Biathlonowe MŚ: życiowy wynik Sidorowicz
Polacy co prawda wciąż czekają na medal podczas rozpoczętych w środę mistrzostw świata w biathlonie, ale to nie oznacza, że nie przeżyli tam już radosnych chwil. A takie z pewnością stały się udziałem Natalii Sidorowicz, która w czeskim Nowym Mieście zajęła wysokie, 16. miejsce w sprincie. To jej najlepszy wynik w karierze podczas zawodów najwyższej rangi. Wcześniej na 15. pozycji skończyła rywalizację nasza sztafeta mieszana.
Sprint kobiet na dystansie 7,5 kilometra był pierwszą indywidualną konkurencją podczas biathlonowych MŚ w Nowym Mieście na Morawach. I to tam upatrywaliśmy szansy na dobry wynik. Prognozy się sprawdziły, bo Polki zajęły w sprincie najwyższe miejsca od... dziewięciu lat! Przypomnijmy, że w 2015 roku, w fińskim Kontiolahti, Weronika Nowakowska-Ziemniak została wicemistrzynią świata. Tym razem aż tak świetnie nie było, ale nie ma też powodów do narzekania.
Życiowy wynik uzyskała Natalia Sidorowicz, która zajęła 16. miejsce. Dobrze biegła, na strzelnicy nie pomyliła się ani razu, a do zwyciężczyni straciła niemal minutę i 40 sekund. – Gdyby mi rok temu ktoś powiedział, że będę szesnasta, to raczej bym w to nie uwierzyła, że to będzie w ogóle możliwe. To smakuje super. Fajnie, że ten najlepszy mój wynik w życiu wydarzył się tutaj – dzieliła się emocjami na mecie. To, że ta 25-latka z Zakopanego, która przed dwoma laty debiutowała w PŚ, będzie najlepszą z Polek, to akurat niespodzianka. Jeszcze w styczniu, w zawodach PŚ w niemieckim Ruhpolding była ledwie 47.w sprincie, a nieco wcześniej, w Oberhofie – 43. W tym drugim mieście, podczas zeszłorocznych MŚ zajęła 74. lokatę. Postęp jest jak widać ogromny.
Całkiem nieźle spisała się też Joanna Jakieła, która zakończyła sprint na 23. pozycji, mając jeden błąd na strzelnicy. Zakopianka wyrównała tym samym swój najlepszy wynik w tej konkurencji. Dużo dalej, na 46. miejscu znalazła się Anna Mąka, która także zaliczyła jedno pudło w strzelaniu. Niestety, na strzelnicy kompletnie pogubiła się Daria Gembicka, która popełniła aż cztery błędy i była dopiero 84.
Historyczne rzeczy działy się za to na podium, bo to w całości zajęły reprezentantki jednego kraju, czyli Francuzki. Biathlonową mistrzynią świata w sprincie została rewelacyjna Julia Simon, wicemistrzyni olimpijska z Pekinu w sztafecie mieszanej oraz wcześniej dwukrotna mistrzyni świata w sztafecie mieszanej ze słoweńskiej Pokljuki (2021) i biegu pościgowym w Oberhofie (2023). Zawodniczka z Albertville ledwie o 4,9 sekundy wyprzedziła Justine Braisaz-Bouchet (mistrzynię olimpijską z Pekinu w biegu masowym). Trzecie miejsce przypadło Lou Jeanmonnot-Laurent, a żeby tego było mało, na czwartym miejscu sprint skończyła kolejna Francuzka – Sophie Chauveau .
Mistrzostwa świata w Nowym Mieście zaczęły się jednak od sztafety mieszanej. I tu też swoją siłę pokazali Francuzi, którzy zdobyli złoto. Drużyna wystąpiła w składzie Eric Perrot, Quentin Fillon Maillet, Justine Braisaz-Bouchet oraz Julia Simon. Srebro padło łupem Norwegów, a brąz – Szwedów. Polacy zajęli 15. miejsce wśród 23 sklasyfikowanych reprezentacji. W składzie sztafety wystąpili: Jan Guńka, Andrzej Nędza-Kubiniec, Anna Mąka oraz Joanna Jakieła. Do zwycięzców stracili pięć minut.
W sobotę czas na sprint mężczyzn, a niedziela to rywalizacja kobiet i mężczyzn w biegach pościgowych. Czempionat potrwa do 18 lutego.