Z góry chcielibyśmy przeprosić wszystkich, którzy mogą poczuć się nieco znudzeni kontynuowaniem tematyki mistrza Polski na łamach naszego portalu. Sami pewnie wolelibyśmy skupić się na czymś innym, lecz ciężko przejść obok wydarzeń, które mają ostatnio miejsce w Legii Warszawa. Wszystko zaczęło się od tweeta Izabeli Koprowiak – dziennikarka „Przeglądu Sportowego” przyznała, że klub nałożył na nią zakaz wywiadów z piłkarzami. Dosłownie chwilę później, w nieco innej sprawie, głoś zabrał zaś Arkadiusz Malarz – jego ostry tweet, w którym zapewnia, że nie da się zniszczyć, wzbudził konsternację prawdopodobnie każdego kibica Wojskowych w Polsce. A tego wszystko przed dzisiejszym meczem z Koroną…
Warto zacząć po kolei. Izabela Koprowiak to dość znana w swoim środowisku osoba – ogromną popularnością cieszą się jej cykliczne wywiady „Chwila z”, gdzie istotne postacie w polskiej piłce decydują się zdradzić zdecydowanie więcej niż w tradycyjnych rozmowach. Notabene, ostatnia „Chwila z Novikovasem” również traktuje o tematyce Legii – reprezentant Litwy przyznał otwarcie, że prawdopodobnie każdy piłkarz jego zespołu przystałby na ofertę stołecznych ze względu na niezwykle korzystne warunki finansowe. Trudno natomiast przewidywać, aby to właśnie z tego powodu został nałożony wspominany we wstępie zakaz. Przecież tego rodzaju wypowiedź działa tylko i wyłącznie na korzyść Legii pokazując, że choć z podopiecznymi Sa Pinto sportowo jest różnie, to pod względem pieniędzy ciężko jest z nimi konkurować. Po co zatem tak niepotrzebna afera, szczególnie w przeddzień ligowego meczu?
Właśnie się dowiedziałam, że biuro prasowe Legii nałożyło na mnie zakaz rozmów z piłkarzami. Gdy poprosiłam o wywiad, usłyszałam od rzecznika: To niemożliwe, taka jest decyzja. Jednym słowem: wraca cenzura, kontrola. Nie ważcie się zadawać trudnych pytań Sa Pinto @LegiaWarszawa
— Iza Koprowiak (@IzaKoprowiak) November 30, 2018
Można byłoby to zrzucić na fakt, że dzisiaj po prostu modne jest blokowanie czy wywoływanie konkretnych dziennikarzy przez ludzi polskiej piłki. Wystarczy przecież wspomnieć słynną aferę Pol vs. Brzęczek (nieco zawieszoną, ale jeszcze bez rozejmu) – selekcjoner w pomeczowym wywiadzie oficjalnie zwrócił się właśnie do byłego redaktora naczelnego Przeglądu Sportowego z ironicznymi gratulacjami, bo w jego mniemaniu podżegał on do zmiany trenera narodowej. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wizerunkowo zyskał na tym Michał Pol. Sytuacja Izabeli Koprowiak ma podobny mianownik – osobę szkoleniowca. Ludzie blisko związani z Legią przyznają bowiem otwarcie, że powodem takiego postępowania ze strony Wojskowych jest niezadowolenie Ricardo Sa Pinto z pytań zadawanych odnośnie Krzysztofa Mączyńskiego – były reprezentant Polski przebywa obecnie w rezerwach i raczej wszyscy spodziewają się, że zimą opuści Łazienkowską. Kuriozum całej sytuacji dodaje także oświadczenie klubu, które brzmi następująco:
Prostując: biuro prasowe nie nałożyło na nikogo żadnych zakazów rozmów z piłkarzami. Natomiast zdarza się, że piłkarze lub trenerzy nie zawsze chcą umawiać się na indywidualne wywiady. Nad tym też regularnie pracujemy, szukając kompromisu w ramach naszych możliwości.
— LegiaMedia (@legia_media) November 30, 2018
Czyli postanowiono nałożyć zakaz nie na dziennikarza, a na piłkarzy oraz trenerów – efekt taki sam, lecz wizerunkowo może nieco lepiej? Niekoniecznie, chociaż patrząc na ostatnie ruchy najpierw działu marketingu, a ostatnio także biura prasowego, Legię chyba przestała w jakikolwiek obchodzić jakakolwiek reputacja czy budowanie pozytywnego wizerunku. Jeżeli miałoby to być kosztem poprawienia atmosfery w zespole, jesteśmy jeszcze w stanie zrozumieć taki tok postępowania – patrząc zaś na poniższe słowa, trudno nie odnieść wrażenia, że dzieje się tam coś niedobrego:
Trzy miesiące, trzy pozycje w dół w hierarchii. Nie dam się zniszczyć, chociaż boli kurewsko.
— Arkadiusz Malarz (@ArkadiuszMalarz) November 30, 2018
Rowno rok temu probowalo mnie zniszczyc zycie. Teraz chce to ze mna zrobic praca. Ale po reakcji TT widze, ze nie wolno tu napisac o emocjach. To w sumie przykre.
— Arkadiusz Malarz (@ArkadiuszMalarz) November 30, 2018
Arkadiusz Malarz, w ostatnich latach, był jednym z niekwestionowanych liderów Wojskowych. 38 – latek wypadł jednak z łask Sa Pinto, który zdecydowanie więcej szans daje Radosławowi Cierzniakowi. Ciężko specjalnie krytykować portugalskiego trenera za taką decyzję – były golkiper Wisły Kraków bardzo długo czekał na swoją szansę i kiedy wreszcie ktoś postanowił na niego postawić, on skrzętnie z tego korzysta. W tle rywalizacji jest także Radosław Majecki, który świetnie pokazał się w ostatnim meczu Pucharu Polski przeciwko Piastowi Gliwice. Rywalizacja na pozycji golkipera u stołecznych wygląda na niezwykle zaciętą, co powinno wpływać na poziom przygotowania całej trójki do ewentualnego występu. Trudno natomiast bronić takie słowa Malarza – taki właśnie jest sport, jedno zagranie, jedna kontuzja może sprawić, że z bohatera staniesz się zerem, a zrzucić to można na barki występowania tzw. ryzyka zawodowego. Kibice Legii dość słusznie zauważają w komentarzach, że gdy przez parę sezonów na ławce siedział Radosław Cierzniak, nigdy nie pozwolił sobie na taki komentarz i bardzo cierpliwie walczył o swoje, co w końcowym rozrachunku odpłaciło mu się pozycją nr 1 w szeregach mistrza Polski. W przypadku Arkadiusza Malarza trudno zaś wskazać jakikolwiek pozytyw, który miałaby nieść za sobą taka wypowiedź – niespecjalnie wpłynie to na jego notowaniu u obecnego szkoleniowca, a do tego może wprowadzić nieco niepokoju do szatni klubu z Warszawy.
Wg mnie Malarz powinien dać bana Koprowiak. To by chyba oczyściło atmosferę.
— Tomek S (@TomekSaxx) November 30, 2018
Przed legionistami naprawdę ważny mecz – dziś o 20:30 zmierzą się oni u siebie z Koroną Kielce (kursy forBET 1 – 1,80, x – 3,70, 2 – 4,65). Oba zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli (Legia – trzecie miejsce, Korona – czwarte), więc rezultat nadchodzącej konfrontacji ma kardynalne znaczenie dla losów czołówki Ekstraklasy. W jakim celu, natomiast, wprowadzać taki chaos dzień przed niezwykle ważnym starciem? O ile jeszcze sytuację z Izabelą Koprowiak można zrozumieć, bo Wojskowi rozumieją przez to ochronę własnego wizerunku (raczej niesłusznie), o tyle takie słowa Arkadiusza Malarza mogą jedynie wprowadzić ogromny zamęt wśród jego klubowych kolegów. Rozumielibyśmy, gdyby takie postępowanie poparte było przewagą kilkunastu punktów nad resztą stawki – wtedy można by się obronić, że to przemyślana strategia klubu. Obecnie zaś wygląda to dość rozpaczliwie i jeżeli koroniarze będą w stanie pokonać dzisiejszego przeciwnika, dwóch winnych takiego rezultatu uda się wskazać bez wahania. Choć doskonale wiemy, że dalekie będzie to od jakiejkolwiek prawdy…