Ponad trzy tygodnie czekali kibice tenisa na powrót liderki światowego rankingu na kort. Iga Świątek zrobiła to w znakomitym stylu, bo pokonała 6:1, 6:1 Rumunkę Soranę Cirsteę w II rundzie turnieju WTA 1000 w Dosze. Ze zwycięstwa w Katarze cieszyła się też Magda Linette, po pokonaniu w I rundzie 6:1, 6:4 Japonki Nao Hibino. Niestety z turniejem pożegnała się trzecia z Polek, Magdalena Fręch, która również w I rundzie uległa 3:6, 6:3, 3:6 Białorusince Wiktorii Azarence. W Dosze najwięcej mówiło się jednak o... polskich paralotniarzach.
Broniąca w Dosze tytułu Iga Świątek ostatni raz na korcie pojawiła się w styczniu, w III rundzie wielkoszlemowego turnieju Australian Open, gdy niesposdziewanie przegrała z dużo niżej notowaną 19-letnią Czeszką Lindą Noskovą (wówczas 40. w rankingu WTA). Polka mówiła wtedy, że to dopiero początek sezonu, a przed nią nowe wyzwania. – Mamy tyle ważnych turniejów w ciągu roku i rzeczy, które mogą nas zmotywować, że to nie jest tak, że się załamię po jednych rozgrywkach – tłumaczyła. Raszynianka zrobiła sobie przerwę, aby wrócić do gry z nową energią.
W I rundzie turnieju w Dosze miała wolny los, a w II nie miała problemów z 33-letnią Cirsteą (22. WTA). Dość szybko udało jej się przełamać rywalkę i zaraz wyszła na prowadzenie 4:1. Niedługo potem nastąpiło kolejne przełamanie i ostatecznie wygrała seta 6:1. Druga odsłona zaczęła się od wygranego gema Rumunki, ale to było już wszystko, na co pozwoliła jej Polka. Skończyło się ponownie 6:1, a Cirstea została przełamana w meczu w sumie pięciokrotnie. To było już 10. z rzędu zwycięstwo Świątek w Dosze, gdzie Polka triumfowała w 2022 i 2023 roku.
Jedynym jej problemem w meczu II rundy byli... paralotniarze. Ci latali w pobliżu kortu i strasznie hałasowali, co momentami utrudniało zawodniczkom grę. Okazało się, że sprawcami zamieszania są Polacy, czyli grupa Flying Dragons Team. Ci, gdy zreflektowali się, co się stało, wystosowali przeprosiny w mediach społecznościowych. „Latając od tygodnia w tym miejscu, nie wiedzieliśmy, że możemy komuś przeszkodzić – akurat ścieżka podejścia do pokazu biegnie niedaleko kortów. Od jutra będziemy je omijać szerokim łukiem i jednocześnie trzymać za Ciebie kciuki” – napisali, mając na myśli Igę. Ta w III rundzie zmierzy się ze zwyciężczynią wtorkowego meczu Rosjanek: kwalifikantki Eriki Andriejewej (106. WTA) z rozstawioną z numerem 14. Jekateriną Aleksandrową (19. WTA).
W turnieju dalej gra też Magdalena Linette (53. WTA), która w I rundzie uporała się dość łatwo z japońską kwalifikantką Nao Hibino (93. WTA). W premierowym secie Polska wykorzystała już pierwszego break pointa, po chwili było 4:1 i autostrada do wygranej. W ostatnim gemie dzielna Japonka miała okazję do przełamania przeciwniczki, ale ta się obroniła i wykorzystała dopiero szóstą piłkę setową. Druga partia była bardziej wyrównana, Hibino nawet przełamała Linette, ale ta też nie pozostawała jej dłużna. Ostatecznie to poznanianka wygrała 6:4 i awansowała do II rundy. Tu czekać ją będzie trudna przeprawa, bo zagra z rozstawioną z piątką rewelacją ostatniego Australian Open Zheng Qinwen (7. WTA). Chinka dotarła tam aż do finału, gdzie przegrała z Białorusinką Aryną Sabalenką. Potem, podobnie jak Iga, zrobiła sobie przerwę od startów. W I rundzie miała wolny los.
A Linette w poniedziałek skończyła 32 lata. Z tej okazji opublikowała niezwykły wpis w mediach społecznościowych: swoje zdjęcie jako małej dziewczynki trzymającej rakietę, z własnym przesłaniem do niej: „Cześć, Magda, to ja - twoja starsza wersja. Z okazji twoich urodzin chciałabym, żebyś przyjęła ode mnie kilka rad, które pomogą ci w życiu. Bądź sobą, nie próbuj naśladować nikogo innego, jesteś niepowtarzalna i wyjątkowa. Wiele razy w to zwątpisz, ale uwierz mi, że masz talent i pasję, które warto pielęgnować. Nie zmieniaj się dla nikogo, kto nie docenia cię taką, jaką jesteś”.
Niestety z Katarem już po I rundzie pożegnała się Magdalena Fręch (52. WTA). Miała jednak trudną rywalkę, bo Białorusinkę Wiktorię Azarenkę (31. WTA), byłą liderkę światowego rankingu, która dwukrotnie triumfowała w Dosze (2012-13). Choć poprzeczka była zawieszona dość wysoko, to Polka, która w ostatnim Australian Open dotarła aż do IV rundy, postawiła się bardziej utytułowanej tenisistce. W pierwszym secie łodzianka dała się przełamać w czwartym gemie i choć potem to ona przełamała przeciwniczkę, za chwilę ponownie oddała podanie i przegrała 3:6. W kolejnej odsłonie zaczęło się od wzajemnych przełamań, a od 3:3 to Fręch wrzuciła piąty bieg, nie oddała już żadnego gema i wygrała 6:3. Decydujący set ponownie był wyrównany do stanu po trzy. Wtedy trzy kolejne gemy wygrała Azarenka i to ona gra dalej. Choć Polka przegrała, to momentami prezentowała się bardzo dobrze, co daje nadzieję, że w najbliższych tygodniach przysporzy kibicom wiele radości. Teraz przenosi się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby zagrać w kwalifikacjach do turnieju WTA 1000 w Dubaju.
Wcześniej na kort wróci Hubert Hurkacz (8. ATP), który zaczyna właśnie występ w halowych zawodach ATP 500 na kortach twardych w Rotterdamie. W I rundzie rozstawiony z numerem 4 Polak zmierzy się z Czechem Jirim Lehecką (32. ATP). Będzie to ich pierwsze spotkanie. Ostatnio w Marsylii, gdzie Hurkacz doszedł do ćwierćfinału, Lehecka przegrał w II rundzie z dużo niżej notowanym Francuzem Arthurem Rinderknechem (89. ATP).
Zdjęcie: Commons.wikimedia.org
Lekkoatletyka Sporty wodne Żeglarstwo Wioślarstwo Kajakarstwo Tenis Tenis stołowy Snowboard Łyżwiarstwo Boks Narciarstwo Biathlon Hokej Saneczkarstwo Zapasy Judo Podnoszenie ciężarów Szermierka Koszykówka Badminton Piłka siatkowa Piłka ręczna Gimnastyka Jeździectwo Strzelectwo Łucznictwo Kolarstwo Amp Futbol Rugby Sport motorowy Wspinaczka Pięciobój nowoczesny Korfball Inne