Polacy rozpoczęli walkę w Rzymie

lekkoatletyka

Sztafeta mieszana 4 x 400 metrów zajęła siódme miejsce w finale lekkoatletycznych Mistrzostw Europy. Na dziesiątych lokatach uplasowała się kulomiotka Klaudia Kardasz i dyskobol Oskar Stachnik.

Sztafeta biało-czerwonych uzyskała czas 3:15.32 i ostatecznie – w wyniku dyskwalifikacji zespołu francuskiego – zajęła siódme miejsce w finale mistrzostw Europy. Polacy startowali z drugiego toru, co jak przyznał biegnący na pierwszej zmianie Karol Zalewski miało duży wpływ na końcowy rezultat.

– Drugi tor jest ciężki dla biegania sprintu. Z moim zdrowiem jest wszystko OK, ale dla mnie kuriozalną sytuacją jest to, że przyjechaliśmy tutaj chyba z piątym czasem, a dostajemy najgorszy tor – podsumował Zalewski.

Biegnąca na drugiej zmianie doświadczona Marika Popowicz-Drapała przyznała, że w piątkowy wieczór sztafeta zawiodła.

– Trudno było gonić. Byłam skupiona na swoim zadaniu i starałam się gnać do przodu. Mnie zazwyczaj jeszcze trochę brakuje na końcówce, więc nie wiem jak to było. Jesteśmy drużyną i uważam, że dziś jako drużyna zawiedliśmy. Liczyliśmy na więcej – powiedziała biegaczka bydgoskiego Zawiszy.

Rozgoryczenia startem Polaków nie kryje ekspert lekkoatletyczny, autor cyklu Igrzyska Lekkoatletów, Adam Parczewski – Tłumaczenie Karola Zalewskiego na temat drugiego toru, jest kuriozalne. Strata ponad dziesięciu metrów przed jego zmianą z Mariką była nie do odrobienia przez pozostałych uczestników sztafety. Tego typu wyjaśnienia zawodnika tej klasy są nieporozumieniem.

Będący świeżo po egzaminach maturalnych Maksymilian Szwed pobiegł na trzeciej zmianie i musiał podejmować szybkie decyzje w obliczu zamieszania w strefie zmian.

– Bardzo mocno zacząłem, aż troszeczkę mnie przekwasiło na końcu. Byłem mocno zdezorientowany, gdy zobaczyłem, że dwie osoby zablokowały mi Formellę. Byłem zaskoczony tą sytuację i musiałem szybko wymyślić co zrobić żeby w ogóle przekazać pałeczkę – mówił Szwed.

Przekazanie pałeczki przed czwartą zmianą nie było też łatwa dla odbierającej pałeczkę od Maksymiliana Szweda Aleksandry Formelli.

– Sytuacja na zmianie bardzo mnie zszokowała i starałam się jak najszybciej oderbać pałeczkę. Dodatkowo dwóch zawodników mi zablokowało drogę, musiałam przebiec pomiędzy nimi. Totalnie nie wiedziałam co się dzieje, ale dałam z siebie wszystko – podsumowała Formella.

Oskar Stachnik finał rzutu dyskiem rozpoczął od niezłej próby na 62.35. Później miał niemierzony rzut, a w trzeciej serii posłał dysk na 60.84. Ostatecznie Polak zajął dziesiąte miejsce.

– Rzeczywiście ten finał był wywalczony, ale wywalczony podwójnie. Ostatnie 2-3 tygodnie startów były beznadziejne. Fajnie zatem, że przełamanie było tutaj. Był finał, ale niestety trzeba było zejść z płyty po trzech rzutach. Jestem przygotowany topowo, ale niestety zawodzi technika – przyznał Stachnik.

Także na dziesiątym miejscu zakończyła zmagania w finale pchnięcia kulą Klaudia Kardasz. Polka pchnęła w piątkowy wieczór 17.66.

– Jestem zadowolona bo oddałam tutaj w sumie sześć dobrych pchnięć, wliczając te z porannych eliminacji. Zabrakło trochę zgrania szybkich nóg z luźną górą ciała. Szkoda, że nie udało się dostać do wąskiego finału. Niestety w ciągu dnia nie odespałam wczesnej pobudki, a co za tym idzie nie zdołałam się odpowiednio zregenerować – powiedziała Kardasz.

W rywalizacji pań w chodzie na 20 kilometrów – pierwszej finałowej konkurencji rzymskiego czempionatu – Polki szybko straciły kontakt z czołową grupą. Katarzyna Zdziebło jeszcze w pierwszej części dystansu otrzymała trzy ostrzeżenia od sędziów i musiała odbyć przymusową karę. Po 10 kilometrach Chojecka była osiemnasta (46:16), a Zdziebło dwudziesta dziewiąta (48:18).Chwilę później sędziowie dali Zdziebło czwarte ostrzeżenie, co skutkowało zdjęciem Polki z trasy chodu. Tymczasem Chojecka zyskiwała pozycję i ostatecznie finiszowała dwunasta z wynikiem 1:32:34

– Startuję prawie co dwa tygodnie, bo ciągle walczę o igrzyska olimpijskie. Jest to dla mnie bardzo ciężki sezon. W sumie jestem zadowolona z tego startu, bo pogoda była bardzo ciężka. Już na pierwszym kilometrze miałam wysokie tętno. Trasa była bardzo ciekawa, szybko mijała. Fajnie, że na jednej stronie okrążenia był cień – mówiła Chojecka.

Pętlę dla chodziarzy organizatorzy wyznaczyli wokół stadionu rozgrzewkowego, a metę ulokowano na stadionie głównym. Jutro zmierzą się z nią panowie. Na starcie pojawi się dwóch reprezentantów Polski – Artur Brzozowski i Maher Ben Hlima.

Po pierwszym dniu siedmioboju Paulina Ligarska zajmuje 14. miejsce . W sesji wieczornej Polka pchnęła kulą 14.51 (to jej trzeci wynik w karierze) i przebiegła 200 metrów w czasie 24.96. Podopieczna Michała Modelskiego ma na koncie 3569 punktów i niewielką stratę do czołowej dziesiątki. Jutro Polka będzie walczyła o wynik, który pozwoli jej poprawić pozycję w rankingu olimpijskim.  

W wieczornej sesji mistrzostw z awansu do półfinału cieszyła się też płotkarka Klaudia Wojtunik. Rano Polka została zdyskwalifikowana przez sędziów. Po interwencji polskiej kadry zespół sędziowski zmienił jednak swe pierwsze zdanie i Wojtunik wyznaczono dodatkowy bieg. Mimo błędów na początku dystansu Polka uzyskała czas 13.21 i wywalczyła awans do kolejnej rundy.

– Dałam radę! Ale co to były za perypetie pomiędzy tymi płotkami! Było tak blisko. Zmieniłam nogę, pobiegłam na lewą. Coś niesamowitego. Wydaje mi się, że bardzo szybko zeszłam z pierwszego płotka i już nie mogłam dobiec do tego następnego. Pogubiłam się. Strasznie się cieszę, że się nie poddałam i do półfinału dostałam się tylko jedną setną! – mówiła dziennikarzom uradowana Wojtunik.

W dobrym stylu bieg eliminacyjny na 100 metrów wygrał Oliwier Wdowik. Rzeszowianin uzyskał czas 10.27 i jutro pobiegnie w półfinale.

– Miałem dziś trochę problemów z koncentracją, co jest moim zdaniem dziwne bo debiutuję na takiej dużej imprezie. Fajnie, że udało mi się to poskromić. Były błędy w biegu, ale jutro chcę mieć najlepszy bieg w życiu, który pozwoli mi awansować do finału mistrzostw Europy – zapowiedział Wdowik.

Na eliminacjach indywidualny udział w mistrzostwach Europy zakończył natomiast Marek Zakrzewski. Nasz junior był w swojej serii szósty z czasem 10.36.

Z trójki naszych kulomiotów do finału awansował jedynie Michał Haratyk. Zawodnik Sprintu Bielsko-Biała pchnął jednak tylko 19.79 i sam przyznawał, że to nie jest zasłużona kwalifikacja do kolejnej rundy.

– Generalnie ten awans to przypadek, ale jutro mam szansę coś dołożyć – powiedział Haratyk.

Bez awansu pozostali Konrad Bukowiecki (19.20) i Szymon Mazur (18.76).

–  Pierwszy dzień mistrzostw z udziałem polskich zawodników był rozczarowujący. Małe plusy to awans do półfinału średniodystansowców Filipa Ostrowskiego i Aleksandry Płocińskiej. Również wartością dodaną był start płotkarek i płotkarzy. Pozostaje nam nadzieja na lepsze pozostałe dni – uzupełnia ekspert, Adam Parczewski.

Przypomnijmy, że w porannej sesji pierwszego dnia zmagań na Stadio Olimpico awans do finałów wywalczyły trzy Polki – specjalistka od biegu na 1500 metrów Aleksandra Płocińska oraz rywalizujące na dystansie 3000 metrów z przeszkodami Kinga Królik i Alicja Konieczek. Do półfinału biegu na 800 metrów awansował Filip Ostrowski, a bez problemu przez eliminacje przebrnęli też płotkarze Jakub Szymański i Krzysztof Kiljan oraz płotkarki Klaudia Siciarz i Marika Majewska. 

 

Zdjęcie: Tomasz Kasjaniuk


Udostępnij ten artykuł na swoim profilu:

Artykuły powiązane