Trzeci triumf z rzędu! Iga Świątek najlepsza w Dosze
Emocji nie brakowało, wszystko w tym meczu zmieniało się jak w kalejdoskopie, ale udało się! Liderka światowego rankingu Iga Świątek wygrała 7:6(8), 6:2 z Kazaszką Jeleną Rybakiną w finale turnieju WTA 1000 w Dosze i po raz trzeci z rzędu triumfowała w tej imprezie. Dzięki temu zwycięstwu powiększy przewagę w rankingu WTA.
Estonka Anett Kontaveit, Amerykanka Jessica Pegula i teraz Jelena Rybakina z Kazachstanu to rywalki, które Iga Świątek pokonała w trzech ostatnich finałach imprezy w Dosze. Polka wygrała w Katarze już 14 spotkań z rzędu, a przed nią żadna tenisistka nie triumfowała trzykrotnie w tym prestiżowym turnieju – rozgrywanym od 2001 roku (po dwa wygrane finały mają Rosjanki Anastasia Myskina i Maria Szarapowa, Białorusinka Victoria Azarenka i Czeszka Petra Kvitová).
Liderka światowego rankingu była przed decydującym starciem w Dosze w lepszej sytuacji od przeciwniczki, bo traf chciał, że w ogóle nie musiała wyjść na kort w półfinale. Karolina Pliskova (59. WTA) zrezygnowała z gry z powodu kontuzji pleców. Co ciekawe taka sytuacja już raz się zdarzyła: przed rokiem w Dubaju Czeszka poddała Idze ćwierćfinał. Poza tym trzy mecze z Polką przegrała na korcie. „Cieszę się z kolejnego finału tutaj w Dosze, ale chciałabym, abyśmy mogły zagrać wieczorem i dostarczyć wam dobrej zabawy. Mam nadzieję, że wkrótce wyzdrowiejesz Karolina. Gratulacje dla ciebie i twojego teamu za wspaniałe dwa tygodnie” – napisała Iga w mediach społecznościowych na wieść o urazie koleżanki. Mniej szczęścia od losu miała Rybakina (4. WTA): ona musiała zmierzyć się w półfinale z Rosjanką Anastasiją Pawluczenkową (32. WTA), którą pokonała jednak dość łatwo 6:2, 6:4.
Sam finał był niezwykle dramatyczny i trwał dwie godziny i 17 minut. Szczególnie wiele emocji i zwrotów akcji przyniósł pierwszy set – jak wyliczyli statystycy najdłuższy w zawodowej karierze Igi (90 minut). Już w pierwszym gemie Polka, kilka razy serwująca w aut, została przełamana przez rywalkę. Po chwili miała szansę na szybki rewanż, ale nie wykorzystała break pointa, a Kazaszka podwyższyła prowadzenie. Widać było, że obrończyni tytułu gra nerwowo, co wykorzystała Rybakina, ponownie przełamała Świątek i prowadziła już 4:1. Wtedy zdarzyła się rzecz niecodzienna: przy stanie 30:30 w szóstym gemie reprezentantka Kazachstanu serwując uderzyła się rakietą w nogę, co wywołało krwawienie. Grę przerwano, aby zawodniczka mogła zostać opatrzona.
Okazało się, że był to punkt zwrotny seta: Rybakina wyraźnie straciła rytm, a Świątek jakby dostała skrzydeł. Teraz to ona przełamała przeciwniczkę, w kolejnym gemie obroniła podanie, choć Kazaszka miała break pointa, a potem ponownie wygrała gema przy serwisie rywalki i zrobiło się 4:4. Temperatura spotkania rosła, bo za moment Polka mogła zostać przełamana, ale ponownie obroniła podanie i to ona prowadziła 5:4. Gdy wydawało się, że raszynianka pójdzie za ciosem, w jedenastym gemie to ona została przełamana. Rybakina prowadziła 6:5 i serwowała, więc miała wszystkie karty w swoich rękach. I znów w tym tenisowym rollercoasterze wagonik skręcił w inną stronę, bo break pointa wypracowała sobie Świątek. Po chwili było 6:6, a zwyciężczynię seta miał wskazać tie-break.
Widownia w Dosze oglądała tenis na najwyższym poziomie. Lepiej zaczęła Polka i na zmianę stron schodziła przy prowadzeniu 4:2, ale jej błędy serwisowe spowodowały, że zaraz mieliśmy remis. Liderki rankingu to nie zbiło z tropu, wyszła na prowadzenie 6:4 i miała dwie piłki setowe. Nie wykorzystała ich, znów był remis, a potem to Rybakina mogła rozstrzygnąć seta na swoją korzyść, ale Iga się obroniła i to ona miała znów setbola, znów go nie wykorzystała. Było 8:8. Horror zakończył się jednak po myśli polskich kibiców, bo to Świątek miała zaraz czwartą szansę na zwycięstwo i ją wykorzystała.
Drugi set miał już mniejszą dramaturgię. Co prawda w drugim gemie Polka musiała bronić dwóch break pointów, ale misja zakończyła się powodzeniem, a w kolejnym gemie to ona miała szansę na przełamanie i to się udało. Obrończyni tytułu grała coraz pewniej, a Kazaszka opadała z sił. W siódmym gemie ponownie oddała przeciwniczce podanie, a ta już nie zmarnowała takiej okazji i pewnie wygrała seta 6:2. To dla niej pierwszy tytuł w tym roku, a już osiemnasty w karierze. „Jestem taka szczęśliwa! Dzięki drużyno!” – napisała po triumfie w mediach społecznościowych.
Polka powiększy przewagę w światowym rankingu nad Białorusinką Aryną Sabalenką, bo w tym roku turniej w Dosze był „tysięcznikiem”, a przed rokiem miał rangę WTA 500. Świątek będzie mieć w poniedziałek 10 300 punktów i o 1395 będzie wyprzedzać wiceliderkę. Obie tenisistki wystąpią teraz w turnieju WTA 1000 w Dubaju. Przed rokiem raszynianka dotarła tam do finału. Teraz zacznie zmagania od II rundy, w której zagra z Amerykanką Sloane Stephens (39. WTA) lub Francuzką Clarą Burel (46. WTA).
W Dubaju zobaczymy też dwie inne Polki: Magdę Linette, która zacznie rywalizację od meczu z Japonką Nao Hibino, z którą kilka dni temu wygrała w Dosze oraz kwalifikantkę Magdalenę Fręch, która zagra z Jekateriną Aleksandrową (14.). Hubert Huracz też wystąpi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale turniej panów rusza dopiero 26 lutego.