Była dopiero 3. minuta spotkania, gdy Michy Batshuayi strzelił w słupek, a Eden Hazard dobijając piłkę, jakimś cudem nie trafił do bramki Bartłomieja Drągowskiego. Już wtedy było jednak widać, jak ciężki mecz czeka reprezentację Polski. Przez pierwszy kwadrans piłkarze Czesława Michniewicza mieli problemy z wyjściem z własnej połowy. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich, to właśnie oni w 28. minucie jako pierwsi strzelili gola. Konkretnie zrobił to Robert Lewandowski, który wykończył akcję tercetu, współtworzonego przez siebie z Piotrem Zielińskim i Sebastianem Szymańskim. Belgijscy kibice nie mogli uwierzyć w to, co widzieli, a my zaczęliśmy wierzyć w to, że być może to naprawdę się uda, bo w końcu łatka „trenera-zadaniowca” została przypięta do obecnego selekcjonera nie przez przypadek.
Im dalej w las, tym było jednak gorzej. Belgowie wyrównali jeszcze przed przerwą, wykorzystując naszą bierną postawę w obronie. Po zmianie stron tę bierną postawę wykorzystali jeszcze pięć razy, rozbijając Biało-czerwonych 6:1.
Co zmienić, by z Holandią nie przegrać jeszcze wyżej?
W tej porażce niepokojące jest to, że Polska przegrała tak wysoko z drużyną, która dopiero co dostała lanie od Holandii (4:1). Tej samej Holandii, z którą nasza kadra zmierzy się już w sobotę. Co więc zrobić, by w Rotterdamie nie padł podobny lub wyższy wynik?
-> Wyeliminować pasywność w obronie
Przede wszystkim trzeba uporać się z pasywnością w grzej defensywnej, która już w meczu z Walią była mocno widoczna (przez nią Polacy stracili gola), a w spotkaniu z Belgią wręcz biła po oczach. Michniewicz wraz ze swoimi współpracownikami musi sprawić, by podczas ataków rywala nasi zawodnicy robili coś więcej, niż tylko przyglądanie się na poczynania przeciwników i czekanie na ich podejście pod samo pole karne (choć nawet to podejście pod szesnastkę nie zawsze wymusza doskok naszych defensorów, co pokazała m.in. pierwsza bramka, ta autorstwa Axela Witsela).
-> Zadbać o asekurację
Do meczu z Holandią nasza kadra musi popracować także nad asekuracją i wsparciem. W środę mnóstwo było sytuacji, w których dany zawodnik był osamotniony, nie otrzymując pomocy od żadnego z partnerów. Czy to podczas akcji ofensywnych, czy defensywnych. Ten brak asekuracji i wsparcia doskonale pokazała sytuacja, po której reprezentacja Belgii strzeliła czwartego gola, o czym szerzej pisaliśmy w tym tekście: >> Z taką grą nie mogło być inaczej. Jedno zachowanie Zielińskiego pokazało największy problem kadry <<
-> Dobrać personalia
Na mecz z Holandią skład z pewnością wyjdzie inny. I pewnie inny wyszedłby nawet, gdyby Polska w środę z Belgią wygrała. Wydaje się jednak, że jeszcze większą wagę trzeba przyłożyć do obsady poszczególnych pozycji i dopasowania jej do rywala. Tego dopasowania zabrakło w Brukseli, co pokazały m.in. boki naszej obrony – Tymoteusz Puchacz nie radził sobie z Timothym Castagnem, natomiast Robert Gumny co i rusz był ogrywany i wyprzedzany przez Edena Hazarda lub Yannicka Carrasco. Być może pomysłem wartym rozważenia byłoby wystawienie na bokach obrony Nicoli Zalewskiego i Matty’ego Casha.
-> Zwiększyć odwagę
W sobotę Polacy na boisko nie mogą wyjść tak przestraszeni. Mecz z Belgami Biało-czerwoni rozpoczęli bowiem z respektem na paraliżującym poziomie. Takie przynajmniej sprawiały wrażenie niektóre zagrania i podania – najczęściej do najbliższego partnera lub posyłane daleko, na oślep. Odwagi brakowało też przy strzałach z dystansu. A właściwie przy okazjach, w których te strzały można było oddać. Doskonale widać to było np. w 55. minucie, gdy kapitalną okazję do uderzenia miał Zieliński. Pomocnik otrzymał piłkę niemal na linii pola karnego, a belgijscy obrońcy stworzyli przed nim dużą lukę. On zamiast strzelać, zaczął jednak przekładać piłkę, a ostatecznie ją stracił.
***
Do meczu z Holandią zaledwie dwa dni. Czasu jest więc bardzo mało, a pracy do wykonania dużo. Jeśli jednak wyżej wymienionych rzeczy Polacy szybko nie poprawią, w starciu z Holandią większych szans nie będą mieli.
***
Bartosz Rzemiński
Mecze piłkarskie możesz obstawiać w forBET