Sopocianie przegrali w ostatnim meczu na wyjeździe ze Startem Lublin dość wyraźnie, bo 12 punktami. Ostrowianie męczyli się (96:94) na swoim parkiecie z GTK Gliwicami. Trefl cały czas jest niepewny udziału w play-off. Stal chce koniecznie wspiąć się jeszcze wyżej w tabeli Energa Basket Ligi. Obu zespołom zależy więc na wygranej. forBET wycenia triumf Sopotu na 2.15, a Ostrowa na 1.75. Jak będzie?
„Drużyna gości na pewno przyjedzie do nas zmotywowana, bo od kilku tygodni prezentuje się naprawdę solidnie i ma realne szanse, aby rundę zasadniczą skończyć nawet w czołowej trójce (…) W sobotę spodziewam się świetnego widowiska. Obie drużyny maja swoje cele, o które muszą walczyć w każdym spotkaniu, więc na pewno kibiców czeka 40 minut walki i, mam nadzieję, dobrej koszykówki”
– powiedział podkoszowy Trefla, Grzegorz Kulka (treflsopot.pl), który w sobotę zagra z konieczności – po kontuzji Artura Mielczarka – na pozycji nr 4.
Sopocianie w ostatniej kolejce EBL się nie popisali. Owszem, Start jest, zwłaszcza na swoim terenie, groźnym rywalem dla każdego, ale brak zwycięstwa w stolicy Lubelskiego może sporo kosztować. Zaskakująco źle w Lublinie zagrał Obie Trotter. Amerykanin – ubiegłoroczny lider Polskiego Cukru Toruń – wrócił do naszego kraju z przygody w Rumunii w znakomitym stylu. Potrafił np. rzucić wielkiemu Stelmetowi 24 punkty, pięć więcej trafił w spotkaniu z Turowem. A od trzech meczów jego forma jest wielkim rozczarowaniem. Żeby słabej Legii rzucić tylko 2, a Lublinowi 3 „oczka”?! Coś tu nie gra, Trotter zgubił gdzieś swoją skuteczność. Bez jego właściwej koszykarsko postawy będzie o zwycięstwo piekielnie trudno.
Powrót do dobrej dyspozycji Trotterowi utrudni fakt, że jego bezpośrednim rywalem będzie Aaron Johnson. Niewielki, bo mierzący około 170 cm wzrostu, rozgrywający jest „żywym srebrem”. Wyjątkowo dynamicznym, wiele widzącym na parkiecie zawodnikiem. Johnson jest jednym z kandydatów do MVP sezonu, a jego poważnym argumentem jest liczba asyst na mecz: 8,2 – bezsprzecznie najwięcej w lidze.
Amerykanin wyjątkowo dobrze rozumie się z rosłym Adamem Łapetą. W sobotę jednak środkowy nie wybiegnie na parkiet, ponieważ doznał niedawno urazu dłoni. Mimo to, podkoszowa siła Stali i tak jest imponująca: Mateusz Kostrzewski, Grzegorz Surmacz i znakomita dwójka z Bałkanów Jure Skifić i Nikola Marković robią w tym sektorze boiska „dobrą robotę”.
Ten ostatni jest doskonale znany w Sopocie. Grał w Treflu w poprzednim sezonie i zaczął w nim obecne rozgrywki. Później przeniósł się do Stelmetu, ale w Zielonej Górze jest zbyt wielka konkurencja, więc postanowił znaleźć swoje miejsce w Ostrowie. I chyba nie żałuje. A i szefowie klubu muszą być z niego zadowoleni, bo z miejsca stał się ważnym ogniwem drużyny.
W Stali jest spore parcie na tegoroczny sukces. Budżet pozwala tam utrzymywać wyrównany, szeroki skład, który w ostatnim czasie został jeszcze dodatkowo wzmocniony. Do Ostrowa z ligi australijskiej przyleciał Amerykanin Stephen Holt. 26-latek może grać na pozycjach nr 2 i 3 i zapewne dostanie szansę debiutu już w spotkaniu z Treflem.
Mecz w Sopocie zapowiada się wyjątkowo interesująco. Faworytem są przyjezdni, ale i gospodarze nie położą się przed twardo fizycznie grającą ekipą Stali. Do tego potrzeba nie tylko Trottera i dobrego zastępstwa za Mielczarka, lecz także utrzymania formy z Lublina przez Jakuba Karolaka i Filipa Dylewicza oraz mniej więcej takich, jak poniżej akcji środkowego Steve’a Zacka. Choć wątpliwe, że obrona Stali mu na nie pozwoli: