Od 1982 roku nieprzerwanie przez 30 kolejnych lat zawody w Bydgoszczy – Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych – otwierały sezon w naszym kraju. Przez lata były więc najbardziej wyczekiwaną przez wygłodniałych żużla fanów imprezą w Polsce.
Bezapelacyjnym jej mistrzem był Tomasz Gollob, który wygrywał inauguracyjne ściganie aż 14 razy, w tym 9 z rzędu. Rekord absolutny. W ostatnim Kryterium w 2012 roku wygrał znakomity Australijczyk Darcy Ward. Do Golloba należała przeszłość, nie tak znowu odległa. 25-letni dziś Ward miał w przyszłości zdominować dyscyplinę. Obaj byli genialni, obaj jeździli z taką łatwością, jakby już urodzili się razem z motocyklem żużlowym. I obu los nie oszczędził – Ward od tragicznego w skutkach wypadku w sierpniu 2015 roku porusza się na wózku inwalidzkim. Podobnie Gollob, któremu przebogatą karierę gwałtowanie przerwał fatalny wypadek na torze motocrossowym w Chełmnie rok temu. A jeszcze w sezonach 2013-2014 obaj reprezentowali barwy Unibaksu Toruń…
Legendarny bydgoszczanin był mistrzem jazdy w parze. Zwłaszcza, gdy jego partnerem był starszy brat Jacek. Oto mała próbka z 1993 r.:
Wielkim wyzwaniem, nawet po wielu latach, było przywiezienie Tomasza Golloba na 5:1, zwłaszcza na torach, na których ten mógł jeździć z zawiązanymi oczami. W sezonie 2016 przekonał się o tym dwukrotny mistrz świata Tai Woffinden, który w parze z Vaclavem Milikiem nie był w stanie powstrzymać najwybitniejszego polskiego żużlowca w historii:
Gollob najlepiej czuł się w parze ze swoim bratem Jackiem. Prawie identyczna braterska więź – na torze i poza nim – łączyła dwóch Australijczyków: wspomnianego wyżej Warda i Chrisa Holdera. Nie bez kozery byli nazywani „Turbo Twins”. Swoimi kapitalnymi akcjami rozgrzewali kibiców w Toruniu, angielskim Poole i szwedzkiej Motali – barw klubów z tych miast bronili przez kilka dobrych lat. Tematem na inny felieton są ich, znane zwłaszcza w grodzie Kopernika, pozatorowe przygody-ekscesy… Bez wątpienia byli i są świetnymi kumplami. Jeden za drugiego dałby się pokroić. Czasami jednak np. przy okazji turnieju Grand Prix byli zmuszeni ze sobą walczyć.
Ich techniczne wygibasy na motocyklu przy pełnej prędkości są – podobnie jak te Golloba – modelowe. Wzorcowe. Każdy początkujący żużlowiec powinien oglądać te akcje do znudzenia, a później starać się powtórzyć je na torze. Oczywiście, oprócz pracy trzeba mieć jeszcze „to coś”. Talent po prostu.
W jego szlifowaniu przydaje się trudna sztuka jazdy parą. Dlaczego tyle o niej? Otóż w najbliższą niedzielę (a nie jak pierwotnie zakładano – w sobotę) na toruńskiej Motoarenie oficjalnie ruszy sezon żużlowy w Polsce. Pierwszymi zawodami są te, w których pilotowanie partnera szczególnie się przydaje, a więc Speedway Best Pairs. Twór powołany do życia przez toruńską firmę One Sport, który miał wypełnić lukę po zarzuceniu rozgrywania Mistrzostw Świata Par.
Zaczęło się w 2013 roku od triumfu polskiej pary: Tomasz Gollob (jakżeby inaczej!)-Adrian Miedziński. Dwa lata temu zmieniono jednak formułę imprezy. Dano sobie spokój z zespołami narodowymi, które zastąpiły teamy sponsorskie. Best Pairs to bowiem zawody od początku do końca komercyjne. Niestety dla One Sport, nie udało się uzyskać przychylności Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM), dzięki której impreza ta miałaby charakter mistrzowski.
Co więcej, w tym sezonie do takiej aspiruje projekt Brytyjczyków z BSI: Speedway of Nations, który ma zastąpić Drużynowy Puchar Świata. I zastopować dominację Polaków w zespołowych mistrzostwach świata. W nowych zawodach wezmą udział drużyny narodowe złożone nie z czterech, a dwóch zawodników. Wszystko po to, by wyrównać szanse. Inne nacje mają bowiem wielkie problemy, by stworzyć silną czteroosobową ekipę. Polacy zaś mogliby wystawić kilka mocnych drużyn…
Przedstawiciele One Sport nie traktują zawodów BSI jako swojej konkurencji. I słusznie: odmienny charakter, dalekie terminy dzielące te dwa cykle, nieco inne składy ekip. Grunt, że sezon żużlowy ma wreszcie, po perypetiach pogodowych, ruszyć na dobre. A zawody w parach są szczególnie atrakcyjne dla fanów „czarnego sportu”.