Tenisowe deja vu: Świątek z Sabalenką w rzymskim finale
To już staje się tenisowym klasykiem: kilkanaście dni po madryckim finale liderka światowego rankingu Iga Świątek zmierzy się z białoruską wiceliderką Aryną Sabalenką w kolejnym meczu finałowym, tym razem turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie. W półfinale Polka pokonała 6:4, 6:3 rozstawioną z trójką Amerykankę Coco Gauff.
Iga Świątek notuje dotąd rewelacyjny sezon. Finał w Rzymie jest jej czwartym w tym roku, po Madrycie, Indian Wells i Dausze, a co najważniejsze, wszystkie te pojedynki nasza tenisistka rozstrzygnęła na swoją korzyść, tak jak ten ostatni, prawdziwy thriller z Sabalenką w hiszpańskiej stolicy. Teraz w Rzymie dwie najlepsze obecnie zawodniczki globu spotkają się już po raz jedenasty, a będzie to zarazem ich piąte starcie jako liderki i wiceliderki rankingu WTA. Siedem z dotychczasowych meczów wygrała raszynianka (z czego trzy, gdy obie były na czele światowej stawki).
Co ciekawe do tej pory jedenaście razy Polka spotkała na korcie tylko jedną tenisistkę – Amerykankę Coco Gauff, z którą bez większych problemów uporała się w półfinale. Bo choć w pierwszym secie jako pierwsza straciła podanie, to szybko odrobiła stratę, aby niedługo potem przełamać rywalkę ponownie i wygrać 6:4. A druga odsłona nie miała już większej historii. Do stanu 2:2 gra była w miarę wyrównana, ale potem Coco straciła swój serwis i było wiadomo, że odrobić to niepowodzenie będzie ciężko. To zresztą Iga miała dwa breakpointy w siódmym gemie, ale wtedy Gauff jeszcze się obroniła. Potem to Amerykanka wypracowała szansę na przełamanie wyżej notowanej przeciwniczki, ale ta sztuka jej się nie powiodła i za chwilę sama została przełamana i uległa 3:6.
Iga Świątek ma z Amerykanką kosmiczny wręcz bilans, bo z jedenastu spotkań wygrała aż dziesięć. – Po prostu staram się bawić, cieszyć tym, co się dzieje na korcie. Jestem bardzo dumna z siebie i mojego zespołu, że potrafię utrzymać wysoką formę, aby wygrywać kolejne mecze – powiedziała po meczu. Dodajmy, że w ćwierćfinale wygrała 6:1, 6:3 z Amerykanką Madison Keys (16. WTA), a wcześniej pokonała 6:3, 7:6(4) Niemkę Angelique Kerber (331. WTA), 6:3, 6:4 reprezentującą Kazachstan Julię Putincewą (41. WTA) oraz 6:0, 6:2 Amerykankę Bernardę Perę (72. WTA).
Polska tenisistka pisze tym samym piękną historię tej dyscypliny, bo do tej pory wygrała 75 spotkań na mączce i tylko 10 przegrała. Jedynie cztery zawodniczki w erze Open zanotowały wyższy procent zwycięstw (Niemka Steffi Graf, Australijka Margaret Court i Amerykanka Chris Evert).
W Rzymie Świątek przed rokiem odpadła w ćwierćfinale z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu, ale wygrała dwie poprzednie edycje w 2021 i 2022 roku (najwięcej, bo pięć triumfów ma Chris Evert). Niewiarygodne jest to, że choć turniej w Rzymie rozgrywany jest od 1930, dopiero... pierwszy raz w finale zmierzą się dwie najwyżej rozstawione tenisistki. Jeśli wygra Polka, będzie to jej 21. triumf w turnieju WTA. Jeśli lepsza okaże się Białorusinka, będzie to jej 15. zwycięstwo turniejowe i drugie w tym roku, po wygranej w wielkoszlemowym Australian Open.
Niestety w ślady Igi nie poszedł Hubert Hurkacz. Rozstawiony z numerem siódmym Polak przegrał 5:7, 6:3, 3:6 w ćwierćfinale turnieju ATP 1000 z Amerykaninem Tommym Paulem (16. ATP). Dla dziewiątego w świecie wrocławianina był to pierwszy w karierze ćwierćfinał w Rzymie. To było zarazem trzecie starcie obydwu tenisistów, Hurkacz przegrał po raz drugi.
Zdjęcie: screen YouTube