Pierwsze rewanżowe spotkania w PGE Ekstralidze przyniosły interesujące wyniki. I tak, mistrz Polski z Leszna uległ na torze beniaminka 43:47, zaś forBET Włókniarz nie obronił punktu bonusowego na Motoarenie.
Trzeba jednak wspomnieć, że w ligowej VIII rundzie doszło także do starcia odwiecznych rywali – 96. Derbów Ziemi Lubuskiej. W ostatnich latach rzadko zdarzały się jednostronne widowiska na zachodzie Polski. W tym sezonie jest jednak inaczej, bowiem Falubaz nie dysponuje siłą porównywalną do tej choćby sprzed roku. W kolejnym meczu zawiódł Piotr Protasiewicz. Kibice z rosnącą niecierpliwością wypominają „Protasowi” wiek, głosząc, że oto jego czas już się skończył. 43-latek legitymuje się dopiero 37. średnią w lidze: 1,38 pkt/bieg. Z jaką skończył poprzednie zmagania? 2,00. Poniżej tego wysokiego pułapu w ostatnich latach zszedł w… 2010 roku, a i tak ówczesne statystyki były o niebo lepsze (1,87) od tegorocznych. Forma Protasiewicza to poważny kłopot dla trenera Adama Skórnickiego. Ale właściwie niejedyny. Dość nierówno jeżdżą Grzegorz Zengota i Michael Jepsen Jensen, a i Patryk Dudek nie jest „maszynką” do zdobywania punktów. Całkiem nudnawy mecz w Gorzowie zakończono po 14. biegu, gdy nad stadionem rozpadał się deszcz:
#GORZIE KONCZYMY po 14 biegu bo wygrała pogoda ? rozpadalo się dobrze że dopiero teraz ? pic.twitter.com/Dfn6ho4h9O
— użużelniona (@speedway24h) June 10, 2018
„Przegraliśmy kolejne spotkanie, jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie można powiedzieć, że zawodnicy nie chcą. Niestety jadą słabo, dzisiaj Anton (Antonio Lindbaeck – dop. red.) robi dwa zera, jeden na „trupie”. Mieliśmy praktycznie dwa i pół zawodnika – Pawlicki, Łaguta i trochę Buczkowski. Reszta to jest na jednym poziomie. Mogę przeprosić kibiców. We dwu i pół zawodnika jest ciężko wygrać mecz” – powiedział po meczu w Grudziądzu trener GKM-u Robert Kempiński.
Czyli właściwie sytuacja podobna do tej z Zielonej Góry. Grudziądzanie, nie wygrywając u siebie, coraz pewniejszym ruchem staczają się w czeluście tabeli.
Skazywany przed sezonem na to samo beniaminek Grupa Azoty Unia Tarnów zaskoczył. I to wyjątkowym stylu z wyjątkowym przeciwnikiem. Po 12. biegu było tarnowianie przegrywali z mistrzami Polski z Leszna 32:40. Nieźle w barwach przyjezdnych na twardym torze na Mościcach radził sobie wychowanek Janusz Kołodziej. Solidnie prezentowali się juniorzy oraz Piotr Pawlicki. Co się stało? W 13. wyścigu skuteczna była rezerwa taktyczna, w pierwszym nominowanym para „średniaków” Jakub Jamróg-Artur Mroczka także podwójnie wygrała m.in. z Emilem Sajfutdinowem. Dzieła „zniszczenia” leszczyńskich Byków dopełnili duńscy liderzy tarnowian, a więc Nicki Pedersen i Kenneth Bjerre. 3×5:1 w kluczowych, ostatnich gonitwach z mistrzem Polski to wyczyn zasługujący na szacunek. Zadanie Jaskółkom ułatwiła fatalna jazda Jarosława Hampela, który bez wątpienia słabo czuje się na wyjątkowo twardych nawierzchniach.
Ooooooo yes?? GREAT WIN in last heat again (5:1 with Kenneth)?? @UniaTarnowZSSA v @UniaLesznoKS 47:43 @nickipedersenDK 3,3,2,3,3 14p?? Thank YOU Tarnow for great support✌? pic.twitter.com/pkoxxh1JvT
— Nicki Pedersen Team (@NickiP_Racing) June 10, 2018
To był jeden z piękniejszych meczów obecnego sezonu. W pojedynku Get Well Toruń z forBET Włókniarzem Częstochowa było niemal wszystko, czego oczekują kibice. Oczywiście – przegrana 50:40 i w konsekwencji brak punktu bonusowego – nie jest wymarzonym wynikiem dla częstochowian. Niemniej, na torze Motoareny działo się sporo.
Nie brakowało męskiej, twardej, ale fair walki np. Adriana Miedzińskiego z Jasonem Doyle’em w 9. biegu. Żużlowych prowokacji (Jack Holder vs. Fredrik Lindgren) i dramatycznych sytuacji (defekt Rune Holty na prowadzeniu) w 10. wyścigu. A jeśli dodać do wielu mijanek na toruńskim owalu fakt, że losy dwumeczu rozstrzygnęły się dopiero w ostatniej gonitwie, wówczas mamy komplet. Pakiecik niezbędny każdemu fanowi „czarnego sportu”. Punkt bonusowy został ostatecznie w Toruniu, głównie za sprawą Doyle’a oraz mądrej obrony trzeciej pozycji przez starszego z braci Holderów w 15. biegu. W ekipie z Częstochowy nie wyszła końcówka meczu Lindgrenowi, który jechał aż trzy wyścigu z rzędu. Więcej oczekiwano także po Mateju Żagarze. Z kolei w Toruniu nastroje zdecydowanie się poprawiły. Czyżby te trzy duże punkty dodały skrzydeł „Aniołom”? W najbliższą (już mundialową!) niedzielę Get Well pojedzie na ekstremalnie trudny teren do Leszna. Jeśli – jak mówią niektórzy toruńscy kibice – zdobędą tam co najmniej 40 „oczek”, wtedy będzie można ogłosić wyjście zawodników Jacka Frątczaka z kryzysu.