Historyczny występ męskiej sztafety! Mamy medal MŚ w short tracku
Nadzieje były spore, zaczęło się pechowo, ale koniec wieńczy dzieło! W ostatniej konkurencji rozgrywanych w Rotterdamie mistrzostw świata w short tracku polska męska sztafeta w składzie Diane Sellier, Łukasz Kuczyński, Felix Pigeon i Michał Niewiński wywalczyła brązowy medal na 5000 metrów!
Medal naszych łyżwiarzy to dopiero drugi krążek światowego czempionatu w historii polskich startów. Poprzedni w 2018 roku wywalczyła w Montrealu Natalia Maliszewska, która została wicemistrzynią świata w rywalizacji na 500 metrów. Przypomnijmy, że nasza czołowa panczenistka odbywa karę zawieszenia przez Światową Agencję Antydopingową na 14 miesięcy za złamanie przepisów antydopingowych i na lód wróci w następnym sezonie.
– Po sześciu latach od srebra Natalii Maliszewskiej na 500 m, znów mamy podium mistrzostw świata. To ważny dzień dla polskiego short tracku – mówiła po zakończeniu rywalizacji sztafet szczęśliwa trenerka kadry, Urszula Kamińska.
Nasi panowie w sobotnim półfinale pojechali niezwykle ostrożnie. To się opłaciło, bo gdy w ich biegu na lód upadali Kazachowie i Belgowie, Biało-Czerwoni uniknęli wypadku i razem z Holendrami byli pewni awansu. Postanowili jednak zaatakować pierwsze miejsce i dopiero tuż przed metą dali się wyprzedzić. – Dobrze zmienialiśmy, utrzymywaliśmy pozycję. Oczywiście siły trochę opadały, ale wyścig kończyliśmy we dwóch i mamy awans do finału – mówił potem Łukasz Kuczyński. To był pierwszy w historii awans naszej męskiej sztafety do finału.
Tam Polacy zmierzyli się z Chińczykami, Koreańczykami i Holendrami. Pierwszy na lód wyjechał Diane Sellier, a po nim kolejno Michał Niewiński, Łukasz Kuczyński i Felix Pigeon. Na początku Biało-Czerwoni razem z Holendrami dyktowali tempo, ale rywale z Azji nie odpuszczali. Nagle doszło do zaskakującej sytuacji, bo holenderski łyżwiarz upadł, bez kontaktu z przeciwnikami. To oznaczało, że spokojna jazda do mety da upragniony medal. Polacy jednak zaatakowali, ale Koreańczycy i Chińczycy nie dali się dogonić. Mistrzami świata zostali zawodnicy Państwa Środka, przed Koreańczykami.
– Jestem dumny z całej drużyny. Doskonale się rozumiemy, dobrze nam się razem trenuje. Na pewno mamy tak zwany team spirit. Po wyścigu podjechałem do chłopaków i powiedziałem im: kocham was! – komentował Sellier. – Czujemy się świetnie, bo cały sezon czekaliśmy na ten moment, żeby dobrze zaprezentować się w sztafecie. Mamy medal, ale muszę przyznać, że nie był to nasz najlepszy wyścig – dodał uczciwie Niewiński.
Radości z sukcesu naszych panczenistów nie krył też prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, Rafał Tataruch. – Pojechali pięknie, spokojnie, równo. Mamy historyczny medal. To ogromna radość dla całej społeczności łyżwiarstwa szybkiego – mówił.
A co jeszcze zdarzyło się przez weekend w rotterdamskiej hali Ahoy? Polscy kibice przeżyli spory zawód w rywalizacji panów na 500 metrów. Najdalej, do ćwierćfinału dotarł Diane Sellier, który w tym biegu dojechał czwarty. W eliminacjach przepadli z kolei Łukasz Kuczyński i Michał Niewiński, którzy byli naszymi medalowymi nadziejami, bo ostatnio stawali na podium Pucharu Świata. Niestety, w Rotterdamie im się nie powiodło. Kuczyński w biegu eliminacyjnym popełnił falstart i został zdyskwalifikowany. Ta sama kara spotkała potem Niewińskiego, który podczas walki spowodował upadek Łotysza i Holendra. – Czuję duży niedosyt, bo to moja koronna konkurencja. Szkoda, że przytrafił mi się falstart – mówił potem Kuczyński.
W rywalizacji pań mieliśmy trzy Polki w ćwierćfinale rywalizacji na 500 metrów: Kamilę Stormowską, Nikolę Mazur i Gabrielę Topolską. Najbliżej awansu była Stormowska, która niedawno stawała na podium PŚ. Swój bieg zakończyła na trzecim miejscu, czekała na wyniki innych ćwierćfinałów, ale jej czas okazał się niewystarczający. – Taki jest sport, trudno. W sumie mogę być zadowolona i… chcieć więcej – mówiła potem.
Stormowskiej nie powiodło się też w rywalizacji na 1500 metrów, gdzie zajęła czwarte miejsce w finale B. Na 1000 metrów odpadła w ćwierćfinale. Z kolei nasza kobieca sztafeta w składzie Anna Falkowska, Nikola Mazur, Gabriela Topolska i Stormowska zajęła trzecie miejsce w ćwierćfinale rywalizacji na 3000 metrów i nie awansowała dalej.
Wśród panów do półfinału zmagań na 1500 metrów dotarł Felix Pigeon, ale zajął w nim 7. miejsce i zakończył na tym rywalizację. Na 1000 metrów najlepiej spisał się Niewiński, który uplasował się na 3. lokacie w finale B. W ćwierćfinale odpadł Pigeon.
Mistrzostwami świata zakończył się short trackowy sezon. Naszych łyżwiarzy czekają jeszcze mistrzostwa Polski w dniach 22-24 marca w Gdańsku.
Zdjęcie: YouTube Skating ISU