Wczorajsze spotkanie Śląsk – Legia zapamiętamy ze świetnej dyspozycji Sebastiana Szymańskiego oraz brutalnego faulu Arkadiusza Piecha: w wyniku swojego wykroczenia napastnik WKS’u otrzymał czerwoną kartkę. Wszyscy nie mieli wątpliwości, co dom słuszności decyzji Jarosława Przybyła, lecz jej zasadność próbował na antenie Canal + kwestionować Grzegorz Mielcarski. Jeden z ekspertów tej stacji konsekwentnie udowadnia, że za nic ma obiektywizm i równo ciśnie po tych, których nienawidzi – a w tej grupie bezapelacyjnie znajduje się Legia Warszawa.
Czego powinniśmy oczekiwać od piłkarza, który grał niegdyś w Ekstraklasie, a teraz wygłasza swoje wypowiedzi w telewizji? Przede wszystkim obiektywności. Przyzwoity komentator nie da się specjalnie ponieść swoim sympatiom i każde wydarzenie sportowe oceniać będzie bezstronnie: kibice Premier League dla przykładu niespecjalnie mogą wyczuć, że Marcin Rosłoń sympatyzuje z Arsenalem czy Rafał Nahorny z Liverpoolem, choć takie są ich osobiste preferencje. Inaczej niestety ma się sprawa z naszą Ekstraklasą: byli gracze danych klubów za nic mają bezstronność i bardzo starają się przypodobać środowiskom, które niegdyś reprezentowali, uderzając ze zdwojoną siłę w tych, których szczerze nie trawią. Bo jak inaczej logicznie wyjaśnić takie zachowanie Grzegorza Mielcarskiego? Można tropem Pawła Mogielnickiego wskazać na fakt, iż były napastnik Pogoni Szczecin sam grał niezwykle ostro, więc w pełni zrozumiale broni on takich zagrań, natomiast prawda jest taka, że gdy zajmujesz rolę eksperta powinieneś dawać przykład młodym zawodnikom, rzetelnie oceniać każde zdarzenie i obiektywnie wygłosić na jego temat opinię. Broniąc takiego zachowania Arkadiusza Piecha Mielcarski pokazuje, że mimo zakończenia kariery piłkarskiej dalej pała on niechęcią do Wojskowych. Nie uderzałoby mnie to, gdyby chodziło o sam poziom gry, poszczególnych zawodników czy decyzje trenera, lecz w tym momencie dotyka on kwestię brutalności na boisku, której nie sposób bronić. Usprawiedliwiając takie zachowania sprawiamy, że cofamy się do połowy lat 90, gdzie takie zagranie nie były specjalnie piętnowane – a chyba nie o to chodzi.
Jak można podważać decyzję o wykluczeniu Piecha? Grzegorz Mielcarski nie przestaje zaskakiwać… #ŚLĄLEG pic.twitter.com/ODyT43qNwk
— Arbiter Café (@h_demboveac) October 6, 2018
Jestem w pełni świadomy, że w drugą stronę nie jest lepiej, bo tak samo mamy przesyt ekspertów mocno sprzyjających Legi, czy zaklinających rzeczywistość Ekstraklasy. W tym momencie oczami wyobraźni widzę Kazimierza Węgrzyna twierdzące, że europejskie puchary zakłamują rzeczywistość Ekstraklasy. Niebezpiecznie jest być ekspertem od polskiej piłki: jeżeli powiesz o niej, że jej poziom to zero, to po co zajmować się nią jako specjalista? Gdy zaś przesadnie bronisz to właśnie ty zakłamujesz rzeczywistość i zostajesz posądzony o odrealnienie. Nasza liga jest, jaka jest i z drugiej strony naprawdę podziwiam, że podczas komentowania niektórych meczów zamiast gromkich przekleństw, które pojawiają się u przeciętnego fana piłki nożnej, słyszę świetne opowieści o hodowli borówek: taki kunszt jestem w stanie docenić. Boli natomiast ogromnie, że człowiek, któremu płacą niemałe pieniądze (tak spekuluję) nie wnosi do komentowanej rzeczywistości rzetelnego spojrzenia, a jedynie przedstawia prywatne animozje i w ich próbuje bronić zachowania, którego nie da się w żaden sposób usprawiedliwić. Jestem ciekaw, czy gdyby wczoraj pokazano Mielcarskiemu powtórkę z faula na Eduardo Martina Taylora (reprezentant Chorwacji grał wówczas w Arsenalu), a napastnikowi cyfrowo dorobilibyśmy koszulkę Legii, czy ekspert broniłby tamtego ataku gracza Birmingham. Obawiam się, że jest to wielce prawdopodobne, bo przecież chciał trafić w piłkę…
Drugą czerwień powinien dostać Mielcarski. To są Himalaje głupoty co ten człowiek wygaduje. ?
— irasiad (@lrasiad) October 6, 2018
Ciężkie jest życie prawdziwego mejwena w naszym kraju. Nie dość, że musisz oglądać Ekstraklasę i być na bieżąco z tymi para – rozgrywkami, to jeszcze musisz zabrać w miarę rzeczowy głos w danych kwestiach. Najwidoczniej Grzegorzowi Mielcarskiemu tak polska piłka wpłynęła na psychikę (zajebiście silną), że postanowił porzucić obiektywizm i dalej bronić swoich zdań nie do obrony: jakbyśmy jeszcze mieli za dużo powodów, aby śledzić tę najbardziej atrakcyjną ligę w kosmosie…
Karol Czyżewski