Gorzowianie przystąpili do pierwszego meczu w kluczowej części sezonu bez trzech podstawowych, kontuzjowanych zawodników: Martina Vaculika, juniora Oskara Palucha oraz Andersa Thomsena. Ten ostatni dzień wcześniej rozbił się o „dmuchaną” bandę (i złamał dwie kości prawej nogi) w Glasgow, gdzie stawką był awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix.
– Trzeba było trochę pomyśleć, jak poustawiać ZZ-tki w pierwszej fazie zawodów, ale generalnie odczuwamy pewien niedosyt, mimo braku trzech podstawowych żużlowców w naszym składzie. Cieszy mnie, że każdy z moich zawodników coś dołożył od siebie, jestem z nich dumny. Oczywiście bardzo dużą rolę odegrał Bartosz Zmarzlik wbrew opiniom, że nie będzie mu zależało. Nie cieszmy się zbyt szybko, bo choć na wyjeździe fajnie wyszło, to jednak dalej jesteśmy osłabieni i nadal jest niepewność – powiedział trener Stali, Stanisław Chomski. Szkoleniowcowi wtórował Szymon Woźniak:
– Jestem bardzo dumny z całej drużyny. O ile Bartek jest pewniakiem, ja coś dorzuciłem (choć żałuję zwłaszcza tego ostatniego wyścigu), to przede wszystkim reszta ekipy udźwignęła ten ciężar, a zwłaszcza Wiktor pojechał świetne zawody. Możemy się cieszyć z wyniku, 44 punkty to dobra sytuacja wyjściowa przed rewanżem w Gorzowie – podkreślił Woźniak.
🔥 CO TO BYŁ ZA BIEG, CO ZA EMOCJE! 🔥
Genialna walka Patryka Dudka z Bartoszem Zmarzlikiem i zwycięstwo FOR NATURE SOLUTIONS APATOR Toruń w ostatnim biegu tego meczu! 🤯👏 #TORGOR #PGEEkstraliga pic.twitter.com/RfYAC4g7yl
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) August 21, 2022
Jak nietrudno domyślić się, nastroje w Toruniu były zgoła odmienne. Po meczu do dziennikarzy wyszedł między innymi Paweł Przedpełski, który na gorąco powiedział m.in.:
– Nie wiem, jak określić ten mecz… Nie było „wygodnie”, to na pewno. Jedziemy na rewanż powalczyć o zwycięstwo, mamy minimalny zadatek, nie ma tragedii, ale też nie ma co ukrywać, że inaczej wyobrażaliśmy sobie sytuację po pierwszym meczu. Żużel jest tak dziwny, że w Gorzowie może nam się jeździć lepiej niż niekiedy u siebie.
Ostatni wątek – torowy – podjął także trener Apatora, Robert Sawina:
– Myśleliśmy, że tych małych punktów będzie więcej, ale to, że w ogóle wygraliśmy można uznać za kolejny cud w Toruniu – Patryk w ostatnim wyścigu stanął na wyżynach swoich umiejętności. Będziemy analizować to, jak doszło do tej sytuacji, ale jedynym usprawiedliwieniem może być to, że nasz tor z uwagi na zagrożenie deszczem był inny niż ten dotychczas przygotowywany. To miało jakiś wpływ, ale uważam, że przez 15 wyścigów trudno się było nie dopasować do warunków – zaznaczył Sawina.
Opiekun toruńskiej ekipy po meczu nie szczędził gorzkich słów, których adresatem był Jack Holder. Australijczyk od 12 wyścigów nie wygrał na swoim domowym torze, w dwóch ostatnich meczach na Motoarenie zdobył zaledwie 7 punktów, więc w sumie nie dziwi potężna frustracja, jaka w związku z młodszym z Holderów jeszcze długo po zakończeniu meczu wylewała się z toruńskich kibiców.
Ojojoj 🤷♀️🙆♀️ #TORGOR pic.twitter.com/9wf7rbG858
— Aneta Kostecka (@netka_25) August 21, 2022
W Lublinie Jack będzie miał bliżej do taśmy z parkingu maszyn 🤭#TORGOR
— Smox29 (@Smox29) August 21, 2022
Australijczyk, który w Glasgow w silnie obsadzonym turnieju i na wymagającym torze zapewnił sobie przepustkę do przyszłorocznego cyklu Grand Prix nazajutrz nie potrafił w niezwykle ważnym momencie (12. wyścig) wygrać z rezerwowym Wiktorem Jasińskim. Wcześniej zaś (w biegu nr 10) został wykluczony za przekroczenie limitu dwóch minut.
– Gdyby wystartował na pierwszym sprzęcie prawdopodobnie jego koło zostałoby zablokowane, więc dlatego nie zaryzykował, a próba wymiany motocykli nie powiodła się – powiedział Sawina, dodając: – Żenująca sytuacja, bo Jack Holder to zawodnik aspirujący do grona tych najlepszych, co zresztą poparł awansem do Grand Prix przez Challenge w Glasgow. Liczyliśmy na jego dobry występ na tym, dopasowanym do niego torze – on lubi nieco twardsze nawierzchnie. Jesteśmy zasmuceni jego postawą.
Sawina poszedł jednak dalej i tuż po meczu próbował wyjaśnić, w czym tkwi problem 26-latka: – Zawody indywidualne, w których startuje tylko dla siebie nie budzą w nim dodatkowego obciążenia tak, jak to ma miejsce w lidze. Jeśli chodzi o psychikę to może być zawodnikiem turniejowym, choć mam nadzieję, że to się zaraz zmieni i znajdzie jakiś klucz, by w Ekstralidze prezentować się tak dobrze, jak w turniejach indywidualnych – SoN czy GP Challenge. Myślę, że on ma kłopot mentalny. Nie wiem, może ta wszechogarniająca presja w polskiej lidze powoduje taki skutek? Trudno z Jackiem współpracować, bo on przyjeżdża do nas jako gość, nie ma tu swojej bazy, żyje w Anglii. Wpada z zawodów na zawody. Jeszcze dużo pracy przed nim, żeby stać się konkretnym ligowcem – zakończył Sawina.
JH