Przed 1989 rokiem kontakt na stary w Anglii był dla naszych rodzimych zawodników nie lada wyróżnieniem. Niepowtarzalną okazją, by „liznąć” trochę zachodniego świata. Nawet nie chodziło o zarobek, który nawiasem mówiąc, był zwykle na niskim poziomie. To była prawdziwa szkoła. Życia i żużla. Poniżej zdjęcie trzech „jastrzębi” – od lewej Andrzej Huszcza, Zenon Plech i Roman Jankowski – które w 1981 roku broniły barw Hackney Hawks:
Good evening. It's Andrzej Huszca, Zenon Plech & Roman Jankowski. It was a tough one but @Lopezo78 got them all pic.twitter.com/cHKwDmpKLL
— Upright Speedway (@UprightSpeedway) December 29, 2014
Plech 24 marca na torze w Gdańsku w żużlowy sposób będzie obchodził swoje 65. urodziny. Zawody pod hasłem „Zenon Plech Zaprasza” odbędą się w formie czwórmeczu, a wśród zaproszonych drużyn są m.in. te o symbolicznym znaczeniu: Sheffield Tigers oraz Hackney Hawks właśnie.
Ostatnio w środowisku żużlowym z dużo większym oddźwiękiem niż turniej Plecha spotkały się słowa słoweńskiego „ridera” Mateja Żagara, który o swoim powrocie do ścigania na Wyspach powiedział:
– Od razu dostałem oferty z tamtejszych klubów i byłem zainteresowany powrotem. Wtedy zmieniła się znowu zasada dotycząca zawodników z cyklu Grand Prix. To sprawiło, że pozyskanie mnie stało się dla klubów nieco trudniejsze. Nie mogę powiedzieć czy to dobrze, czy to źle. Są ludzie, którzy ustalają zasady i są zawodnicy. Oczywiście nasze głosy zaczynają liczyć się coraz bardziej, ponieważ brytyjski żużel nie idzie ostatnio we właściwą stronę. Zawodnicy chcą jeździć we Wielkiej Brytanii, również ci z Grand Prix i z najściślejszej czołówki. Myślę zatem, że to niedobrze, iż hamuje ich się przepisami (speedwaygp.com).
Żużlowiec, który w Polsce będzie reprezentował drużynę forBETu Włókniarza Częstochowa dodał jeszcze: – Nie zamykam drzwi do jazdy we Wielkiej Brytanii. To był pierwszy kraj, w którym profesjonalnie się ścigałem, więc czuję do niego sentyment. Zawsze dobrze się tam czułem i nadal tak jest.
Żagar, wydaje się, dotknął sedna sprawy. Brytyjski żużel od dobrych kilku lat jest w permanentnym kryzysie. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są właśnie rzeczone regulaminy. Wprowadzające sztuczne limity w konstruowaniu drużyn (Kalkulowane Średnie Meczowe), czy zupełnie niezrozumiałe dla ludzi z zewnątrz przepisy dotyczące instytucji „gościa”.
Poza tym wiele do życzenia pozostawia sposób organizowania meczów (mega przyczepne tory, casus kontuzji Chrisa Holdera w 2013 roku) i sam fakt, że tych spotkań jest po prostu zbyt wiele. Nic dziwnego, że po sezonie 2016 z transmitowania, w opinii wielu, „bananowej” ligi wycofał się gigant, stacja Sky Sport. Dlaczego? Bo spadała ogłądalność. A w poprzednim roku epatowano w środowisku żużlowym zdjęciem legendarnego stadionu w Coventry, na którym jeszcze w 2000 roku rundę Grand Prix niespodziewanie wygrał miejscowy zawodnik, Martin Dugard. Dziś to ruina, choć sporo wskazuje na to, że Brandon Stadium zostanie jednak uratowany.
Czy rzeczywistość jest naprawdę aż tak dramatyczna, jak na przedstawionym wyżej obrazku? Niekoniecznie. Choć niewątpliwie na atmosferę wokół brytyjskiego żużla wpływa wciąż trwający konflikt tamtejszej federacji BSPA z brytyjskim mistrzem świata z 2013 i 2015 roku Taiem Woffindenem. – Dla mnie to co robią z Taiem Woffindenem to jakieś nieporozumienie. Zamiast nosić go na rękach i dziękować, że ratuje tę dyscyplinę, to oni robią mu problemy ze wszystkim – skomentował niegdyś jego kolega z toru, Słowak Martin Vaculik.
Brytyjczycy jednak coraz śmielej wychylają się zza swojej „oblężonej twierdzy”. Przykładem dla nich jest funkcjonowanie klubów naszej PGE Ekstraligi – ligę tworzy osiem spółek akcyjnych. Co więcej, właśnie zakomunikowano światu o podpisaniu nowej umowy telewizyjnej. Tym razem SGB Premiership będzie pokazywać stacja BT Sport. Fundamenty są. Na horyzoncie jest także kilku ciekawych żużlowców młodego pokolenia z Robertem Lambertem na czele.
No i co by nie mówić, jak bardzo nie psioczyć na tamtejszą ligę, trzeba oddać sprawiedliwość: jazda na angielskich, specyficznych, trudnych torach to nadal znakomita szkoła techniki dla młodszych zawodników. A dla starszych? Starsi, bardziej doświadczeni żużlowcy traktują często Anglię jako swoją główną bazę sprzętową. Jazda tam to często znakomity poligon doświadczalny dla motocykli, zaopatrzonych w silniki od anglosaskich tunerów. No i ta atmosfera wokół samej dyscypliny... Jest zdecydowanie luźniejsza niż w Polsce. Ale – z drugiej strony – stawki finansowe dla zawodników są także dużo mniejsze. Coś za coś.
Charakterystyczną atmosferę będzie można poczuć już dziś. Na torze w Manchesterze o godzinie 20.30 dojdzie do inauguracji ligi – w pojedynku o Tarczę Dobroczynności Belle Vue Aces zmierzy się z ekipą Swindon Robins.
W Premiership w sezonie 2018 będzie startować sześciu zawodników z Polski: Damian Dróżdż (Belle Vue Aces), Krystian Pieszczek (Leicester Lions), Mateusz Szczepaniak, Kacper Woryna (obaj Poole Pirates), Krzysztof Kasprzak (Rye House Rockets) oraz Tobiasz Musielak (Swindon Robins).