Kolejne medale Polaków na Mistrzostwach Europy

lekkoatletyka

Wielki bieg Natalii Kaczmarek na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Rzymie. Reprezentantka Polski zdobyła złoty medal w biegu na 400 metrów i czasem 48.98 pobiła dotychczasowy rekord Polski – Ireny Szewińskiej. Srebrny medal zdobyła w rzucie młotem Anita Włodarczyk.

Przed finałem wielu mówiło się dość głośno, że Kaczmarek stać w Rzymie na ustanowienie najlepszego wyniku w historii polskiej lekkoatletyki. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że podopieczną Marka Rożeja stać na tak kapitalny czas. Po pasjonującej walce z Irlandką Adeleke Kaczmarek wymazała z tabel rekord Polski Ireny Szewińskiej ustanowiony podczas montrealskich igrzysk 48 lat temu. Mistrzyni Europy pobiegła w Rzymie poniżej 49 sekund uzyskując na mecie kosmiczne 48.98.

– Celem tutaj była wygrana. Chciałam mieć ten tytuł mistrzyni Europy, bo wiedziałam, że mnie na to stać. Wiedziałam, że będę tutaj faworytką, chociaż było ciężko. Rekord Polski? Muszę przyznać, że jak szłam z boiska rozgrzewkowego w tunelu to przemknęło mi przez myśl, nie wiem dlaczego, że może go pobiję. Tylko myślałam wtedy o czasie na poziomie 49.20. Złamanie 49 sekund, to przekraczało moje marzenia dziś! – komentowała na gorąco swój ogromny sukces reprezentantka Polski. 

Kaczmarek na ostatnią prostą wybiegła równo z Adeleke. Irlandka nie odpuszczała, ale to Polka była na mecie pierwsza. Jak przyznała dzisiejszy wynik jest w pewien sposób zasługą rywalizacji z Adeleke.

– Mnie na końcu już bardzo odcinało. Sama w życiu bym tyle nie pobiegła. Zaczęłam odważnie, dogoniłam Klavier dość szybko. Wiedziałam wtedy, że to będzie szybki bieg. Pod koniec czekałam aż Adeleke zacznie słabnąć, a ona tego nie robiła. Musiałam walczyć do końca i tak naprawdę wywalczyłam ten medal na ostatnich metrach – opowiadała Kaczmarek.

Przed zawodniczką białostockiego Podlasia jeszcze jeden start w Rzymie – w środowym finale biegu rozstawnego 4 x 400 metrów. 

– Póki co jestem zmęczona, ale mam tutaj jeszcze jedno zadanie. Bardzo chciałabym wzmocnić sztafetę i mi się to uda. Nie będę biegać eliminacji, mam jeden dzień na dojście do siebie. Liczę, że ze sztafetą też zdobędziemy medal – zapowiedziała rekordzistka Polski. 

Wielkiej radości nie ukrywał po biegu też szkoleniowiec Kaczmarek, czyli Marek Rożej. 

– Nie będę kłamał – gdy zobaczyłem wynik Natalii to złapałem się za głowę. Spodziewałem się, że Natalia pobiegnie poniżej 49 sekund w tym roku, ale nie przypuszczałem, że to będzie właśnie dziś. Sądziłem, że to nastąpi dopiero na igrzyskach w Paryżu. Natomiast wiem co robiła na treningach i że jest do tego rzymskiego startu wyśmienicie przygotowana. Liczyłem na to złoto i wiedziałem, że pobiegnie tyle na ile zmuszą ją rywalki – przyznał szkoleniowiec.

Rożej podkreślił, że poprawienie rekordu Polski wielkiej Ireny Szewińskiej jest absolutnie wyjątkową historią. 

– Jest to coś wielkiego. Wszyscy wiemy kim była pani Irena Szewińska. 40 minut temu to ona była rekordzistką kraju. To jest ogromny zaszczyt, że mogliśmy tego dokonać na tak dużej imprezie i w takiej stawce. Dodatkowo zdobywając dla Polski złoty medal – powiedział Marek Rożej.

Finałowy konkurs rzutu młotem kobiet był pełen zwrotów akcji. Rozpoczęło się od prowadzenia Anity Włodarczyk, która w pierwszym rzucie osiągnęła 71.42. W drugiej serii dalej od Polki rzuciła późniejsza zwyciężczyni Włoszka Fantini. Na półmetku Włodarczyk była wiceliderką, ale w drodze po srebrny medal musiała jeszcze odeprzeć atak Francuzki – Rosa Loge machnęła 72.68. Odpowiedź Polki na 72.92 zapewniła jej wicemistrzostwo kontynentu. Tym samym Włodarczyk zdobyła szósty w karierze, a pierwszy srebrny, medal mistrzostw Europy. 

– Pomyślałam sobie, że to srebrny medal do kolekcji, bo w niej go brakowało. Fajnie, że po sześciu latach przerwy mam kolejny medal. Dziś jest 10 czerwca, a dwa lata temu o tej porze leżałam z rozwalonym mięśniem dwugłowym. 9 czerwca 2022 doznałam kontuzji, a teraz mam srebrny medal. To jest dla mnie motywujące, że odbiłam się z tego dna i wróciłam – przyznała Włodarczyk.

Jak powiedziała wicemistrzyni Europy próby na Stadio Olimpico nie były idealne.

– Nie były to rzuty, które by mnie do końca zadowalały. Nie było tej końcówki, brakuje mi tego 3-4 obrotu. Musimy się skoncentrować żeby do Paryża na tym się skupić. Nie dawno zeszliśmy z ciężkich młotów i teraz 70% treningu będziemy robić na lżejszych – poinformowała Włodarczyk.

Siódme miejsce w finale rzutu młotem zajęła Malwina Kopron. Druga z naszych zawodniczek uzyskała w najdalszej próbie 69.72. 

– Cicho liczyłam na pierwszą szóstkę. Dziś po prostu dziewczyny były mocniejsze ode mnie. Wiedziałam, że walka o medal będzie kręciła się w okolicach 72-73 metrach. Teraz nie jestem jeszcze gotowa na takie rzucanie, ale to nie był jakiś bardzo zły konkurs w moim wykonaniu – podsumowała Kopron. 

Na jedenastym miejscu zmagania zakończyła Katarzyna Furmanek (67.50). 

Obie Polki, które pojawiły się w blokach startowych półfinałów rywalizacji na 200 metrów nie awansowały do rundy finałowej. Martyna Kotwiła uzyskała ósmy czas swej serii (23.44), a Krystsina Tsimanouskaya siódmy (23.34).

– Nie mam co powiedzieć. Jest mi smutno. Jechałam tutaj z myślą o medalu. Nie ma nawet finału. Biegało mi się dziś bardzo ciężko. Muszę też o tym pogadać z trenerem. Przed mistrzostwami wszystko wyglądało w porządku. Byłam dziś gotowa na rekord życiowy, ale po starcie czułam już, że to nie mój bieg. Było bardzo ciężko. Nie pamiętam kiedy ostatnio było mi tak ciężko. Nawet przed rokiem w Budapeszcie, kiedy zemdlałam, nie było mi tak źle jak dziś – powiedziała po biegu Tsimanouskaya. 

W wieczornej sesji mistrzostw Europy kontynuowano rozgrywanie dziesięcioboju. Paweł Wiesiołek w skoku wzwyż w pierwszych podejściach zaliczył 1.81, 1.87 i 1.90. Niestety Polak bezskutecznie atakował 1.93 i na tym etapie zakończył zmagania w konkursie. Na koniec dnia przebiegł jeszcze 400 metrów w 50.03. Po poniedziałkowym etapie rywalizacji Wiesiołek ma 4020 pkt. i jest osiemnasty. 

W pierwszej części poniedziałkowych zawodów oszczepniczki Maria Andrejczyk i Marcelina Witek-Konofał oraz tyczkarz Piotr Lisek awanse do finałów lekkoatletycznych mistrzostw Europy.

 

Zdjęcie: Tomasz Kasjaniuk / PZLA


Udostępnij ten artykuł na swoim profilu:

 

Sprawdź ofertę forBET

Artykuły powiązane