Jakoś wstaliśmy. Z trudem, bo z trudem, ale funkcjonujemy. Po takim meczu jak z Włochami nastroje mamy jednak podłe, na samą myśl o wczorajszym „pojedynku” w Reggio Emilia aż nas skręca ze wściekłości. Ale przede wszystkim rozczarowanie jest potężne. Zaraz, zaraz – czy jednak nie jesteśmy sami sobie winni?
Jeżeli za mecz, w którym przegrywa się 0-2 najmniej pretensji można mieć do bramkarza, to mówi wiele. Właściwie wszystko, bo Wojciech Szczęsny był, mimo puszczenia dwóch goli, najlepszym Polakiem tego dnia na boisku. Gdzie była reszta? W polu na wykopkach? Nie wyszła w ogóle z szatni? No gdzie oni byli? I oczywiście można, tak jak trener Brzęczek tuż po meczu, podnosić mniej więcej, że: chcieliście młodych w składzie? No, to teraz wiecie, że to jeszcze nie ich czas. Ok., Jóźwiak, Moder i Szymański nie pokazali nic i słusznie, że zostali zdjęci. Ale czy to oznacza, że nie ma już dla nich miejsca w kadrze? Bynajmniej. A uderzanie w ten ton jeszcze bardziej obciąża selekcjonera.
Dramat, dramat i jeszcze raz dramat 😤😤😤⚽️⚽️⚽️ pic.twitter.com/4J3hJRepE1
— ArturWichniarek18 (@wichniarek18) November 15, 2020
Tak słabej pierwszej połowy (druga tylko ciut lepsza) w wykonaniu polskiej reprezentacji nie widzieliśmy dawno. Może nigdy? Chociaż spotkanie z Senegalem na MŚ w Rosji podniosło wysoko poprzeczkę, to jednak gra na stojąco przeciwko wciąż napierającym, mobilnym (bo wiedzieli, jak mają grać), górującym technicznie Włochom było prostą drogą do piłkarskiego samobójstwa. Czy tylko młodzi zawiedli? Pytanie retoryczne. W pierwszych 45 minutach w ogóle nie funkcjonował środek pola, którym przecież dowodził Grzegorz Krychowiak. Gracz Lokomotivu sprawiał wrażenie kompletnie zagubionego, stłamszonego. Truchtał sobie joggingowo zamiast gryźć trawę, a gdy kolejne niepowodzenia wjechały mu na ambicje, to w zapaśniczym stylu sprokurował karnego. Lewy? Aż żal patrzeć, jak bodaj najlepszy napastnik świata męczy się w kadrze Brzęczka. Jak selekcjoner nie potrafi stworzyć wokół niego warunków choćby trochę przypominających monachijskie. Marnuje się potencjał być może największego – pod względem piłkarskim – Polaka w dziejach, który za chwilę skończy reprezentacyjną karierę. Czy ćwierćfinał ME to był max, którego już absolutnie nie da się przynajmniej powtórzyć?
Za kadencji Jerzego Brzęczka będzie to szczególnie trudne. Możemy sobie tylko wyobrazić, co dzieje się wewnątrz kadry teraz: po włoskim blamażu, przed starciem z Niderlandami. Jak wielki panuje tam marazm, jak się nikomu nie chce ze sobą gadać, nie mówiąc już o słuchaniu „motywacyjnych” rad trenera.
Pilkarsko nas zjedli, najniższy wymiar kary…słabiutko to wyglądało🇵🇱⚽️ Powrót na ziemie….niestety
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) November 15, 2020
Prezes Boniek po meczu z Włochami zakomunikował „powrót na ziemię”. To jest jakiś wielki paradoks, który w sumie od lat towarzyszy naszej piłkarskiej reprezentacji. Bo w sumie tak: mało kto w nią wierzy, ale gdy przychodzi niewielka seria korzystnych wyników (już o stylu nikt nie mówi), wówczas oczekiwania ludzi gwałtownie idą do góry. A przecież, jak słusznie przyznał wnerwiony Kamil Glik, „nie jesteśmy tak mocni jak Włosi, Niemcy czy Hiszpanie. Jesteśmy średnią drużyną, która przy odrobinie szczęścia i dobrym przygotowaniu mentalnym może napsuć wszystkim trochę krwi”. Ale my o tym nie pamiętamy. Nie chcemy pamiętać. Wiecie dlaczego? Bo wciąż nam się wydaje, że to Lewy zrobi z tej ekipy Bayern Monachium. Bo to nasz napastnik święci ostatnio wielki triumfy. Ale w kadrze nie może nic, jest bezradny. Ale czy to jego wina? Nie. Wina leży po stronie tych, którzy zwyczajnie nie potrafią wykrzesać z drużyny pod jego piłkarskim dowództwem potencjału. Sprawić, że na boisku widać jakiś zamysł, zalążek taktyki… My o tym zbyt często zapominamy. Dajemy się uwieźć kilkoma meczami ze słabszymi przeciwnikami, po czym przychodzi starcie ze światową potęgą, a wraz z porażką w fatalnym stylu poczucie, że ktoś nas okradł. Że przecież miało być inaczej. Nie, kochani, wcale nie miało. Nie da rady. Im szybciej to do nas dotrze, tym lepiej.
Jacek Hafka
Kolejne mecze w ramach Ligi Narodów wytypujesz na stronie forBET!