Mistrzostwo Anglii zostało już przesądzone. Niektórzy koronowali Manchester City w grudniu zeszłego roku, inni na początku tego. Jeżeli ktoś teraz wychyliłby się ze stwierdzeniem, że The Citizens nie zdobędą w tym roku mistrza, natychmiast wokół niego zjawiłoby się stado lekarzy, bądź psychologów, którzy lubują się w nietypowych chorobach.
Wobec tej dominacji walka o drugie miejsce jawi się, jako małe mistrzostwo. Teraz ta rywalizacja najbardziej grzeje brytyjskie media. Szczególnie, że o srebrne medale walczą dwa zwaśnione kluby, których nienawiść sięga zamierzchłych czasów. Dziś o 13:30 Manchester United zmierzy się z Liverpoolem i jest to absolutny hit tego weekendu na europejskich stadionach.
Jak już wspominałem, rywalizacja pomiędzy dwoma miastami zaczęła się nie lata, a wieki temu. Liverpool i Manchester to była dwa największe ośrodki gospodarczo-przemysłowe w północnej Anglii. Miasta handlowały między sobą dobrami, aż do końca XIX wieku, kiedy nadszedł „długi kryzys”. Wtedy Manchester – z powodów ekonomicznych – postanowił handlować z Hull, tworząc Kanał Manchesterski, czego wynikiem był wzrost bezrobocia w Liverpoolu. Od tamtej pory mieszkańcy obydwóch miast nie pałali do siebie sympatią.
Wróćmy jednak do piłki nożnej. Pierwsze spotkanie wielkich rywali datuje się na rok 1894. Drużyna z miasta Beatlesów dominowała nad Czerwonymi Diabłami na krajowym podwórku, aż do lat 90’. Wtedy do głosu doszedł pewien Szkot, który odciął The Redds od krajowych mistrzostw.
Obecnie kibice Manchesteru United kpią ze swoich rywali, przypominając im ile mają tytułów. Fani Liverpoolu też nie pozostają dłużni, pokazując im swoją gablotę z europejskimi pucharami. Ta rywalizacja przenosi się na boisko, gdzie nawet wielcy piłkarze potrafią nad sobą kontrolę, jak Steven Gerrard trzy lata temu (w meczach pomiędzy zespołami, aż 16 razy były pokazywane czerwone kartki).
Swoją drogą w jednym z reportażów, które zrobiły brytyjskie media w domu legendy Liverpoolu ukazana była wielka kolekcja koszulek, które udało mu się zdobyć przez te wszystkie lata na angielskich boiskach. Były tam zgromadzone t-shirty praktycznie każdego klubu oprócz jednego. Zgadnijcie jakiego.
Jeżeli nie weźmiemy pod uwagę Manchesteru City, który zdaje się grać w zupełnie innej lidze, dziś spotka się drużyna, która straciła najmniej goli w lidze (Manchester United – 22), z zespołem, który tych goli strzelił najwięcej (Liverpool – 67). Nikogo to nie powinno dziwić, jeżeli zna trenerów obu zespołów.
Jose Mourinho jest znany z taktyki, którą powszechnie nazywa się „autobusem”. Często jest za to krytykowany, ale Portugalczyk zawsze broni się tytułami, a w tym wypadku miejscem w tabeli. Jego Manchester United zajmuje drugie miejsce z dwoma punktami przewagi nad trzecim Liverpoolem. Nie przeszkadza to jednak internautom, żeby robić sobie żarty ze stylu wybitnego szkoleniowca.
Kapitalne. Ktoś ujawnił co było na kartce, którą Matić dostał od Mourinho ? #MUNCHE pic.twitter.com/mgFxjXNP1D
— Michał Pol (@Polsport) February 25, 2018
Po drugiej stronie mamy heavy metal. Jurgen Klopp wydaje się mieć w głębokim poważaniu grę defensywną. Wszystko stawia na jedną kartę, nigdy nie kalkuluje. Dla niego liczy się tylko strzelanie goli. Stracimy dwa gole? Ok, to strzelmy trzy – tak myśli niemiecki szkoleniowiec. Kiedy jego przeciwnik siedzi na ławce trenerskiej i chłodnym okiem analizuje grę, on stoi przy linii bocznej z napiętą szyją i miną jakby chciał kogoś zaraz udusić. Napisać, że żyje meczem, to spore niedomówienie.
Trener gospodarzy mówi o wielkim teście dojrzałości swojej drużyny. Mohamed Salah, który dopiero co odebrał nagrodę najlepszego piłkarza ubiegłego miesiąca na boiskach Premier League, jest pewny siebie i swoich kolegów, przekonując, że mają jeden cel: zwycięstwo. Dla Egipcjanina, który – ex aequo z Harrym Kanem – jest liderem klasyfikacji strzelców, ten mecz ma dodatkowy smaczek, gdyż Mourinho nie widział dla niego miejsca w kadrze, kiedy prowadził Chelsea.
Spotkają się więc dwie filozofie i trudno ocenić, która zwycięży. W ostatnim październikowym meczu „zwyciężył” Mourinho, wywożąc bezbramkowy remis z Anfield Road. Patrząc na tabelę można wywnioskować, że taki sam rezultat będzie chciał powtórzyć w dzisiejszym meczu na Old Traford. Dziś oba zespoły zagrają ze sobą po raz dwusetny (79 razy tryumfował Manchester United, 65 razy Liverpool) Pewne jest, że Klopp w swoim stylu nie będzie kalkulował i zrobi wszystko, aby strzelić jak najwięcej goli. Wtorkowy mecz w Lidze Mistrzów z Porto pokazał, że wszystkie swoje armaty szykuje na najbliższą ligową potyczkę. Czy mu się to uda? Przekonamy się przed 15:30, kiedy sędzia odgwiżdże koniec spotkania.
Dominik Bożek