawdziwy boiskowy wizjoner, Andrea Pirlo. W jego (auto)biografii pt. „Myślę, więc gram” (Kraków 2016) także można znaleźć kilka zdań o prezydencie klubu Berlusconim np. „W czasach jego największego zaangażowania w politykę rzadko pokazywał się w Milanello (legendarny ośrodek treningowy – przyp.infosport.pl), a na stadion przychodził tylko przy okazji wielkich hitów. Trwało to latami i choć trudno to wyjaśnić, hałas zbliżającego się helikoptera, którym przylatywał za każdym razem był dla nas zastrzykiem pozytywnej energii (…) rozmawiał za całą drużyną, motywował, po czym zapraszał na spotkania w cztery oczy. Uwielbiał te indywidualne rozmowy”. Albo inny fragment: „Berlusconi to człowiek, którego nasze zwycięstwa na arenie międzynarodowej doprowadzały do szaleństwa. Dosłownie. Śpiewał, brzdąkał na gitarze, opowiadał dowcipy. W pewnym momencie Milan stał się najbardziej utytułowanym klubem na świecie, co zresztą podkreślono nadrukiem na koszulkach. Co za tym idzie, Berlusconi został najbardziej utytułowanym prezydentem”.
W 2017 roku dobiegła końca pewna epoka w dziejach piłki nożnej. Berlusconi sprzedał swoje „dziecko” konsorcjum finansowemu z Chin. Biznesmeni z Państwa Środka zapłacili za 99,93 proc. aktywów AC Milan 740 mln euro. Cała transakcja w pewnym momencie wzbudziła podejrzenia prokuratury, która badała, skąd nieznany inwestor Yonghong Li miał te pieniądze… I rzeczywiście, nie miał, bo po krótkim czasie klub przejął amerykański fundusz hedgingowy Elliott Management. Silvio zaś w kwietniu ubiegłego roku na jednym z wyborczych wieców swojej partii Forza Italia stwierdził, że „prędzej, czy później odkupi akcje AC Milan”. Był to jednak najwyraźniej polityczny blef, bowiem kilka miesięcy później okazało się – wedle informacji „Gazzetta dello Sport” – że Berlusconi zamierza kupić trzecioligowy z obrzeży Mediolanu, SS Monza 1912. I słowa dotrzymał. By znowu wrócić do wielkiej polityki?
Osiągnięcia AC Milan za panowania Silvia Berlusconiego:
8 x Mistrzostwo Włoch
1 x Puchar Włoch
7 x Superpuchar Włoch
5 x Puchar Europy / Liga Mistrzów
5 x Superpuchar Europy
2 x Puchar Interkontynentalny
1 x Klubowe Mistrzostwa Świata
Jacek Hafka