Zwycięski marsz Świątek w Madrycie, przegrany bój Linette
Znakomicie radzi sobie dotąd w Hiszpanii liderka światowego rankingu. Iga Świątek pokonała 6:1, 6:1 Rumunkę Soranę Cirsteę i jest w IV rundzie turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. Wcześniej łatwo uporała się z Chinką Xiyu Wang, wygrywając 6:1, 6:4.
Po zaciętej walce z turniejem pożegnała się Magda Linette, która uległa 4:6, 6:3, 3:6 drugiej rakiecie świata, Białorusince Arynie Sabalence. W III rundzie turnieju ATP 1000 jest za to rozstawiony z ósemką Hubert Hurkacz, po pokonaniu 6:1, 7:5 Brytyjczyka Jacka Drapera.
Iga Świątek przed rokiem dotarła w Madrycie do finału, gdzie lepsza okazała się Aryna Sabalenka, która wówczas wygrała tutejszy turniej po raz drugi. Teraz, według statystyków, największe szanse na triumf ma Polka, a Sabalenka znalazła się tu ledwie na piątym miejscu (za Rosjanką Jeleną Rybakiną oraz Amerykankami Coco Gauff i Danielle Collins). Czy przewidywania się sprawdzą?
Na razie nasza czołowa tenisistka prezentuje się na madryckim korcie bardzo dobrze. W I rundzie miała wolny los, a w II pewnie uporała się z Chinką Xiyu Wang (52. WTA). To było premierowe starcie obydwu zawodniczek, które znakomicie ułożyło się Polce. Świątek już na początku przełamała rywalkę, za chwilę zrobiła to ponownie i szybko wyszła na prowadzenie 4:0, którego już nie oddała, a seta zakończyła trzecim przełamaniem i wygraną 6:1.
Nieco więcej emocji przyniosła kibicom druga partia, w której liderka rankingu złapała chwilową zadyszkę. W drugim gemie odebrała rywalce podanie, prowadziła 3:0, ale w siódmym gemie nieoczekiwanie sama straciła serwis, aby w kolejnym nie zdobyć nawet punktu. Zrobiło się 4:4, ale na więcej Świątek już nie pozwoliła Chince. Poprawiła grę, przełamała ją ponownie i wygrała 6:4. Szkoda tylko, że kort centralny świecił tego dnia pustkami...
W kolejnej rundzie Polce poszło jeszcze lepiej. Mecz z Soraną Cirsteą (27. WTA) raszynianka zaczęła od trzech przełamań i prowadzenia 5:0. Trzeba jednak dodać, że set wcale nie był tak jednostronny, jak pokazuje suchy wynik. Przykładem może być piąty gem, gdy Świątek potrzebowała aż pięciu breakpointów, by odebrać podanie Rumunce. Ta nie poddawała się do końca i gdy liderka rankingu serwowała po wygraną, nieoczekiwanie została przełamana przez Cirsteę. Potem kibice byli świadkami pasjonującego gema, który ostatecznie po trzecim breakpoincie padł łupem Polki. Ta wygrała ostatecznie seta 6:1. W drugiej partii tylu wrażeń już nie było, wyżej rozstawiona tenisistka przełamała przeciwniczkę w czwartym gemie, potem to powtórzyła i zwyciężyła 6:1. W czwartym spotkaniu z Rumunką Świątek czwarty raz była górą.
– Musiałam wstać bardzo wcześnie, ale cieszę się, że zagrałam solidnie i teraz mam resztę dnia wolne – cieszyła się po spotkaniu Polka. W 1/8 finału jej rywalką będzie Sara Sorribes Tormo (55. WTA), która wyeliminowała rozstawioną z numerem 23 Białorusinkę Wiktorię Azarenkę. Iga mierzyła się z Hiszpanką trzykrotnie i zawsze wygrywała.
Z Madrytem pożegnała się z kolei Magda Linette (48. WTA), która może pakować walizki z podniesioną głową, bo zagrała dobry mecz z wiceliderką światowego rankingu Aryną Sabalenką. Ich starcie trwało ponad dwie godziny i było bardzo wyrównane. Linette dała się przełamać w trzecim gemie i – jak się potem okazało – miało to kluczowe znaczenie dla pierwszego seta, bo potem obie zawodniczki broniły już swoich podań. Polka miała szansę na odebranie serwisu Sabalence, ale w czwartym gemie nie wykorzystała dwóch breakpointów. Ostatecznie uległa 4:6. Druga partia miała niemal bliźniaczy przebieg, ale teraz to Linette udało się przełamać Białorusinkę w czwartym gemie, co wystarczyło do wygranej 6:3.
Decydującego seta poznanianka mogła zacząć od przełamania, ale nie wykorzystała dwóch breakpointów. Potem obie tenisistki dobrze serwowały, aż przyszedł gem ósmy i Linette dała się zaskoczyć przeciwniczce, choć tej ostatniej pomógł nieco przypadek. Decydująca piłka zahaczyła o taśmę, przez co nasza zawodniczka nie zdołała do niej dobiec. Straciła niestety podanie, a za chwilę Sabalenka dokończyła dzieło i wygrała 6:3. Było blisko, ale to druga rakieta świata w czwartym meczu czwarty raz pokonała Polkę.
A w stolicy Hiszpanii gra też Hubert Hurkacz (9. ATP), rozstawiony z numerem osiem. W 2022 roku doszedł do ćwierćfinału, a przed rokiem zakończył udział na III rundzie. Teraz w I rundzie miał wolny los, a w II poradził sobie z Brytyjczykiem Jackiem Draperem (43. ATP). Polak rozpoczął spotkanie z przytupem, serwował bardzo pewnie, szybko dwukrotnie przełamał rywala i prowadził już 5:0. Set zakończył się wynikiem 6:1 i trwał raptem 32 minuty. Po przerwie gra się wyrównała, a do stanu 5:5 żaden z graczy nie miał szansy na odebranie rywalowi podania. Zmieniło się to w gemie jedenastym, po zaciętej rywalizacji na przewagi drugiego breakpointa wykorzystał Polak i za chwilę zakończył partię 7:5. Hurkacz pokonał Drapera czwarty raz w piątym meczu.
– W pierwszym secie grałem solidnie, agresywnie. Drugi był bardziej wyrównany, bo Jack podniósł swój poziom gry – ocenił nasz tenisista. W III rundzie jego przeciwnikiem będzie Niemiec Daniel Atlmaier (61. ATP). To będzie ich pierwsze starcie.
Zdjęcie: Wikimedia