Dwie wielkie niewiadome przed ostatnią kolejką PKO BP Ekstraklasy. Zażarta walka czeka nas o 4. miejsce w tabeli, gwarantujące udział w eliminacjach Conference League. Na dole w utrzymanie wciąż wierzą fani Podbeskidzia Bielsko-Biała. Oto rozkład jazdy na finisz sezonu!
Walka o puchary
Na delikatnym pole position przed ostatnią kolejką jest Piast Gliwice. Jeśli drużyna Waldemara Fornalika wygra swój mecz z Wisłą Kraków, trzeci raz z rzędu będzie reprezentować Polskę w europejskich pucharach. Analitycy widzą w gliwiczanach zdecydowanego faworyta, choć mimo wszystko na zwycięstwie gospodarzy można nieźle zarobić. Z łatwością znajdziemy jednak powody, dla których Piastowi może powinąć się noga. Po pierwsze, z Wisłą pożegnał się Peter Hyballa – piłkarze na czele z Kubą Błaszczykowskim będą chcieli udowodnić byłemu opiekunowi, że pozbawieni toksycznego przywódcy mogą grać w piłkę aż miło. Po drugie, „Piastunki” ostatnio nieco spuściły z tonu, z 6 ostatnich spotkań wygrały tylko jedno. Wreszcie, to jest Ekstraklasa, tu nigdy nie ma twardych faworytów.
Na potknięcie Piasta czeka pokaźna grupa pościgowa. Otwiera ją Lechia, która potrzebuje zgarnięcia trzech punktów w Białymstoku z Jagiellonią. To z pozoru trudne zadanie, szczególnie że w styczniu w stolicy Pomorza górą była Jaga. Jednak ostatnio „Dumą Podlasia” jest nią tylko z nazwy, drużyna Rafała Grzyba nie wygrała żadnego z pięciu ostatnich spotkań. – Można powiedzieć, że „głowy sypiemy popiołem” po każdym spotkaniu – zauważył Grzyb na przedmeczowej konferencji. – Dużo rozmawiamy na ten temat, ale za każdym razem efekt jest daleki od oczekiwań naszych i kibiców. Zdajemy sobie sprawę z ich niezadowolenia po tym sezonie, bo my też nie jesteśmy zadowoleni – dodał szkoleniowiec Jagi. Przy takim nastawieniu gospodarzy zdecydowanym faworytem powinna być Lechia. Problem w tym, że gdańszczanie ostatnio punktują niewiele lepiej: ich wynik to marne 6 oczek w minionych sześciu meczach.
17:30 Jagiellonia Białystok – 3.50, X – 3.70, Lechia Gdańsk – 2.11
Tyle samo punktów co Piast i Lechia ma Śląsk Wrocław. Co więcej, to właśnie WKS ma potencjalnie najłatwiejszy rozkład jazdy na finisz sezonu – do stolicy Dolnego Śląska przyjedzie przedostatnia w tabeli Stal Mielec. Rywal to nisko notowany, ale zdeterminowany, bo nadal niepewny utrzymania. – Nadrzędnym celem jest zwycięstwo ze Stalą – powiedział Jacek Magiera. – W żaden sposób nie obawiam się tego, że zabraknie nam koncentracji. W sporcie zawodowym pojęcie, że zawodnik myśli o wakacjach nie istnieje. Nie ma takiej możliwości, by ambitny piłkarz o czymś takim myślał. Drużyna wie o naszym celu i o tym co ma zrobić, by zakończyć udanie sezon – dodał opiekun Śląska.
W grze o puchary są także Zagłębie Lubin i Warta Poznań. Ich strata do 4. w tabeli Piasta jest minimalna, wynosi odpowiednio 1 punkt w przypadku „Miedziowych” i dwa w przypadku poznaniaków. Tłok w tabeli sprawia jednak, że szanse obu tych drużyn na puchary są minimalne – wymagałoby to przecież potknięć nie tylko Piasta, ale też Lechii i Śląska (Warta potrzebuje dodatkowo wpadki Zagłębia). By o tym myśleć, trzeba jednak wykonać swoją robotę. Zagłębie jedzie na mecz z Wisłą Płock, z którą ma rachunki do wyrównania. Ostatnie dwa mecze tych drużyn wygrywała Wisła. Warta musi zwyciężyć pod Wawelem z notującą dobrą końcówkę sezonu Cracovią.
W osławionej „walce o spadek” bezkonkurencyjne jest na ten moment Podbeskidzie. Drużyna z Bielsko-Białej traci 3 punkty do bezpiecznej lokaty, zajmowanej przez Stał Mielec. By „Górale” utrzymali się w elicie, muszą zostać spełnione dwa warunki. Po pierwsze, Stal musi przegrać ze Śląskiem we Wrocławiu. Takie rozstrzygnięcie nie byłoby wielką sensacją. Bardziej problematyczny jest drugi warunek, jakim jest zwycięstwo samego Podbeskidzia z Legią w Warszawie. Wprawdzie Mistrz Polski po zapewnieniu sobie tytułu wbrew hucznym zapowiedziom spuścił z tonu (2 remisy z rzędu), jednak na porażkę u siebie z czerwoną latarnią ligi Legioniści nie powinni sobie pozwolić. Nadzieją dla Podbeskidzia jest wystawienie przez Czesława Michniewicza wpół rezerwowej jedenastki, w tym kilku młodzieżowców.
– Jakub Kisiel jest wśród zawodników, który ma szansę zagrać od początku. Drugą opcją jest Kacper Skibicki. Który zacznie mecz w podstawowym składzie? Zobaczymy – powiedział szkoleniowiec Legii. – Nie jestem pamiętliwy. Dobrze życzę Podbeskidziu Bielsko–Biała, ale teraz liczę, że zrehabilitujemy się za porażkę z początku roku. Każdy jest kowalem własnego losu, a my chcemy zakończyć sezon wygraną. Interesuje nas dobra gra. Stadion znów odwiedzą kibice, mamy dla kogo grać i chcemy udanie pożegnać się z fanami w tym sezonie – dodał Michniewicz.