Świątek nie wygrała w Stuttgarcie, ale zaczyna setny tydzień na czele rankingu

tenis

Jest dopiero dziewiątą tenisistką, która dokonała takiej sztuki! Iga Świątek rozpoczęła setny tydzień na pozycji liderki rankingu WTA. Raszynianka jest też najmłodszą zawodniczką w XXI wieku, której się to udało.

Wcześniej Polka nie wygrała niestety po raz trzeci turnieju WTA 500 w niemieckim Stuttgarcie, bo w półfinale uległa 3:6, 6:4, 3:6 reprezentantce Kazachstanu Jelenie Rybakinie. Z kolei w finale turnieju WTA 250 we francuskim Rouen Magda Linette przegrała 1:6, 6:2, 2:6 z Amerykanką Sloane Stephens.

Iga Świątek zadebiutowała na czele rankingu WTA 4 kwietnia 2022 roku. W fotelu liderki zastąpiła Ashleigh Barty, która zakończyła sportową karierę. Australijka otwierała rankingową listę przez 121 tygodni (od 24 czerwca 2019 roku), co aktualnie daje jej siódme miejsce w historii. Jako liderka światowego rankingu Polka odniosła dotąd 123 zwycięstwa i doznała 21 porażek. Po 75 tygodniach nieprzerwanego panowania zdetronizowała ją  Białorusinka Aryna Sabalenka, ale tylko na osiem tygodni, gdy Świątek wróciła na pierwsze miejsce.

Jeśli Polka nie zaliczy na przełomie maja i czerwca wpadki w wielkoszlemowym turnieju French Open na kortach Rolanda Garrosa, gdzie bronić będzie 2 000 punktów za ubiegłoroczny triumf, to nie powinna stracić rankingowego prowadzenia jeszcze przez wiele tygodni.

Rekordzistką pod względem liczby tygodni na czele rankingu WTA pozostaje Niemka  Steffi Graf – 377. Liczbę trzystu tygodni przekroczyły jeszcze Amerykanki Martina Navratilova – 332 i Serena Williams – 319. Co najmniej dwieście tygodni na szczycie spędziły Amerykanka  Chris Evert – 260 i  Szwajcarka Martina Hingis – 209.

Iga Świątek tymczasem bez trzeciego Porsche, czyli zwyczajowej nagrody, zakończyła udział w turnieju w Stuttgarcie (gdzie była najlepsza w dwóch poprzednich latach). Polka nie poradziła sobie z Jeleną Rybakiną (4. WTA), która wybitnie jej „nie leży”.  Z sześciu pojedynków wygrała z Kazaszką tylko dwa, choć jeden niedawno, w finale w Dausze. Tym razem nie było powtórki, choć mecz lepiej zaczęła Świątek, która od razu przełamała rywalkę. To były jednak miłe złego początki, bo potem to nasza tenisistka dwukrotnie straciła podanie, a mogła i trzeci raz, gdy Rybakina w ósmym gemie miała cztery breakpointy. Ostatecznie zwycięstwo 6:3 przypieczętowała w kolejnym gemie.

Druga partia była bardzo wyrównana, a aż do dziewiątego gema obie zawodniczki broniły swoich serwisów. Wtedy jednak to Iga wykorzystała chwilową słabość przeciwniczki, przełamała ją, wygrała 6:4 i wyrównała stan meczu. A decydujący set znów nie był łatwy dla liderki rankingu, która miała olbrzymie problemy przy własnym podaniu. W pierwszym gemie musiała obronić dwa breakpointy, w trzecim aż... pięć, a w piątym w końcu jej obrona została skruszona przy drugim breakpoincie. Rybakina nie roztrwoniła tej przewagi, a w ostatnim gemie jeszcze raz przełamała Igę i wygrała 6:3.

Tym samym Polka przerwała serię 10 zwycięstw na niemieckim korcie. A Kazaszka pokonała w finale  6:2, 6:2 Ukrainkę Martę Kostyuk i sięgnęła po trzeci tytuł w sezonie (wcześniej wygrała w Abu Zabi i Brisbane). Przed Świątek start w turnieju WTA 1000 w Madrycie.

W weekend blisko wielkiego sukcesu była też Magda Linette. Zajmująca 60. miejsce w rankingu WTA Polka zagrała z rozstawioną z szóstką Amerykanką Sloane Stephens (39. WTA) w finale turnieju w Rouen. Wcześniej, w półfinale, wyeliminowała rozstawioną z trójką  Ukrainkę Anhelinę Kalininę (32. WTA) z którą wygrała  6:1, 4:6, 6:2. Potem już tak dobrze nie było, a w czwartym pojedynku ze Stephens czwarty raz lepsza była Amerykanka. W pierwszej partii Polka nie miała wiele do powiedzenia, po wygraniu pierwszego gema... przegrała wszystkie pozostałe, aż trzykrotnie tracąc serwis. Druga partia przyniosła podobny scenariusz, tyle że tym razem karty rozdawała Linette. Dwukrotnie to ona przełamała rywalkę, prowadziła już 5:1 i nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa. Niestety ostatnie słowo w finale należało do wyżej notowanej tenisistki. Stephens w trzeciej odsłonie dwukrotnie odebrała podanie poznaniance, tym razem to ona wyszła na prowadzenie 5:1 i choć Linette nie rzuciła rękawicy i nawet przełamała przeciwniczkę w siódmym gemie, zaraz to ona straciła podanie po raz trzeci i przegrała 2:6. Dla Amerykanki to ósme turniejowe zwycięstwo.

Tym samym nie udało się Polce zdobyć trzeciego tytułu w karierze (wygrywała w Nowym Jorku w 2019 oraz w Hua Hin w Tajlandii w 2020 roku). Awansowała jednak na 48. miejsce w rankingu  i wyprzedziła Magdalenę Fręch, która jest 51. Obie tenisistki również zobaczymy w Madrycie.

 

Zdjęcie: PZT


Udostępnij ten artykuł na swoim profilu:

Artykuły powiązane