Skąd taka refleksja? Na coś, co widzę od dawna, w końcu ktoś będący z dala od naszego kraju zwrócił na to swoją uwagę.
Narzekania w 🇵🇱 "boks umiera". Jak może być inaczej, skoro czołowy portal informacyjny w Polsce w dziale sporty walki, przez ostatnie 2 tygodnie, pisze o: Fame MMA, Pudzian, Don Kasjo, Awantura Fame, High League. JEDYNY materiał "o boksie": Fury ma VW diesla. Kliki rządzą! 🤔
— przemek garczarczyk (@garnekmedia) May 12, 2022
Rozkmińmy ten temat na dwa sposoby.
Wina mediów – nie piszą o sporcie!
Don Kasjo puści bąka na Instastories i wszyscy o tym piszą. Inny przebieraniec wyzna w wywiadzie, że od kilkunastu dni już nie pije alkoholu i szykuje się do walki, która odbędzie się za dwa tygodnie i cały internet płonie od pochwał nam człowiekiem, któremu sport zmienił życie. Takie są realia i takim zainteresowaniem cieszą się bohaterowie internetu. Sportowcy nie wzbudzają takiej ciekawości, chyba że mówimy o sportowcu wybitnym, który osiąga spektakularne sukcesy. Takich obecnie w boksie nie mamy, ale… jest dużo tematów, które w dalszym ciągu interesują fanów boksu. Światowe pięściarstwo oferuje nam naprawdę wiele ciekawych pojedynków i w USA oraz w Wielkiej Brytanii temat kryzysu boksu naprawdę nie istnieje. Jasne, tandetę ciężko jest dobrze obudować i sprzedać, bo wiedza na temat kiczu jest spora, ale poważni sportowcy nie muszą się martwić, że nie zarobią pieniędzy za swoje pojedynki. Młodzi dziennikarze często porywają się na pisanie tekstów o dużym boksie, a może powinni zrobić kilka kroków wstecz i napisać coś o mniejszych wydarzeniach i początkujących pięściarzach, którzy dopiero będą wznosić się na wyżyny? Może odkrywanie tego sportu i pokazywanie czegoś niestandardowego jest sposobem na to, żeby ludzi tym zaciekawić? Może pytanie o plan na walkę i nastawienie mentalne boksera nie jest najlepszym sposobem na zareklamowanie boksu? Może trzeba postawić większy nacisk na biznesowe podejście do tego tematu? W każdym razie – pisać o czym jest. Być może lenistwo nie pozwala wsiąść w samochód i pojechać. Porobić coś oryginalnego w świecie, w którym zdecydowanie łatwiej można wyprodukować coś sztampowego.
Wina pięściarzy – są nudziarzami!
Jeżeli Artur Szpilka przestanie boksować na poważnie, to nie mamy w Polsce pięściarza, który interesuje ludzi spoza środowiska bokserskiego. Szanse na tytuły mistrzowskie w niedalekiej przyszłości mają Maciej Sulęcki, Michał Cieślak i Mateusz Masternak, ale przeciętny Polak nie wie o ich istnieniu. To nudziarze, którzy trenują, walczą, śpią, jedzą i marzą o wielkich sukcesach, ale – poza fanami – nikogo to nie obchodzi. Problemy z wyrażaniem siebie w mediach i nieumiejętność ciekawego prowadzenia mediów społecznościowych powodują, że nowych kibiców nie przybywa. Oczywiście w przypadku okresu, kiedy pojedynek się zbliża, ciśnienie i szum są większe, ale to zaledwie raz, maksymalnie dwa razy w roku. Poza tym jest czas, w którym pięściarza jest mniej, przez co nie rozpycha się łokciami w świadomości fanów. Rozmawianie z nim wtedy nie jest takie proste, bo… o czym tu rozmawiać? „Ja jestem od walczenia, więc skoro nie mam walki zaplanowanej, to nie chcę gadać” – podobne zdanie słyszał każdy dziennikarz wielokrotnie.
Czyli, podsumowując: to wina mediów, bo dla nich liczą się kliki, sensacje, głośne wątki i afery – takich w boksie, w prawdziwym sporcie, nie ma. To wina też pięściarzy, bo są nudni i nie mają charyzmy – skupiają się tylko na tym, co daje im chleb i nie wiedzą, że mogliby jest lepszy oraz większy bochenek, gdyby trochę ruszyli głową poza salą treningową. Wszystko to, co dzieje się na niej, już ludzi nie grzeje. Poza wielkimi walkami, a w zasadzie zwycięstwami podczas wielkich walk, taka osoba nie jest już tak rozchwytywana jak kilkanaście lat temu, gdy tylko aspekt sportowy był brany pod uwagę.
Jakub Borowicz