Veni, vidi, vici! Świątek najlepsza w Rzymie
Kibice tenisa ostrzyli sobie zęby na kolejny epicki pojedynek pomiędzy liderką światowego rankingu Igą Świątek, a białoruską wiceliderką Aryną Sabalenką, ale tym razem ich mecz był dość jednostronny. Polka wygrała 6:2, 6:3 w finale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie. To jej 21. triumf w karierze.
Tak jak kibicom piłki nożnej nigdy nie znudzą się mecze Realu Madryt z Barceloną, tak fani tenisa zakochali się już chyba w starciach Igi Świątek z Aryną Sabalenką. Ta ostatnia stanęła we włoskiej stolicy przed szansą rewanżu za niedawną porażkę w Madrycie, gdy również uległa Polce w finale, ale tam ich bój trwał ponad trzy godziny, a szala zwycięstwa przesuwała się z jednej strony na drugą.
Tym razem pojedynek miał inny przebieg, a liderka rankingu w zasadzie miała mecz cały czas pod kontrolą. Już w trzecim gemie pierwszego seta udało jej się przełamać rywalkę. Ta nie miała dobrego dnia, bo przy kolejnym serwisie również omal go nie straciła, ale udało jej się obronić breakpointa. Co się jednak odwlecze... W siódmym gemie Świątek kolejny raz odebrała podanie Białorusince i zakończyła partię 6:2.
Kibice mogli żywić nadzieję, że obraz gry zmieni się w kolejnej odsłonie, bo Sabalenka jakby dostała wiatru w żagle, a raszynianka notowała gorszy okres gry. W drugim, morderczym gemie, wiceliderka rankingu miała aż pięć szans na przełamanie Polki, ale ta cudem się wybroniła. Przy kolejnym serwisie Igi przeciwniczka zanotowała kolejne dwa breakpointy, ale znów nie udało jej się postawić kropki nad „i”. A, że niewykorzystane szanse się mszczą, Sabalenka przekonała się w siódmym gemie, gdy Świątek wreszcie wróciła do odpowiedniego rytmu i odebrała podanie rywalce. Coraz bardziej zdenerwowana i podłamana Białorusinka po chwili kolejny raz została przełamana i uległa 3:6. W całym meczu Sabalenka popełniła aż 28 niewymuszonych błędów, przy ledwie ośmiu Polki.
Tym samym w jedenastym starciu między tymi dwiema wielkimi tenisistkami Świątek wygrała już po raz ósmy. Z żadną zawodniczką Polka nie grała częściej, a jedenastokrotnie spotykała się na korcie jeszcze tylko z Amerykanką Coco Gauff, którą pokonała dziesięć razy. To był zarazem szósty mecz Polki z Białorusinką jako dwóch najlepszych rakiet świata. Iga wygrała czterokrotnie.
– Aryna, kolejny finał, kolejna bitwa. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Z tym Paryżem zobaczymy, jak będzie. Cieszę się, że tak stabilnie gram od kilku tygodni. Bez mojego zespołu nie byłoby to możliwe – skomentowała po spotkaniu Świątek. Wcześniej Aryna żartowała, że okazja do rewanżu będzie w finale wielkoszlemowego turnieju French Open i tam wreszcie pokona Polkę.
Iga Świątek wygrała dziewiąty mecz finałowy z rzędu. To już jej trzeci triumf w Rzymie, po sukcesach w 2021 i 2022 roku. Polka napisała też świetną historię, bo została dopiero trzecią tenisistką, która w jednym sezonie triumfowała i w Madrycie, i w Rzymie. W 2009 roku sztuki tej dokonała Rosjanka Dinara Safina, a w 2013 roku Amerykanka Serena Williams.
Dla naszej tenisistki to już 21. wygrany turniej WTA i czwarty w tym roku. Wcześniej była najlepsza w Dausze, Indian Wells i wspomnianym Madrycie. Teraz przed nią start w wielkoszlemowym turnieju French Open na paryskich kortach Rolanda Garrosa, który rusza 26 maja. Polka będzie bronić tam tytułu.
We francuskiej stolicy zobaczymy też Huberta Hurkacza (9. ATP). Wcześniej na kort wyjdą Magda Linette (48. WTA) i Magdalena Fręch (55. WTA), które w tym tygodniu zagrają w turnieju WTA 500 w Strasburgu.
Zdjęcie: screen YouTube