Starcie przedostatniego w tabeli Deportivo la Coruna z ostatnią Malagą nie powinno wywoływać specjalnych emocji. Chyba, że odbywa się w kwietniu, na osiem kolejek przed końcem sezonu La Liga i może definitywnie przesądzić o spadku jednej z wymienionych drużyn. Dlatego też wieczorne spotkanie rozgrywane w Galicji zapowiada się niezwykle ciekawie!
Nie lubimy takich oklepanych sformułowań, jak „mecz za 6 punktów”, ale akurat do pojedynku Deportivo – Malaga pasuje ono, jak ulał. Gospodarze są na dziewiętnastym miejscu w lidze, z dorobkiem 20 „oczek”. Goście posiadają o trzy punkty mniej i okupują ostatnią pozycję. Kto wygra – może jeszcze wierzyć w utrzymanie. Kto przegra – praktycznie wypisuje się z walki o pozostanie w najwyższej hiszpańskiej klasie rozgrywkowej. Remis nie urządza nikogo, gdyż do bezpiecznej 17-stej lokaty zajmowanej aktualnie przez Levante, Deportivo traci osiem „oczek”, a Malaga aż jedenaście.
Bez względu na to, która z tych dwóch ekip zleci z Primera Division (być może obie, wątpliwe – by żadna), przykro patrzeć na upadek obu klubów. Starsi kibice Depor pamiętają jeszcze sezon 1999/2000, w którym ich pupile zdobywali mistrzostwo kraju. Niewiele jest zespołów w XXI wieku, które potrafiły przełamać w La Liga duopol Barcelony i Realu. Gospodarzom dzisiejszego starcia to się udało.
W rep. Nigerii prawdopodobnie między słupkami wystąpi Francis Uzoho.
W Deportivo: "za słaby/młody" na rywalizację z Rubenem (ogórkiem).
W kadrze: wystarczająco dobry na Lewandowskiego.Nigeria zrobiła Deportivo trolling level master. ? pic.twitter.com/Xfsef4xVOo
— Tomasz Pietrzyk (@tomek2648) March 23, 2018
Goście także mają co wspominać. Tym bardziej, że są to wydarzenia stosunkowo jeszcze świeże. W sezonie 2012/2013 Malaga dzielnie walczyła w Lidze Mistrzów, by ostatecznie odpaść na etapie ćwierćfinałów, po pasjonującej rywalizacji z Borussią Dortmund. W tamtej ekipie z La Rosaleda brylowali m.in. Isco i Willy Caballero. Obecnie obaj są w topowych europejskich zespołach (odpowiednio: Real Madryt i Manchester City), zaś ich były team jest o krok od spadku z ligi hiszpańskiej.
Szejk Malagi interesuje się tylko klubem poprzez twittera. Mamy odpowiedź, dlaczego Malaga od przyszłego sezonu będzie grała w Segunda Division. Szkoda mi tak fajnego klubu, który jeszcze kilka lat temu grał w Lidze Europy. #LaZabawa
— Miłosz Tomecki (@m_tomecki) April 1, 2018
Rzeczywistość dla Deportivo nie wygląda niestety różowo. Drużynę przejął trzy miesiące temu Clarence Seedorf, piłkarska legenda. Jednakże na razie Holender nie potrafi dźwignąć swoich podopiecznych. Ciężko jeszcze prorokować, ale nie z każdego boiskowego geniusza wyrasta potem dobry szkoleniowiec. Ta zasada może się tyczyć także Seedorfa. Jego trenerska kariera nie jest na ten moment usłana różami:
Milan – 6 miesięcy, średnia punktów 1,59, zwolniony
Shenzhen – 5 miesięcy, średnia punktów 1,0, zwolniony
Deportivo – po 3 miesiącach: bez zwycięstwa, średnia punktów 0,38.
#Seedorf. 8 meczów, 0 zwycięstw z Deportivo, ale stylówka Holendra mistrzostwo LaLiga.
Trzeba się dostosować: kamizelka już nie pod, ale na marynarkę?? pic.twitter.com/cQgHhRQtL6
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) April 1, 2018
Malaga przystąpi do wieczornego starcia pozytywnie naładowana. W poprzedniej kolejce wreszcie wygrała i to z nie byle kim – z Villarreal. Ekipa z południa Hiszpanii nie prezentuje się w tych rozgrywkach aż tak źle, jak wskazywałyby na to jej wyniki. Przegrywa zwykle jedną bramką, tak jak choćby w spotkaniach z Sevillą, Valencią, Atletico, Realem Madryt, Las Palmas i Getafe. Nawet Barcelona ograła ją niedawno „tylko” 2:0. Cóż z tego, skoro za minimalne porażki punktów nie przyznają. Tych zawodnicy Jose Gonzaleza potrzebują, jak tlenu. Inaczej od przyszłego sezonu na La Rosaleda przyjeżdżać będą m.in. Gimnastic, Albacete czy Almeria.
W pierwszym pojedynku pomiędzy Deportivo, a Malagą, rozegranym w listopadzie ubiegłego roku, lepsi byli dzisiejsi goście. Zwyciężyli 3:2. Trzy gole w jednej batalii zdobyli w bieżącej kampanii jeszcze tylko raz – z Athletic. Oba zespoły czują powagę sytuacji. Wisi nad nimi widmo spadku. Nikt nie będzie chciał popełnić najmniejszego błędu. Z drugiej strony remis też nikogo nie urządza. Tym bardziej warto więc na moment zostać hiszpańskim hipsterem i zobaczyć tę konfrontację (Kurs na mecz w forBET: 1.95 – 3.45 – 4.30). Emocje gwarantowane!
***
O zapowiadane wyżej starcie zapytaliśmy Dominika Piechotę, dziennikarza „Przeglądu Sportowego”, specjalizującego się w piłce hiszpańskiej.
W piątek ważny mecz dla dołu tabeli: Deportivo – Malaga. Któraś z tych drużyn może się jeszcze utrzymać?
Nie sądzę, żeby dla Malagi czy Deportivo utrzymanie było wciąż realne. Przede wszystkim dlatego, że nie są zależne tylko od siebie – muszą trzymać kciuki za potknięcia Levante i ciągle liczyć punkty. Trudno też wierzyć w jakąkolwiek z tych znanych marek, bo miały już swój czas, by odbić się od dna. Teraz pali im się grunt pod nogami, a ten bezpośredni pojedynek będzie co najwyżej upadkiem w przepaść dla jednej z tych ekip. Przegrany może już zacząć ogrywać młodzież, myśleć o planie rekonstrukcji i powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. W wygranym może jeszcze tlić się nadzieja na fenomenalny finisz, lecz nie sprzyja temu ani terminarz, ani różnica punktowa. Osiem punktów do Levante to jednak zbyt duża strata, choć po tej kolejce to może być już tylko pięć „oczek” między walenckim klubem, a SuperDepor.
Deportivo zatrudniło Seedorfa z powodów czysto marketingowych.
— Adam (@AdamRM77) April 1, 2018
Kto Twoim zdaniem spadnie w tym sezonie z La Liga?
Nie odkryję Ameryki, nie wymyślę też rewolucyjnych teorii. Zlecą Malaga, Deportivo i Las Palmas. Kanaryjczycy mieli naprawdę niezłe ostatnie tygodnie, ale nie widzę tego, by przegonili Levante. Żaby zaczęły punktować z Espanyolem, Getafe, Eibarem i Gironą. Naprawdę są na fali. Nie grają atrakcyjnie, ale potrafią kończyć z pozytywnymi rezultatami. Jak już zaczynasz zbierać punkty, to idziesz dalej z prawem serii. Na moje, dwa wielkie ośrodki – La Coruna i Malaga – stracą LaLigę. W Walencji pozostaną dwa kluby.
Zdaniem wielu Malaga nie prezentuje się tak źle na boisku, ale nie widać tego w zdobyczy punktowej. Z kolei Deportivo zatrudniło chyba niezbyt odpowiedniego szkoleniowca – wielkie nazwisko piłkarskie, ale bez przydatnego doświadczenia.
A mnie bolą zęby, kiedy patrzę na Malagę. Ma lepszą kadrę niż chociażby Eibar, który gra w tym roku niesamowicie dobrze. Najbardziej marnuje potencjał personalny w całej lidze. To jedno wielkie rozczarowanie. Gdyby się utrzymała, po prostu byłoby to niezasłużone. Co do Deportivo – podjęli bardzo zły wybór. Nie zatrudnili trenera, tylko właśnie nazwisko. Galisyjczycy nie wygrywają, ale Seedorf i tak widzi same pozytywy. To może już kibiców irytować. Ale w obu przypadkach zły przykład idzie z góry, czyli od zarządzających klubami. Będzie trzeba poważnie zastanowić się nad ich przyszłością. Postawić na młodych graczy i skupić się na tym, by wrócić na rozsądnych zasadach do najwyższej klasy rozgrywkowej.