Każda seria kiedyś się kończy, co udowodniła liderka światowego rankingu. Iga Świątek przegrała nieoczekiwanie 4:6, 2:6 z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową w IV rundzie turnieju WTA 1000 w amerykańskim Miami , ale zachowa sporą rankingową przewagę nad rywalkami i będzie mogła nieco odpocząć.
Z Florydą pożegnał się też w 1/8 finału rozstawiony z ósemką Hubert Hurkacz po porażce 6:3, 3:6, 6:7(3) z Bułgarem Grigorem Dimitrowem w turnieju ATP 1000, a o wszystkim decydowały... milimetry.
Iga Świątek nie zdobędzie po raz drugi w karierze tzw. Sunshine Double, czyli nie wygra w jednym sezonie dwóch amerykańskich, „słonecznych” tysięczników w Indian Wells i Miami. Polka zakończyła serię ośmiu zwycięstw i musiała uznać wyższość Rosjanki Jekaterini Aleksandrowej (16. WTA), z którą spotkała się piąty raz i dopiero po raz drugi przegrała. Od początku było widać, że nasza tenisistka nie ma swojego dnia, a oznaki zmęczenia można było zauważyć już podczas poprzedniego starcia z Czeszką Lindą Noskovą.
Polka straciła podanie już w pierwszym gemie i – jak się potem okazało – miało to kluczowe znaczenie w secie, bo potem obie tenisistki dobrze serwowały i pilnowały, aby nie dać się przełamać. Świątek miała w szóstym gemie break pointa, ale go nie wykorzystała. Potem sama się broniła, gdy dwie okazje na przełamanie zyskała Aleksandrowa, ale udało jej się utrzymać podanie. Ostatecznie Rosjanka wygrała 6:4.
W drugiej odsłonie było jeszcze gorzej. Polka nie mogła znaleźć recepty na świetnie serwującą rywalkę, a sama prezentowała się coraz słabiej. Aleksandrowej udało się ją przełamać już w trzecim gemie, po chwili to powtórzyła i prowadziła już 5:1. Raszynianka nie miała sił, aby ją dogonić i przegrała 2:6. Tym samym w Miami nie ma już trzech czołowych zawodniczek świata, bo wcześniej z turnieju odpadły, przeżywająca żałobę po śmierci byłego chłopaka Konstantina Kolcowa, wiceliderka Aryna Sabalenka z Białorusi i trzecia w zestawieniu Amerykanka Coco Gauff.
– Oczywiście jestem rozczarowana, bo chciałam lepiej zaprezentować się w Miami. Jednak trzeba przyznać, że rywalka zagrała niesamowity mecz – mówiła po meczu Świątek. – To nie jest tak, że za każdym razem będę grała idealnie – dodała i przyznała, że Wielkanoc spędzi w kraju, a potem czeka ją występ w kwalifikacjach Billie Jean King Cup, czyli dawnego Pucharu Federacji. Polska zagra w Biel ze Szwajcarią, a mecze odbędą się w dniach 12-13 kwietnia. Finał odbędzie się w listopadzie, w Sewilli.
Świątek, która przed rokiem nie startowała w Miami, za awans do 1/8 finału zyska 120 punktów i powiększy przewagę w rankingu nad Sabalenką do 2790 punktów.
A gorycz porażki w Miami musiał przełknąć też Hubert Hurkacz (9. ATP). On najpierw uporał się w III rundzie z Amerykaninem Sebastianem Kordą (29. ATP), którego pokonał po zaciekłym meczu 7:6(5), 6:7(5), 6:3 i udowodnił, że mimo wielu trudności ma na niego patent – to było już czwarte zwycięstwo Polaka w piątym pojedynku między nimi. Kolejny raz potwierdziło się też, że gdy na korcie oglądamy wrocławianina, to kibice mogą oczekiwać tie-breaków. Tym razem w jednym lepszy był nasz tenisista, a w drugim musiał uznać wyższość rywala. Na uwagę zasługuje fakt, że pierwsze i jedyne przełamanie w meczu nastąpiło dopiero w trzeciej partii, a cieszyć mógł się Hurkacz, który już nie wypuścił wygranej.
Gorzej poszło mu w IV rundzie, gdzie na jego drodze stanął Bułgar Grigor Dimitrow (12. ATP). Jak dotąd nasz najlepszy tenisista nie potrafi znaleźć recepty na pokonanie tego przeciwnika, bo w ich piątym pojedynku piąty raz przegrał, choć niewiele brakowało, a to on zagrałby w ćwierćfinale. W pierwszym secie obaj gracze bronili swoich podań, aż w końcu Polak wykorzystał szansę na przełamanie Bułgara, wyszedł na prowadzenie 5:3 i już go nie oddał. W kolejnej partii sytuacja się odwróciła, bo to Dimitrow odebrał Hurkaczowi podanie w szóstym gemie i też dowiózł wygraną do końca.
Decydująca odsłona toczyła się utartym szlakiem i choć obaj zawodnicy mieli okazję na przełamanie, to ich nie wykorzystali, a o zwycięzcy seta i meczu miał zdecydować – a jakże! – tie-break. Tutaj doszło do niecodziennej sytuacji, która najprawdopodobniej kosztowała Polaka wygraną . Przy remisie 2-2 i podaniu Hurkacza ten był bliski zdobycia punktu, ale przy swojej akcji delikatnie dotknął stopą siatki. Punkt otrzymał rywal i wybuchła awantura, bo Polak przysięgał, że niczego nie dotykał. W złości rzucił rakietę i nawet... niemal przysiadł na siatce. Wynik nie został jednak skorygowany, a wytrącony z równowagi Hurkacz już nie potrafił dogonić Bułgara.
Teraz czeka go podróż do Portugalii, gdzie na początku kwietnia wystąpi w turnieju ATP 250 w Estoril. Tam zagra z dwójką, a wyżej rozstawiony będzie jedynie Norweg Casper Ruud.
Zdjęcie: Wikimedia
Lekkoatletyka Sporty wodne Żeglarstwo Wioślarstwo Kajakarstwo Tenis Tenis stołowy Snowboard Łyżwiarstwo Boks Narciarstwo Biathlon Hokej Saneczkarstwo Zapasy Judo Podnoszenie ciężarów Szermierka Koszykówka Badminton Piłka siatkowa Piłka ręczna Gimnastyka Jeździectwo Strzelectwo Łucznictwo Kolarstwo Amp Futbol Rugby Sport motorowy Wspinaczka Pięciobój nowoczesny Korfball Inne