Drużyna The Reds nie ma za bardzo czasu na myślenie o kolejnym rywalu, bo każdy następny mecz jest dla nich jak finał. Teoretycznie dalej są w stanie zdobyć poczwórną koronę, co byłoby wynikiem kosmicznym i niespotykanym. Przez ten natłok meczów przydarzyła im się wpadka w meczu z Tottenhamem Hotspur na własnym stadionie, zremisowali i oddalili się od mistrzostwa Anglii i do City. Na dwie kolejki przed końcem, tracą 3 punkty, ale mają również gorszy bilans bramkowy. Ciężko sobie wyobrazić, by ekipa Pepa Guardioli nie zdobyła punktów w dwóch ostatnich meczach. Klopp i spółka na pewno nie pogardziliby potrójną koroną złożoną z pucharów krajowych i Ligi Mistrzów. Z pewnością w każdym z meczów będą faworytami, pozostanie im tylko i aż nie zawieść oczekiwań i wygrać.
Z przedmeczowej konferencji prasowej Kloppa można wyczuć pozytywną ekscytację i chęć zmierzenia się z tym wyzwaniem. Niemiecki coach jest zachwycony samymi rozgrywkami i tym, że prawie cały skład mógł w nich uczestniczyć. Jutro zapewne postawi na sprawdzone zestawienie, ale każdy dołożył swoją, choćby najmniejszą cegiełkę. Na drodze do finału Liverpool spotkał wiele różnych zespołów od legendarnego Nottingham Forrest, aż po The Citizens, których ograli w półfinale. Niemiecki szkoleniowiec zdaje sobie również sprawę z tego, że jak dobrego sezonu by nie grali, to muszą wypełniać gablotę, bo znakomita gra, bardzo dobry wynik punktowy w lidze jest niczym, jeśli nie idą za tym w ostatecznym rozrachunku puchary. W finale pucharu Ligi pomiędzy Chelsea i Liverpoolem byliśmy świadkami serii rzutów karnych, która doszła aż do bramkarzy. Czy i tym razem możemy spodziewać się podobnych wrażeń?
W Chelsea sytuacja mogłaby być zdecydowanie spokojniejsza. Nikt nie może cieszyć się z faktu, że odpadli z gry o najpoważniejsze trofea, ale nie zawsze można być na szczycie. Zeszły sezon zakończyli, jako najlepsza drużyna Europy, a kilka miesięcy temu dołożyli puchar najlepszej klubowej drużyny świata. Po poprzednim roku wydawało się, że The Blues mogą stanowić tercet wspaniałych z Liverpoolem i City, ale rzeczywistość okazała się trochę inna. W lidzę mają względnie bezpieczną pozycję na podium. Zajmują trzecie miejsce i nie muszą się przejmować o grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, ale ich apetyty na pewno są dużo większe. Temu wszystkiemu nie pomaga na pewno sytuacja właścicielska, bo Roman Abramowicz wystawił drużynę na sprzedaż, ale sam proces dalej trwa, a z tym nutka niepewności. Na tym traci sam klub, bo już wiemy, że po sezonie na pewno odejdzie Andreas Christiansen i Antonio Rudiger – obrońcy, którzy bardzo często grali w pierwszym składzie, a teraz będzie trzeba jakoś ich zastąpić.
Oliwy do ognia przed samym finałem dolał jeszcze agent Romelu Lukaku. Jak wiemy, Belg po powrocie na Stamford Bridge nie spełnił pokładanych oczekiwań i często ląduje na ławce rezerwowych do czego nie jest przyzwyczajony. Wypowiedź na temat potencjalnej zmiany klubu, na dzień przed finałem, nie może być dobrze odebrana. Jeśli Thomas Tuchel pozostanie trenerem Chelsea, a wszystko na to wskazuje, to dni Lukaku mogą być policzone i coraz bardziej prawdopodobny staje się jego powrót do Włoch.
Lukaku’s agent Pastorello: “We can’t think about negotiations, we don’t know new Chelsea owners… let alone if we can open talks with Inter or AC Milan. We have to wait”, tells Repubblica. 🔵 #CFC
“I don’t discuss the tactical choices, but it’s obvious that there was a problem”.
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) May 13, 2022
Niemiecki trener Chelsea na konferencji prasowej miał opcję dolać podpałki do grilla i dym unosiłby się jeszcze długi czas, ale wybrał opcję gaszenia i temat Lukaku potraktował pół żartem, pół serio. Jego zdecydowanie większym zmartwieniem jest dyspozycja środkowych pomocników – N’golo Kante i Mateo Kovacicia, których stan przed meczem niepewny, a w centralnej części boiska może być klucz do wygranej. Tuchel zdecydowanie rozładowywał napięcie i nie narzucał presji na swoich graczy mówiąc, że muszą koniecznie wygrać. Często bywa tak, że finały nie zawsze dostarczają sporej ilości emocji i bramek. Miejmy nadzieję, że w dniu dzisiejszym niemieccy trenerzy spuszczą trochę lejce swoim zawodnikom i pozwolą im na wyrażenie siebie i trochę fantazji. Faworytem na pewno Liverpool, ale niech wygra lepszy.
Finał FA Cup obstawić można na forBET.
Zwycięstwo Chelsea: 3.65
Zwycięstwo Liverpoolu: 2.12