Kurczy się lista klubów, do których latem trafić może David Alaba. Problemem w znalezieniu przez gwiazdę Bayernu nowego klubu są oczywiście astronomiczne wymagania finansowe agenta piłkarza, Piniego Zahaviego, który reprezentuje też interesy Roberta Lewandowskiego.
Nie jest to w gruncie rzeczy wielkie zaskoczenie: to właśnie wielkie oczekiwania Izraelczyka sprawiły, że Mistrz Niemiec odstąpił od dalszych negocjacji w sprawie przedłużenia kontraktu z 28-latkiem. Szkoleniowiec Bawarczyków Hansi Flick nalegał na władze klubu, by zrobiły wszystko, aby z czołowym defensorem przedłużyć umowę. Żądania Zahaviego okazały się jednak dla Bayernu nie do przełknięcia.
To właśnie przy okazji przeciągających się rozmów Ulli Hoeness wypowiedział słynne już słowa, nazywając agenta Alaby i Lewandowskiego „chciwą piranią”. – Wszyscy chcemy, żeby David został w Bayernie. To świetny facet. Hansi Flick desperacko chce go zatrzymać w drużynie. Problem w tym, że jako agenta ma piranię żądną pieniędzy. Ojciec piłkarza też jest pod jego silnym wpływem – wskazał Hoeness – Chodzi tylko o pieniądze. Alaba jest już w najlepszym klubie na świecie. Gdzie indziej miałby iść? Nie powinien sobie pozwalać na wpływy z zewnątrz. – dodał jeden ze sterników FCB.
Jak już dziś wiadomo, Alaba w Monachium nie zostanie, ale pytanie Hoenessa o to, gdzie piłkarz miałby się przenieść, pozostaje aktualne. Co oczywiste, Austriaka interesują wyłącznie takie opcje, które nie będą oznaczały kroku w tył w karierze. To zaś znacząco ogranicza pole manewru.
Które zresztą z każdym miesiącem staje się coraz mniejsze. Angielska prasa donosi w środowych wydaniach, że z walki o usługi lewonożnego obrońcy wyłącza się Liverpool. Podobno Jurgen Klopp miał uznać, że transfer ten nie jest dla niego niezbędny. Nie ma jednak wątpliwości, że stanowiskiem za niemieckiego szkoleniowca stoi jego troska o nadszarpnięte finanse klubu.
– To nie jest dobry czas na duże inwestycje, kluby piłkarskie żyją z tego co same zarobią. Dla przykładu, wciąż nie możemy wpuszczać kibiców na stadion, a to tylko jedna z rzeczy, na których tracimy. Cały świat nie funkcjonuje tak jak powinien, więc nie wiem dlaczego nieustannie traktujemy klub piłkarski tak, jakby panująca sytuacja go nie dotyczyła. – stwierdził opiekun The Reds. – Nie chodzi o to, że nikt nie chce nowego obrońcy. Pytanie brzmi jednak, czy możemy sobie na to pozwolić? – pyta Klopp.
Liverpoolczycy po raz pierwszy mieli kontaktować się z otoczeniem Alaby w sprawie potencjalnego transferu latem ubiegłego roku. Już wtedy problemem okazały się gigantyczne oczekiwania finansowe Zahaviego.
Postawa Izraelczyka staje na przeszkodzie porozumienia Alaby z innymi wielkimi firmami na kontynencie. Jest jasne, że fortuny piłkarzowi i jego agentowi nie będzie w stanie wypłacić Barcelona – tymczasem latem to właśnie Blaugrana miała być jedną z głównych alternatyw dla defensora, w przypadku fiaska negocjacji z Bayernem.
Zdaniem mediów, oczekiwanych przez Zahaviego kwot nie zapłaci także Real Madryt. Roczne wynagrodzenie oscylujące wokół 20 milionów euro – a tyle właśnie chciałby zarabiać Alaba – zachwiałyby bowiem strukturą płacową w klubie z Santiago Bernabeu. Piłkarz ma wybór: skłonić agenta do obniżki wymagań albo szukać pracy poza Hiszpanią…
Oznaczałoby to w praktyce, że „do wyboru” Alabie pozostałoby już tylko Paris Saint-Germain. Katarczycy byliby w stanie sprostać żądaniom obozu Austriaka, pamiętać trzeba jednak, że na Parc des Princes od lat ścierają się wpływy wielu menadżerów, co sprawia, że Mistrz Francji nie jeden już raz zadziwiał ruchami transferowymi. W przypadku PSG, niczego nie można być pewnym.